Jakiś czas temu dostałam od mojej młodszej siostrzyczki smsa z zaskakującą – jak na nią – prośbą: kup mi taką jedną książkę, proszęęęęęę! Ponieważ moja siostra czyta mało, choć próbuję ją wciągnąć w swój nałóg, musiałam sprawdzić, co tak zainteresowało małą. Pierwsza moja reakcja była odmowna, ponieważ nie miałam w tym czasie zbyt dużo środków na takie zakupy, ale kiedy zerknęłam w Internecie na opis książki zmieniłam zdanie: zainteresowała również i mnie, więc stwierdziłam, że nie ma to jak upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - obie będziemy wszak zadowolone.
Druga powieść G. Zevin, autorki „Gdzie indziej”, książki o której sporo słyszałam i którą też miałam od dawna ochotę przeczytać, magnetyzuje opisem:
„Gdyby Naomi wybrała reszkę, wygrałaby w rzucie monetą. Nie musiałaby wracać po aparat do redakcji księgi pamiątkowej, nie spadłaby ze schodów i nie uderzyłaby o nie głową. Nie obudziłaby się w karetce z amnezją i z pewnością pamiętałaby swojego chłopaka Ace’a. Może nawet pamiętałaby, z jakiego powodu się w nim zakochała. Rozumiałaby, dlaczego jej najlepszy przyjaciel Will uparcie nazywa ją „Szefową”. Wiedziałaby o nowej rodzinie mamy i o narzeczonej taty. Gdyby Naomi wybrała reszkę, może nigdy nie poznałaby Jamesa, chłopaka o wątpliwej przeszłości i niepewnej przyszłości, który już przy pierwszym spotkaniu miał ochotę ją pocałować. A ona może nie chciałaby odwzajemnić jego pocałunku.
Jednak Naomi wybrała orła…”
Te kilka zdań wystarczyło, bym wybrała się do pobliskiego Empiku. O dziwo książki tam nie było, ale miła pani zamówiła ją dla mnie i w przeciągu tygodnia miałam już powieść u siebie. Ponieważ, było nie było, miał to być prezent dla siostry, a ledwo sama rozpoczęłam lekturę, jechałam z wizytą do domu, musiałam czytać książkę na raty, gdyż nie zdążyłam dokończyć jej przed powrotem do akademika, a siostra uparła się, że mam ją zostawić w domu. Nie lubię przerywać lektury na kilka tygodni, gdyż mam potem problem z powtórnym wczuciem się w klimat, jednak jakoś się z tym uporałam i w czasie wakacyjnego wyjazdu dokończyłam lekturę.
Jak sugeruje opis, powieść jest historią nastoletniej Naomi, która w wyniku feralnego upadku ze schodów, traci pamięć. Zapomina wszystkie wydarzenia z ostatnich czterech lat, pamięta jednak dalszą przeszłość i kojarzy podstawowe fakty ze swojego życia. Okres, który wypadł z jej głowy, jest znaczący, gdyż dziewczyna szybko przekonuje się, że jej obecne życie znacznie różni się od tego sprzed czterech lat, które zapamiętała. Wydaje się, że utrata pamięci w tym wypadku to coś wręcz zbawiennego: liczne rozterki, osobiste i rodzinne, których staje się udziałem, stopniowo dowiadując się o tym, co się działo w tym zapomnianym czasie, nie wprawiają jej w euforię. Naomi odkrywa wręcz, że wyrosła na dziewczynę, której sama nie rozumie: znajdując w swoim pokoju różne przedmioty, notatniki – nie potrafi się w nich odnaleźć, nie czuje nic do swojego chłopaka, chodzi na zajęcia, które jej nie interesują, a w dodatku zaczyna jej się podobać tajemniczy chłopak o nieciekawej przeszłości… Mówiąc krótko: nie lubi dziewczyny, którą, notabene, jest i nie może się z tym uporać.
Książka Zevin podzielona jest na trzy części, zatytułowane „Byłam”, „Jestem”, „Będę”. Każda z nich akcentuje jakiś ważny, przełomowy moment w życiu bohaterki, na drodze do zrozumienia siebie i odkrycia swojej przeszłości. Pierwszy z nich sugeruje konfrontację z utraconą przeszłością, drugi uczenie się egzystowania w świecie po wypadku, trzeci refleksję nad przyszłością. Naomi szybko uświadamia sobie, jak trudno poruszać się w świecie niewiele o sobie wiedząc, jak ważna jest przeszłość w codziennym życiu, w kontaktach z bliskimi, ale i również jaką błogą nieświadomość zapewnia czasem jej brak. Utrata pamięci była dla bohaterki czymś na kształt koniecznej lekcji – mogła uświadomić jej dotychczasowe naganne zachowanie i pomóc w zmianie na lepsze.
Mimo wszystko książka trochę mnie rozczarowała, ale być może zbyt wiele się po niej spodziewałam, albo jest to lektura dla trochę młodszych czytelników. Przede wszystkim osoba głównej bohaterki nie przypadła mi do gustu – z jednej strony Naomi traci pamięć, z drugiej zachowuje się jak osoba, która wcale nie przejmuje się tym, że straciła cztery lata swojego życia. W stosunku do rodziców potrafi zachowywać się jak rozpieszczone, gburowate dziecko, zdolne tylko do dbania o siebie, nietolerancyjne na problemy dorosłych. Stosunek Naomi do chłopaków, którzy pojawiają się w jej życiu, również jest dyskusyjny: odniosłam wrażenie, że choć bohaterka szafuje słowem „kocham”, tak naprawdę nie dorosła jeszcze do tego uczucia. Być może autorka starała się w ten sposób w pełnej krasie ukazać zmienny świat nastolatek, wciąż jeszcze niedojrzałych i uczących się na własnych błędach, jednak mimo wszystko czytając książkę miałam pewne problemy z przebrnięciem przez niektóre sceny. Czegoś mi zabrakło: potencjał był, jednak nie został w pełni wykorzystany. Książka porusza tematy istotne, drażniące, problematyczne, a jednak miałam wrażenie, że, koniec końców, zostały one zbanalizowane, zrzucone na dalszy plan, nie do końca wyeksponowane tak, jak to autorka miała w zamiarze, sugerując je.
Mimo wszystko jednak myślę, że warto po tę książkę sięgnąć, szczególnie polecam ją młodym dziewczynom, nastolatkom, dla których może będzie tematycznie bliższa niż dla mnie i przez to wartościowsza, prawdopodobniejsza.