O smokach wspominano już w starożytności, pisał o nich choćby Pliniusz Starszy czy Izydor z Sewilli, również średniowieczne bestiariusze wspominały o tych dziwnych stworzeniach. Jednak kiedyś, ktoś doszedł do wniosku, że to tylko legendy, bajania starych zgredów o siwych brodach ciągnących się po same jajka i nie warto się nad tym rozwodzić. Smoków nigdy nie było i basta. Jednak czy na pewno? A jeśli rzeczywiście istniały i wyginęły, to czy nie mogą kiedyś powrócić? Panie i Panowie, witajcie w XXV wieku, gdzie ludzie i smoki żyją w symbiozie, a Polska rozciąga się od Węgier aż po Anglię i Chorwację.
Tak, rzecz opisana w powieści Piotra Wałkówskiego Ziemia i skrzydła, dzieje się w dalekiej przyszłości i na terenie Polski, która jest... cesarstwem. A właściwie, to była cesarstwem, bo wchodzimy w ten świat tuż po tym, jak komuniści pogonili władcę, a na jego miejsce wprowadzili tymczasowe władze. Udany przewrót daje wytchnienie ciemiężonym poddanym, głównie rolnikom i robotnikom, którzy musieli tyrać nie tylko na cesarza, ale i kościół. Parę głównych bohaterów Ziemi i skrzydeł poznajemy, gdy ci wracają do Polski z trzyletniej emigracji. Smok Miragomor i wychowany przez niego półsmok Fulgus ostatnie lata spędzili na Kubie. Teraz zmierzają ku Warszawie. Tam jednak nie zagrzewają długą miejsca i przez splot pewnych wydarzeń lądują w niewielkiej wsi Osieck. Tak się składa, że przybywają w momencie, gdy miejscowi chcą zlinczować swojego proboszcza, a ten skurkowaniec wraz z kilkoma najemnikami zabarykadował się w kościele i prowadzi ostrzał. Wieśniacy domagają się krwi klechy, który wykorzystywał ich przez lata, lecz Miragomor i Fulgus rozwiązują sprawę dyplomatycznie. Duchowny zachował życie i uciekł gdzie pieprz rośnie, a smok i półsom postanawiają osiąść w Osiecku na dłużej, biorąc mieszkańców pod opiekuńcze skrzydła...
Piotr Wałkówski, miał już do czynienia ze smokami, gdy w 2014 roku publikował Podniebnego Korsarza. Był to jego debiut, ale nie powiem Wam czy udany czy nie, bo nie czytałem. Czytałem za to Ziemię i skrzydła i - co tu się rozpisywać - jestem mile zaskoczony. Mamy tu ciekawy miks gatunków, w tej powieści znajdziecie fantastykę, political fiction, a także trochę cyberpunka. Wydawca wspomina też o postapo, jednak nie doszukałem się takich wątków. Wiecie, mnie ten podgatunek fantasy kojarzy się z The Walking Dead i Metrem 2033. Postapo, to świat upadły, w którym ludzkość jest zdziesiątkowana. Tutaj ten czas upadku jest jedynie wzmiankowany. Podobno po III wojnie światowej i atomowych zabawach "panów świata" było naprawdę źle, ale w momencie, w którym zaczyna się ta opowieść, ludzkość już się podniosła. Owszem, cały czas kuleje, ale idzie do przodu, choć tworzenie nowego świata przypomina nieco budowę przyszłości za pomocą starych błędów.
A zatem wychodzi na to, że powieść ze smokami w rolach głównych, jest w dużej mierze o ludziach? Tak, zgadza się, ale smoki w tym nowym świecie odgrywają ogromną rolę. Piotr Wałkówski przedstawił je jako stworzenia inteligentne, a czasem nawet bardzo inteligentne. Ludzie i smoki w świecie Wałkówskiego żyją w symbiozie, a rewolucja, która zachodzi w Polsce sprawia, że mityczne stworzenia dostają nie tylko możliwość głosowania na członków nowego Kongresu, ale również kandydowania do niego. Zresztą smocze wątki są tu mocno rozbudowane. To nie jest Pieśń Lodu i Ognia, gdzie George R.R. Martin stworzył kilka bezmyślnych kreatur ślepo wykonujących proste polecenia swej "matki". W powieści Ziemia i skrzydła smoki posługują się ludzką mową, posiadają własny system wartości i podejmują suwerenne decyzje, poza tym Piotr Wałkówski mocno rozbudował smoczy panteon wyróżniając różne rasy i nadając im niepowtarzalne cechy zarówno fizyczne, jak i psychiczne.
Ziemia i skrzydła, to opowieść o zmianach, które napędzają nasz świat, o tolerancji i dążeniu do lepszego jutra. To także historia o budowaniu społeczeństwa obywatelskiego w oparciu o zaufanie i współpracę, a także o nigdy nie gasnącej w ludziach, ale i w smokach także, nadziei. W to wszystko wmieszanie zostały silne, choć nie dominujące wątki political fiction. Ktoś może powiedzieć: ale wszystko jest polityką. Na pewno politycy by tego chcieli, ale tak nie jest. Jeśli nastawiacie się na coś w klimacie Srebrnego Kruka Michała J. Sobocińskiego, to Ziemia i skrzydła na pewno nie są taką powieścią. Tutaj nie ma wielkich intryg, ani spisków, a polityka, owszem, towarzyszy naszym bohaterom, ale raczej pozostaje w tle. Nawet smocza kampania wyborcza nie wydaje się dominować w fabule. U Wałkówskiego najważniejsi są ludzie i smoki oraz ich wzajemne relacje. To zdecydowanie mocna strona tej powieści, podobnie jak lekki język, którym została napisana. Sama opowieść z kolei wciąga i fascynuje. Wykreowany przez Autora świat jest jednocześnie bardzo podobny i zupełnie inny od tego, w którym przyszło nam żyć. Mówiąc krótko: Ziemia i skrzydła, to kawał solidnej fantastyki, który śmiało mogę polecić każdemu miłośnikowi gatunku.
© by MROCZNE-STRONY.blogspot.com | 2022