Czytając powieść Żanny Słoniowskiej nie ma się wątpliwości, jest to literatura jakiej potrzeba. Trafia do serca i zostawia w nim ślad. Poruszająca opowieść napisana pięknym językiem.
Lwów to miasto wielokulturowe, które zostało przedstawione przez pisarkę w sposób jaki każdy Ukrainiec i Polak życzyłby sobie tego. Architektura, ulice, które zmieniając swoje nazwy zachowały starego ducha i pamięć, o której nie da się nie wspomnieć w przypadku tego utworu.
"Dom z witrażem" czytałam z zapartym tchem powtarzając: muszę znów odwiedzić Lwów. To chyba jedno z niewielu miast, które wzbudza w polakach głęboką nostalgię, za czym co przeminęło, tęsknotę popartą świadomością, że piękniejsza kopia Krakowa należy do naszych sąsiadów, przyjaciół.
Sztukę powinno się czuć i przeżywać. Tak jak przeżywa się ją czytając "Dom z witrażem", tak nie przeżywa się nigdzie.
Zdecydowanie ta książka powinna zostać przeczytana jednym tchem, tak było i u mnie. Nie mogłam przestać o niej myśleć, obrazy wciąż były w mojej pamięci.
Takiej literatury brakuje, zaliczyłabym ją nawet do literatury wyższej. Smak z jakim stworzona została powieść budzi niedosyt, chce się więcej i więcej...
Miłość ukazana w utworze porusza sfery intymności domowej, relacje z kobietami mieszkającymi pod jednym dachem, które połączone więzami krwi noszą w swoich sercach spełnienia i niespełnienia. Ich bohaterki dawały siłę i nadzieję na siłę kobiet. To również opowieść o związku mężczyzny i kobiety, czasami trudnym, czasami bolesnym. Historie niespełnionych marzeń, młodzieńczych westchnień i namiętności.
Lwów jest takim domem z witrażem, jest miejscem gdzie ludzie o różnych narodowościach żyli ze sobą wzajemnie się potrzebując i ze sobą współżyjąc, zupełnie tak samo jak kolorowe witrażowe szkiełka. Niestety miasto nie wytrzymało próby czasu zgody i wzajemnego poszanowania. Podobnie jak witraż w kamienicy ulegało zniszczeniu i wpływom jednostek posiadających władzę.
Witraż był naocznym świadkiem dorastania, miłości, trudu życia i odchodzenia, tak jak naocznym świadkiem przemijania życia był Lwów.
Chciałoby się powiedzieć autorce: Dziękuję. Kawał dobrej roboty, taka literatura to czysta przyjemność.