Piątek to dobry dzień na podzielenie się moimi wrażeniami z najnowszej powieści Urszuli Gajdowskiej - „Zaplatani w konwenanse” wydanej przez Wydawnictwo Lucky.
Z niecierpliwością wypatrywałam chwili, w której otrzymam tę książkę. Świadomość, że poznam losy Oskara - trzeciego z synów zmarłego hrabiego Foglara, wywoływała u mnie radość i ekscytację. Autorka nie zwalnia tempa. Kolejny raz oczarowuje pięknym językiem, kreacją bohaterów, poruszanymi tematami i barwnym stylem swojej powieści.
„Zaplątani w konwenanse” to pełna emocji i przygodowych zdarzeń powieść, która pochłania całą uwagę czytelnika. Tym razem autorka skupia się na obrazie miłości, stawiając ją w kontrze do utartych konwenansów. Wątek historii miłosnej, która odżywa na nowo i próbuje przebić się przez mury zasad i uprzedzeń, wywołuje emocje i szybsze bicie serca. Wraz z biegiem fabuły czytelnik angażuje wszystkie swoje zmysły i doświadcza niezapomnianych czytelniczych wrażeń.
Urszula Gajdowska w pewnym sensie kontynuuje w powieści historię, którą śledziliśmy w „Zaklętej w ciszy” i w „Zagubionym w mroku”. Tym razem jednak, pierwsze skrzypce grają Oskar Foglar i jego niespełniona miłość sprzed lat, Genevieve Sinclar. Równie ważną rolę odkrywają w książce dwie dziewczynki Hattie i Alisson. Zmagają się one z chorobami, które stają się powodem ich alienacji społecznej. Hattie ma zespół Downa, który w opisywanym przez autorkę okresie nie był jeszcze nazwany. Alisson natomiast cierpi na porfirię. Ścieżki Oskara Foglara i Genevieve Sinclar łączą się ze sobą po latach. Dlaczego i w jaki sposób? Dowiecie się o tym sięgając po książkę. Gwarantuję, że autorka nie szczędziła bohaterom przygód i niebezpieczeństw. Wraz nimi przejdziemy drogę do odnalezienia kolejnego skarbu. Poznamy również przyczyny zakończenia ich związku przed sześciu laty. Pozwoli to zrozumieć nieco lekkomyślne postępowanie Oskara, który cierpiąc po starcie ukochanej rzucił się w wir nieobyczajnych zachowań. Zawód miłosny sprawił, że jego życie zmieniło się w dość znaczący sposób. Zarówno Oskar jak i Genevieve zmagają się w powieści z własnymi problemami i wspomnieniami. Aby zawalczyć o swoje uczucie, które tak naprawdę nigdy nie wygasło, muszą wykazać się odwagą, sprytem, cierpliwością i wyrozumiałością.
Urszula Gajdowska stworzyła historię, która zachwyca nie tylko dynamiczną i wciągającą fabułą, ale także starannie naszkicowanym tłem historycznym. Autorka sprawnie oddaje czasy, w których etykieta, pozory, wymagania były ważniejsze niż szczęście i zrozumienie. Miłość musiała stawać w szranki z reputacją i społeczną oceną. A inność traktowana była jako powód do wstydu, coś mniej wartościowego i godnego uwagi. Jestem pełna uznania dla autorki za to, że kolejny raz oddaje w ręce czytelników powieść, która porusza tak trudne tematy i niesie mądre wartościowe przesłanie.
„Zaplątani w konwenanse” to świetnie napisana powieść obyczajowo-przygodowa. Iskrzy w niej od nagromadzonych uczuć, niebezpieczeństw i zagadek. Inteligentne, pełne skumulowanych emocji, podszyte subtelnym humorem dialogi sprawiają, że książkę czyta się z przyjemnością. Lekko i płynnie. Urszula Gajdowska z bogatą wyobraźnią i dbałością pochyla się nad każdym szczegółem opisywanej historii. Zachwyca, oczarowuje i podsyca apetyt na więcej.
Jeżeli szukacie powieści, która sprawi, że uwierzycie w to, że miłość zawsze znajdzie do siebie drogę. Mimo sztywnych konwenansów i oczekiwań innych, to ta książka jest właśnie dla was.
Czytajcie, zachwycajcie się i koniecznie dajcie znać, czy bohaterowie powieści „Zaplatani w konwenanse” podbili również i wasze serca.
A ja z niecierpliwością czekam na kolejne książki o braciach Foglar. Wszak myślę, że Eliot i Marcus nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa!