Jaka różnica wieku między ludźmi, którzy wchodzą ze sobą w związek, jest dla Was już czymś zadziwiającym? W obecnych czasach związki z dużo starszymi osobami lub dużo młodszymi to chyba nic zaskakującego, prawda? Powiem szczerze, że dla mnie taka dwa razy starsza osoba bądź młodsza, to już jest trochę nie teges… ale to już co kto lubi, prawda? :P
Z twórczością Dominiki Fal jestem prawie na bieżąco, do nadrobienia mam bodajże dwie książki, także nie ma tak źle ;) Wcześniej książki autorki pojawiały się pod jej pseudonimem, a jednej z nich miałam nawet okazję patronować! Lubię styl pisania Dominiki, a czytanie jej książek sprawiało mi zawsze niezwykłą przyjemność. Nieraz mnie zaskakiwały i łapały za serce. „Zbyt bezczelny” to romans biurowy z różnicą wieku, który z pewnością jest czymś innym, co do tej pory czytałam, jeśli chodzi o książki autorki. Przyzwyczaiła mnie ona do powieści, które bardziej podchodziły mi pod literaturę obyczajową, w której w samej fabule seksu było jak na lekarstwo. W żaden sposób oczywiście mi to nie przeszkadzało, bo historie były tak fajnie poprowadzone, że bardziej interesował mnie rozwój wydarzeń, niż to czy bohaterowie w końcu „się skonsumują” ;)
„Zbyt bezczelny” to historia Russela i Tiany, których drogi przecinają się ponownie, podczas pogrzebu ojca kobiety. Ta „uroczystość” nie należy jednak do smutnych wydarzeń, co w bardzo oryginalny sposób zostało pokazane podczas przemowy pożegnalnej Tiany… Co więcej, mało kto płacze za zmarłym, wręcz na ich twarzach widać uśmiech, czego raczej nie widzi się na pogrzebach. Gdy Russel ponownie staje twarzą w twarz z Tianą, wspomnienia wracają do niego niczym bumerang. Mężczyzna bowiem od zawsze miał do niej słabość. I choć ona odeszła bez pożegnania, wciąż jest jego piętą Achillesową. Powinien sobie ją odpuścić…ale czy będzie umiał to zrobić?
„Zbyt bezczelny” to pozycja, którą czytało się naprawdę szybko i przyjemnie. Historia sama w sobie jest dość przewidywalna i niczym nowym nie zaskakująca, ale pomimo to byłam ciekawa w jaki sposób autorka poprowadzi historie Russella i Tiany i w jaki sposób wykreuje te dwie postacie. Russel nieraz doprowadzał mnie do szewskiej pasji, swoimi decyzjami. Działał czasami impulsywnie, nieprzemyślanie, co było zdecydowanym przeciwieństwem Tiany, która wyszła na bardziej dojrzałą niż starszy od niej mężczyzna. No i czasami przewracałam oczami, bo Russ zachowywał się jakby nie widział świata poza Tianą. Ale to pewnie dlatego, że spodziewałam się jednak bardziej konkretnego bohatera i zdecydowanie bardziej bezczelnego i zadufanego w sobie.
Historię mamy podzieloną na teraźniejsze wydarzenia, przeplatane przeskokami do przeszłości, w której to poznajemy historie bohaterów od samego początku, czyli od pierwszego ich spotkania. Powoli składamy ze sobą puzzle, po to aby mieć całokształt tego, co się wydarzyło wcześniej i dlaczego Tiana odeszła od Russa bez pożegnania, ani bez słowa wyjaśnienia.
Książka opiewa też w dramaty, w których nieraz nasza główna bohaterka stanie przed trudnymi wyborami, a Russel będzie dla niej opoką, co jak dla mnie stanowi spory plus całej historii. Nieraz byłam zaskoczona obrotem wydarzeń i z pewnością nie spodziewałam się, że autorka odkryje przede mną takie rewelacje :P
„Zbyt bezczelny” to romans, który czyta się dobrze, jednakże nie pozostanie w mojej pamięci na dłużej (no może oprócz początku i przemowy na pogrzebie). Pomimo wszystko czekam na kolejne książki autorki, klimatem przypominające „W Twoim blasku” :D Bo to właśnie ta książka skradła moje serducho!