„Dom z witrażem” to książka, której autorka zajęła pierwsze miejsce w konkursie zorganizowanym przez wydawnictwo Znak Literanova na najlepszą powieść. W umysłach większości krytyków dzieło, które wyszło spod pióra Żanny Słoniowskiej jawi się jako „historia otwierania oczu na sztukę i historię”.
Dla mnie to jednak przede wszystkim książka nieoczywista i w takim świetle będę chciała Wam ją dzisiaj przedstawić.
„Był lipiec 1988 roku, moja matka zginęła w nierównej walce z totalitaryzmem sowieckim.”
Choć „Dom z witrażem” nie zaczyna się od tych słów, to właśnie one najlepiej opisują wydarzenia, od których Żanna Słoniowska zaczyna snuć swoją opowieść. Autorka bowiem od momentu, w którym to dramatyczne wydarzenie miało miejsce, rozpoczyna przedstawiać czytelnikom skomplikowane relacje między czterema pokoleniami. Przy czym na scenie, na której różni ludzie, przywdziewają różne maski, światła reflektorów zwrócone są na kobiety - prababka, babka, matka i wnuczka opisująca świat z własnej perspektywy.
„Jesteśmy jak matrioszki, jedna siedzi w brzuchu drugiej, nie do końca wiadomo która w której, wiadomo tylko, która żyje, a która nie, jesteśmy jak matrioszki przeszyte jednym strzałem na wylot...” - pisała najmłodsza. I faktycznie tak było. Choć więcej rzeczy ich dzieliło, niż łączyło, to z pewnością spoiwem dla nich było tło historyczne - każda z nich żyła na tle przeobrażeń ustrojowych i historycznych, a także fakt, że każda z nich czuła się w innym sensie niespełniona.
Kobiety - „matrioszki” opisywane przez wnuczkę nie żyły jednak w próżni. To Lwów zdaje się być łącznikiem wszystkich pokoleń i tradycji. Nie da się ukryć, że jest to miasto istniejące na styku czterech kultur, gdzie dominowały wpływy ukraińskie, polskie, rosyjskie z domieszką żydowskich. „Potrzebne są dwa równoległe miasta o dwóch różnych nazwach, Lwów i Lviv. (...) Ale miasto było jedno i dlatego zaczęła się wojna...” - pisała autorka. Choć ten rodzaj myślenia może wydawać się dziecinny, to najlepiej oddaje panoramę miasta „zdewastowanych pomników Lenina”.
„Dom z witrażem” to książka, która nie porywa i nie zachwyca w momencie czytania, ale dopiero wtedy, gdy popełnimy refleksję nad całością treści. Dostrzeżemy wtedy cudowne opisy Lwowa, historię Ukrainy i pozbawione złudzeń, naturalistyczne opisy życia w niewyobrażalnie trudnych czasach. To, że Lwów zachwyca, nie znaczy, że jest dosłownie piękny. Lwów zdumiewa swoim czarodziejskim nastrojem, który został przerwany zawieruchą, konfliktami i zniszczeniem. (...)
„Dom z witrażem” to smutna proza życia, która została opisana w sposób niezwykle poetycki, niedosłowny i ukryty pod maską niedomówień. Jeśli chcesz po nią sięgnąć, musisz być przygotowany na błądzenie w zakamarkach myśli autorki. Książka Żanny Słoniowskiej łącząc w sobie zwyczajne życie człowieka i niezwyczajne miasto w różnych przestrzeniach czasowych pokazuje, jak wygląda pragnienie wolności i rewolucja wywracająca porządek świata. Tytułowy witraż wyróżnia się na tle „spadających balkonów”. Jest dobrem, o które wspólnie się walczy i próbuje się ocalić od zapomnienia. Gdy zaczyna pękać, w nasze życie równocześnie zaczyna wkraczać strach. Oto „historia pcha się do naszego życia drzwiami i oknami.”