"Jaki jest największy skarb, który kiedykolwiek znalazłeś?"
Muszę przyznać się do tego, że Cornelia Funke jako autorka, do tej pory, zupełnie nic mi nie mówiła. Słyszałam jej nazwisko parę razy, wiedziałam, że jest pisarką, ale nie miałam pojęcia co konkretnie napisała. Prawdopodobnie jako jedna z nielicznych, nigdy nie słyszałam o "Atramentowej trylogii". Możecie być pewni, że po przeczytaniu jednej z jej powieści, naprawdę żałuję.
Jakub Reckless zdołał ocalić swojego brata, ale zapłacił za to straszną cenę. Na jego piersi pojawia się ćma - znak Czerwonej Nimfy. Sześć razy. Tyle wgryzie się ona w jego serce, zanim Jakub umrze. Zostało mu mało czasu na szukanie skarbów. Tym razem takich, które go uratują. Od tej pory, będzie podążał za każdą legendą - nawet tą najbardziej nieprawdopodobną - jeśli tylko istnieje nadzieja, że go ocali.
Już na samym wstępie - po poznaniu imion dwóch braci, Jakuba i Willa - na myśl przychodzi mi bardzo znane nazwisko, jakim jest Grimm. Jakub i Wilhelm Grimm. Standardowo, te dwie postaci powinny wszystkim kojarzyć się z najbardziej znanymi baśniami. Ten pomysł pisarki mogę ocenić tylko na wybitny. Autorzy tych historii zapadli mi w pamięć nie tylko przez magię swoich opowieści, ale także przez ich mrok - który w taki czy inny sposób bardzo pasuje do tego sławnego nazwiska. Czego więc spodziewałam się po "Nieustraszonym"? Świata rodem z baśni i nieco ponurych zdarzeń. Otrzymałam jedno i drugie, a nawet więcej.
Co dziwne, nie mogę powiedzieć, że był jakikolwiek moment, w którym powieść mnie nie interesowała. Początek, środek, zakończenie - na każdym etapie było zupełnie tak samo. Wciąga od pierwszej strony. Pomysłem, stylem, bohaterami, akcją. Po przeanalizowaniu książki na zimno, nie potrafię przypomnieć sobie żadnej rzeczy, która by mnie irytowała albo męczyła. W głowie mam pustkę, kiedy próbuję się nad tym zastanowić.
Jeśli już o bohaterach mowa, mamy do czynienia z całkiem sporą gromadką. Oczywiście, jedni są mniej ważni, inni bardziej. W tym tomie króluje Jakub, jako postać pierwszoplanowa, towarzyszy mu zaś wierna Lisica, natomiast osobiście odniosłam wrażenie, że bardziej rozwinięto nie wątek tejże właśnie, ale Bastarda, Goyla, przeciwnika Recklessa. Czy był to dobry zabieg? Jak najbardziej. Jest to jeden z tych bohaterów, których ciężko jednoznacznie określić, a co za tym idzie, przydzielić do jednej kategorii. Początkowo chciałam napisać o nim, że jest głównym antagonistą, ale po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że to nie do końca prawda. Muszę przyznać, że w całej powieści to właśnie Bastard był tą postacią, która wzbudziła we mnie największą ciekawość i zainteresowanie.
Cornelia Funke jest świetną pisarką. Potrafi zaciekawić czytelnika, zatrzymać go w swojej historii na dłużej i sprawić, że będzie się przy niej naprawdę dobrze bawił. Styl nie zanudza ani nie męczy, co również przyczynia się do absolutnie błyskawicznego jej pochłaniania. "Reckless. Nieustraszony" to naprawdę wspaniała lektura, którą polecam z całego serca wszystkim fanom baśni - nie tylko braci Grimm.