Niewiele w naszym społeczeństwie mówi się o chorobach psychicznych, które uważane są za trochę wydumane, nieprawdziwe. Za faktycznie chorych uznaje się może co najwyżej psychopatycznych morderców, ale inne zaburzenia są bagatelizowane, mimo że trudne dla osób ich doświadczających i ich bliskich. Wizyta u psychologa lub psychiatry ciągle uznawana jest za upokarzającą, czasem ośmieszającą. Tym bardziej ważne jest, aby pojawiały się na rynku takie publikacje, jak „Choroby duszy” Mel Lallande, w których mamy okazję poznać źródła wielu psychicznych schorzeń.
Bohaterki utworu spotykają się w szpitalu psychiatrycznym i opowiadają o swoich przypadkach. Amanda ma schizofrenię i słyszy w głowie różne głosy, czasami również widzi coś, czego nie ma. Melissa walczy z bulimią, Veronica próbuje wyzwolić się z depresji, a Cassandra uprzykrza wszystkim życie swoimi złośliwymi uwagami, a z czasem dowiadujemy się, że cierpi na anoreksję. Są też inni pacjenci, z których jeden uzyskuje głos, by móc opowiedzieć o swojej fobii społecznej.
Z braku innych zajęć dziewczyny bardzo dużo rozmawiają. Opowiadają o tym, jak rozwinęły się w nich choroby, o niezrozumieniu lub braku zainteresowania ze strony rodziców, doznawanych ze strony rówieśników złośliwościach, które tak bardzo je raniły, że wpędziły w poważne zaburzenia. Jednak nie tylko to jest tematem ich rozmów – również filozofia, psychologia jako nauka, religia, duchowość kondycja całego społeczeństwa. Dziewczyny mają naprawdę wiele do powiedzenia, mądre i trafne przemyślenia, które pokazują, jak niewrażliwi na innych jesteśmy, z jaką łatwością ignorujemy problemy innych. Szczególnie osoby dorastające są narażone na niebezpieczeństwo zachorowania, gdyż zmiany emocjonalne i fizyczne, jakich wtedy doświadczają są drastyczne i dynamiczne, często nierozumiane przez niedojrzałe jednostki, często tez wyśmiewane przez rówieśników. Wszystkim tym dyskusjom towarzyszą głosy słyszane przez Amandę, które wtrącają swoje złośliwe uwagi wszędzie, gdzie to możliwe.
Myślę, że zamysłem książki było uwrażliwienie nas na potrzeby innych ludzi, nie tylko ukazanie tego, co siedzi w głowach osób chorych psychicznie. Są choroby, które wynikają z jakiegoś defektu, braku niektórych substancji w mózgu, ale wiele powstaje w wyniku tego, jak człowiek traktuje innego człowieka. Pierwszy przypadek to schizofrenia, a drugi to pozostałe: zaburzenia odżywiania, fobia społeczna, czy też depresja. Brak odpowiedniego wsparcia, którego nie otrzymały osoby reprezentujące w książce te przypadki jest głównym czynnikiem popychającym je ku chorobie.
Książkę czytało mi się dobrze, bo została napisana prostym, przystępnym językiem, jednak ze względu na formę mam trudności z nazwaniem jej powieścią. Nie wiem, czy opiera się na przeżyciach prawdziwych osób, ale bardzo przypomina reportaż, z którego dowiadujemy się o genezie choroby każdej z dziewczyn, a przy okazji krótki wykład o filozofii. Zawiera też trafną ocenę współczesnego społeczeństwa i błyskotliwą myśl, że technologie informatyczne, a przede wszystkim internet, wyzwoliły w człowieku ogromne pokłady chamstwa i nieżyczliwości, które wcześniej tak bardzo się nie ujawniały. Podobnie media, zamiast podkreślać wartość mądrości, preferują tych, którzy krzyczą głośno i wyglądają krzykliwie. Warto odnaleźć w książce ten cytat i dobrze się nad nim zastanowić.