Tropiciel recenzja

Żarty, bajki, chędożenie, czyli Wiedźmin na wesoło

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @RuBrykaPopkulturalna ·4 minuty
2020-08-20
Skomentuj
12 Polubień
W Tropicielu w oczy rzuca się przede wszystkim olbrzymia sympatia, jaką autorka darzy twórczość Andrzeja Sapkowskiego. Tej sympatii w Lisińskiej jest tak wiele, że postanowiła ona beztrosko przelecieć wiedźmina ku uciesze czytelników. W efekcie może i nie otrzymaliśmy tekstów z najwyższej półki, ale spełniające swoje główne zadanie – mają bawić i robią to naprawdę porządnie.

Sodi Yudherthardere to wiecznie napalony krasnolud i gawędziarz-erotoman. Klnie on jak… no, jak na krasnoluda przystało, narzeka i nieustannie marzy o dupczeniu. Jego ciało zamieszkuje magiczna istota — tytułowy Tropiciel — potrafiąca wyczuć najmniejsze nawet oznaki magii. Tyle że zdolność ta, zamiast pomagać, paraliżuje krasnoluda potężnymi bólami głowy. Sodi jest więc rasowym tropicielem tylko wtedy, gdy chodzi o upolowanie chętnych karczmarek lub córek młynarza. Jego towarzyszem jest Yasa – potężny czarodziej równie jurny co małomówny. Jest tak wykokszony w magicznych arkanach, że to on mógłby powiedzieć Gandalfowi, że dalej nie przejdzie. Jego umiejętności całkiem psują zabawę, bo żadne niebezpieczeństwo nie jest im straszne. By zrównoważyć poziom testosteronu i męskiej chuci w drużynie, pod ich skrzydła trafia Likai – młoda niewyszkolona czarownica o niezwykłej mocy. I chociaż panowie najpewniej woleliby zamknąć się w sypialniach, los oraz obowiązki rzucają ich w objęcia następnych przygód. Niezwykła kompania dzielnie stawia czoła kolejnym wyzwaniom i nieustannie potyka się o baśniowe rekwizyty.

Początkowo zabawa z Tropicielem nie należy do szczególnie przyjemnych. Pierwsze rozdziały – mogące śmiało pełnić funkcję oddzielnych, luźno powiązanych ze sobą opowiadań – wyglądają na niedopracowane. Tło wydarzeń jest średnio zarysowane, akcja rozwija się zbyt szybko, by prowadzić do nagłych i pośpiesznych finałów. Autorka niewiele uwagi poświęca na przedstawienie świata, bohaterów czy stworzenie bardziej składnej historii. Stawia wszystkie swoje karty na dobrą zabawę, a któż mógłby zagwarantować jej więcej, niż przeklinający i wiecznie napalony krasnolud, sytuacyjne żarty spod znaku moszny i rzyci oraz intertekstualne nawiązania? I nieważne, że cała reszta może nie trzyma się kupy. Taka mieszanka wystarczy do tego, żeby parskać niczym upity krasnal.

Dobrze bawi się przy tym również sama autorka. Na podobieństwo Sapkowskiego niemal w każdym rozdziale ukrywa elementy zaczerpnięte ze znanych bajek i baśni. Niestety, początkowo przypominają one zabawki rozrzucone po podłodze. Baśniowe rekwizyty, takie jak magiczne pantofelki czy płaszczyk w odcieniu szkarłatu, trafiają na ostatnią stronę rozdziału wraz z zakończeniem i punktem kulminacyjnym, gdzie pełnią funkcję dodatkowej puenty żartu o przeklinającym krasnoludzie. Wyglądają, jakby dołączone zostały w ostatniej chwili, chociaż trzeba przyznać, że niektóre z nich zmieniają nieco wydźwięk historii. Wraz z rozwojem książki, gdy autorka poczuła się zdecydowanie pewniej, baśniowe elementy znacznie przekształca i nie tyle wplata w opowieść, ile obudowuje wokół nich całe wątki.

W momencie, gdy czytelnik nie będzie w stanie dostrzec odniesień do baśni, nie musi się przejmować. To znaczy, że najwyższa pora poszukać odwołań do Wiedźmina. Tych również w książce jest pełno. Opowiadanie Smocze gody wręcz niepokojąco przypomina Granicę możliwości, relacje między jednym z bohaterów a jego podopieczną wydają się jakieś znajome, a gdy do miasteczka wjeżdża wojowniczka z dwoma mieczami na plecach, wzbudzając niechęć mieszkańców, nie mamy już żadnych wątpliwości, czyją twórczość Lisińska wzięła w obroty. Tropiciel w zasadzie nieustannie mruga okiem do miłośników opowiadań o białowłosym zabójcy potworów i to tak intensywnie, że niewiele brakuje, żeby zaczął od tego łzawić.

