Zprzyjemnością zawsze oglądałam kosmiczne przygody różnego rodzaju awanturnik. Fabuły zarówno przygodowe, jak te z horrorów to jedne z moich ulubionych, jeśli chodzi o filmy, więc i kwestią czasu było sięgnięcie po literaturę tego rodzaju. Muszę przyznać, że bardzo mi się podoba, ale do rzeczy…
"Zagubione dziedzictwo" nie zachwyca okładką. A przynajmniej mnie nie zachwyca i jakież było me zdziwienie, gdy okazało się, że książkę tę wydało wydawnictwo, które przyzwyczaiło moje oczy do pięknych okładek niezależnie od gatunku wydanej pozycji :). Jednak, to nie okładka przyciągnęła mnie do powieści pana Fietkiewicza, ale opis.
Książka nie jest zbyt duża objętościowo i przeczytanie jej zajęło mi kilka godzin. Głównym bohaterem jest pirat-przemytnik Isaac Vomisa, często działający na zlecenie Galaktycznej Armii Imperium. Jego towarzyszem w misji zostaje profesor Gilbert - starszy jegomość, kompletnie nie pasujący do kokpitu statku kosmicznego. Jednakże pomiędzy tymi dwoma, zdawałoby się skrajnie różnymi osobami, rodzi się przyjaźń. Wspólnie przeżyte niebezpieczeństwa zbliżają. Muszę powiedzieć, że stworzony przez autora duet jest bardzo sympatyczny i czytanie o ich perypetiach sprawiało mi prawdziwą przyjemność.
Niebyło tu czas na nudę. Niemal od początku zostałam wrzucona w akcję. Świat, w którym poruszają się bohaterowie poznawałam niejako przy okazji, bez rozwlekłych opisów, a umieszczone na początku każdego rozdziału krótkie charakterystyki planet znajdujących się w układzie, w którym dzieje się akcja powieści dawały wyobrażenie o świecie przedstawionym. Zresztą, nietrudno było wyobraźni zadziałać i jej oczami śledzić perypetie Vomisy i profesora Gilberta.
Tajemniczy wrak, do którego zmierzają Vomisa i profesor jest miejscem dramatycznych wydarzeń, które rzucają światło na całokształt misji, stawiają też więcej pytań o jej faktyczny cel. Zakończenie, które serwuje autor sugeruje, że być może powstaną kolejne przygody tej dwójki.
Spodobał mi się styl autora, który swobodnie snuje swoją kosmiczną opowieść, oszczędza czytelnika darując mu długie opisy i wewnętrzne rozterki rozpisane na pół strony. Opisy zaś i dialogi świetnie się równoważą, nie przeciągając fabuły, sprawiają, że powieść jest treściwa i skupiona w głównej mierze na przeżywanej przygodzie. Nie ma tu również skomplikowanych technologicznych opisów, których połowy zapewne bym nie zrozumiała. Jest tak jak lubię w podobnych historiach: klarownie i treściwie, a z resztą rozprawia się wyobraźnia.
Jeśli spodziewacie się wątków romantycznych, to uprzedzam, że takowych tu nie ma. "Zagubione dziedzictwo" to akcja w czystej postaci, bez romantycznych wstawek, bez rozpraszania głównego bohatera wdziękami płci pięknej. Osobiście nie muszę mieć wątków romantycznych w science-fiction, jeśli będę chciała poczytać o miłości (w każdej postaci) sięgnę do zbiorów odpowiedniego gatunku.
Podsumowując spędziłam z niniejszą powieścią przyjemne kilka godzin, fabuła była wciągająca, akcja toczyła się wartko do przodu, uknuta intryga ujawniała się stopniowo. Macie do zagospodarowania kilka godzin wolnego czasu? Nie oczekujecie romantycznych uniesień, tylko przygody, kosmicznych plenerów i intryg? Lubicie gatunek science-fiction lub chcecie sprawdzić czy wam przypadnie do gustu? Jeśli tak, polecam "Zagubione dziedzictwo" Zbigniewa Fietkiewicza.