Johann Reichhart pochodził z rodziny zawodowych katów, z tradycjami sięgającymi osiem pokoleń wstecz. Pod koniec II Wojny Światowej był głównym katem w nazistowskich Niemczech. Jeździł ze swoją gilotyną po całym kraju. Pozbawił życia co najmniej 3165 osób. Nie interesowały go ich płeć, wiek ani powód skazania. Nikt przed nim nie zabijał tak szybko i tak skutecznie.
Trudno uwierzyć w makabryczne rekordy, które ustanawiał, a jednak to wszystko wydarzyło się naprawdę. Sposoby wykonywania egzekucji, ich tempo, a także dobór ofiar szokują. Dla Reicharta nieważne było, czy zabija człowieka, czy zwierzę, gdyż zawodowo cała rodzina zajmowała się uśmiercaniem. Swojego fachu nie traktował jak coś odrażającego, skupiał się na tym, jak zwiększyć efektywność zabijania, chcąc być w tym najlepszym.
Był obrażany, szykanowany, niejednokrotnie piętnowany za wykonywaną pracę, a on wielokrotnie zmieniał miejsce zamieszkania, aby takowych sytuacji było mniej. Czy powinniśmy go winić za wypełnienie rozkazów? Gdyby podstawił się, odmawiając sam wylądowałby na stryczku bądź pod gilotyną.
Można by stwierdzić, iż sam Reichhart nie miał w sobie moralności. Jako zatrudniony wcześniej dla nazistów, w czasie zbliżającej się kapitulacji Niemiec, kiedy to został pojmany i trafił do więzienia, aby nie spędzić tam reszty życia przyjął propozycję aliantów. Jego zadaniem było wykonanie kary śmierci na nazistach i powiesił ich 156. Stał się katem, dla tych, co wcześniej dawali mu zlecenia.
Zabijał swoich niemieckich przyjaciół, ludzi dla których pracował wcześniej. Mogło mieć to druzgocący wpływ na jego psychikę, ale czy jak sam twierdził, dla profesjonalisty jest różnica, komu odbiera życie?
Pod koniec swojego życia był człowiekiem samotnym, gdyż jego małżeństwo się rozpadło, a syn popełnił samobójstwo. Wraz z wiekiem jego poglądy się zmieniły, a sam publicznie oponował karę śmierci.
Autor kolejny raz dostarcza nam historię, którą swoje odbicie ma w prawdziwych wydarzeniach. Wchodzi on w psychikę człowieka, który wykonując rozkazy, robił to w białych rękawiczkach, dając nam swego rodzaju autobiografie. Otrzymujemy jego przemyślenia i rozterki w związku z wykonywanym przez niego zawodem, sami niejednokrotnie, zastanawiając się nad skutecznością kary śmierci i metodach jej wykonania.
Książka daje nam możliwość poznania postaci, sami natomiast musimy wyrobić sobie o nim mniemanie, opierając się na naszym sumieniu.
Z pewnością jest to postać sprzeczna pod względem swoich ideologii. Autor w sposób realistyczny ukazuje nam jego działania, nadaje mu ludzkiego wymiaru, tworząc bohatera, który posiada cechy ludzkie.
Sama postać tej pozycji jest interesyjaca i bardziej zainteresowałam się jego osobą, więc rozpoczęłam szukanie dalszych informacji. Z pewnością nie angażował się w politykę, więc nie popierał żadnej z nich, a jego praca polegała tylko na wykonaniu rozkazu.