Oczywiście jakiekolwiek porównania do Sapkowskiego są mocno przesadzone. Mimo dobrej zabawy, jaką oferuje autorka, pod względem warsztatu to zupełnie inna bajka. Opowiadania z tomu Tropiciel przypominają raczej dziecięcy rysunek przygotowany dla ukochanego dziadziusia o białych wąsach i w wędkarskiej kamizelce. Technicznie nie ma się czym zachwycać, ale jest w tym tak dużo uroku i przelanej na papier sympatii, że serce się raduję, a mięśnie twarzy same układają w szeroki uśmiech. Co ważne, z każdym kolejnym rozdziałem styl Lisińskiej się poprawia, narracja przestaje być tak chaotyczna, rozdział schematyczne, a wątki stają się coraz ciekawsze. Niestety, zakończenia nadal przedstawiane są w pośpiechu, a główni bohaterowie to w większości takie koksy, że dość szybko przestaje to być zabawne. Tropiciel to obrazek w sam raz do powieszenia na lodówkę – Matejko to może nie jest, ale jak przyjemnie się na niego patrzy.

Drogi wędrowcze! Skoro dotarłeś/aś aż tu, to znaczy, że Ci się spodobało albo chciałeś/aś się przekonać co jeszcze dziwnego gotów byłem wymyślić w tym tekście. W takim przypadku koniecznie zajrzyj na RuBryką Popkulturalną. Tam znajdziesz jeszcze więcej ciekawych tekstów, dyskusji i okazji do żartów! Dołącz do zakręconej paczki już dziś!


RuBryka Popkulturalna ocenia: 7/10
Recenzja ta została początkowo opublikowana na portalu Nerdheim.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2019-08-23
× 12 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Tropiciel
Tropiciel
Małgorzata Lisińska
6.6/10
Cykl: TROPICIEL, tom 1

Sodi Yudherthardere, dla przyjaciół i ludzi z problemami wymowy po prostu Sodi, to krasnoludzki Tropiciel ze słabością do kobiet, alkoholu, złota, bijatyk i magii (dosłowną). U boku Yasy (najpotężniej...

Komentarze
Tropiciel
Tropiciel
Małgorzata Lisińska
6.6/10
Cykl: TROPICIEL, tom 1
Sodi Yudherthardere, dla przyjaciół i ludzi z problemami wymowy po prostu Sodi, to krasnoludzki Tropiciel ze słabością do kobiet, alkoholu, złota, bijatyk i magii (dosłowną). U boku Yasy (najpotężniej...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Kto już przeczytał/obejrzał Wiedźmina i tęskni za podobnymi klimatami, z powodzeniem może sięgnąć po tą serię. Zamiast Wiedźmina mamy Pierwotnego Maga, Yasę. Zamiast Jaskra mamy krasnoluda, Sodiego ...

Powieści fantasy z krasnoludkami, czarownicami i elfami zdecydowanie nie należą do moich ulubionych, ale to nie oznacza że nie ma wyjątków, dlatego też zdarza mi się po takie sięgnąć żeby wśród tego...

@Zaczytane_Strony @Zaczytane_Strony

Pozostałe recenzje @RuBrykaPopkultur...

Wieża asów
Rozdanie na porządnym haju

Potwór rodem z opowiadań Lovecrafta? Masoneria złożona z niepoczytalnych nadludzi? Międzyplanetarni szpiedzy, inwazja kosmicznego robactwa, superbohaterskie starcia i za...

Recenzja książki Wieża asów
Bogowie muszą być szaleni
Toksyczne uczucia do własnej bohaterki

W drugim tomie przygód niezwyciężonej Dory Wilk okazuje się, że nie tylko bogowie potrafią być szaleni. Wszystko wskazuje na to, że nieokrzesane rozentuzjazmowanie swego...

Recenzja książki Bogowie muszą być szaleni

Nowe recenzje

Agentka
Agentka
@kamilawalota:

Macie ochotę na historię zainspirowaną prawdziwymi wydarzeniami bohaterskich szpiegów? Lubicie zanurzyć się w opowieści...

Recenzja książki Agentka
Sklepy cynamonowe
Labirynt wyobraźni i poezji – wędrówka przez ‘S...
@natala.char...:

„Sklepy cynamonowe” Brunona Schulza to jedno z najważniejszych dzieł literatury polskiej XX wieku. Ta niezwykle barwna ...

Recenzja książki Sklepy cynamonowe
Portret Doriana Graya
O odbiciu noszącym brzemię przewinień i grzechó...
@natala.char...:

Portret Doriana Greya to jedyna powieść Oscara Wilda wydana w 1890 roku. Opowiada historię młodzieńca o niespotykanej u...

Recenzja książki Portret Doriana Graya
© 2007 - 2024 nakanapie.pl