Jest rok 2124. Po wojnie i katastrofie ekologicznej ludzie przenoszą się pod ziemię. Tu tworzą nową cywilizację naszpikowana technologią. Poznajemy nową Amerykę oczami trojga osób.
Główna bohaterka powieści - Olivia ma super mieszkanie, fajną pracę, przyjaciół. Ale postanawia wprowadzić w swoim życiu pewne zmiany. Szuka miłości swego życia - mężczyzny idealnego. Brakuje jej kogoś bliskiego. Sama została wyhodowana i wychowana bez bliskich więzi. W życiu dorosłym nie potrafi stworzyć trwałego związku.
Cezar jest ideałem. Przystojny, opiekuńczy i po uszy zakochany w Olivii. Wspiera ją na każdym kroku, dba o jej bezpieczeństwo... czasem z narażeniem własnego życia. Żyje dla niej.
Olga tęskni za starymi czasami. Nie jest zachwycona nową Ameryką rządzoną przez komputer. Nie posiada w domu żadnego robota, ogranicza posiadanie udogodnień. Woli przytulność, stare książki, przedmioty z historią. Kiedyś pracowała z dziećmi, przestrzegała sztywnych zasad i reguł. A gdy nikt nie patrzył szła za głosem serca.
Po pierwszych stronach lektury książka skojarzyła mi się z "Ja, robot" Isaaca Asimova - klasyką gatunku science fiction, która wyznaczała kierunki w pisarstwie. Miałam obawy, że "Zapisz zmiany" nie sprosta, bo poprzeczka była wysoko postawiona. I wiecie, co? Lubię być tak pozytywnie zaskakiwana.
Ale od początku.
Okładka publikacji jest dość oszczędna - dwie postacie. Kobieta i mężczyzna wtulone w siebie w erotycznym uścisku. Postać męska ma w sobie system zero - jedynkowy wykorzystywany do kodowania liczb w informatyce. Prostota, która nakreśla opowieść i jest z nią spójna.
A treść, jak już pisałam, pierwsze skojarzenie z Asimovem czy z filmem "Wyspa" z Ewan'em McGregor'em i Scarlett Johansson. Mamy obraz przyszłości, w której po katastrofie ludzie przenieśli się pod ziemię, usługują im roboty. Roboty, które z każdym nowszym modelem, coraz bardziej przypominają człowieka. Mało kto decyduje się na posiadanie dziecka urodzonego drogą naturalną. Prezydent Ameryki (nowa nazwa świata) i tu znalazł rozwiązanie - wylęgarnie. Idealne zarodki przetrzymywane w doskonałych warunkach zapewniające harmonijny rozwój. A następnie małe dzieci, które są kształtowane, uczone... i czasami przytulane. Wszystko według schematu opracowanego komputerowo. Statystyka, optymalizacja, brak różnorodności i inne bezduszne słowa same nasuwają się na myśl.
To troszkę gorzka opowieść o świecie przyszłości. Świecie, w którym można zaplanować sobie dziecko czy miłość. Gdzie sztuczna inteligencja zyskuje ludzkie prawa. Zatracają się granice pomiędzy ludzką wolną wolą a zaprogramowanym humanoidalnym robotem. Dylematy moralno-etyczne się kumulują. A pytania się gromadzą - czy można/trzeba/warto stwarzać ludzkie maszyny? czy humanoidy powinny nam służyć? Zaspakajać nasze pragnienia i żądze? A może powinny być wolnymi jednostkami? Przypomniał mi się film "Człowiek przyszłości" z Robin'em Williams'em na podstawie opowiadania Asimova (no cóż... znów pojawił się mistrz), w którym rozważano jakie prawa powinny mieć roboty.
Książka porusza też inne trudne tematy takie jak dbanie o bezpieczeństwo każdego człowieka, a nawet gatunku ludzkiego. Czasami wbrew jego woli. Ingerowanie w jego życie. Ciągła inwigilacja.
Mnie bardzo poruszyły kwestie związane z przymusową eutanazją, wpływaniem na zdrowie jednostki - wylęgarnie, które produkują tylko zdrowe jednostki. Cenię to, że mogę sama decydować o sobie i swoim ciele. Przeraża mnie fakt, że ktoś mógłby decydować za mnie. Lękiem napawa mnie wylęgarnia, w której czułość do dziecka to produkt reglamentowany. Brak więzi, miłości i bezrefleksyjność rządzą tym światem. Autorka umieściła akcję książki w roku 2124, wydawałoby się, że to daleka przyszłość. Serio? To może rozejrzyjmy się wokół. Czy każda osoba w XXI wieku jest wolna? Czy więzi rodzinne i społeczne nie są zastępowane kontaktem z technologią?
Całość jednak ma lekką formę, szybko i przyjemni się czyta. Brak tu dydaktyzmu. Autorka przedstawia nam świat przyszłości. Możemy go przyjąć takim jaki jest i być szczęśliwym lub... No właśnie, zadawać pytania? Rozważać czy prawa odgórnie narzucone są dobre? Myśleć krytycznie?
Książka jest debiutem. Jeśli tak wygląda pierwsza książka, to każdą następną publikację tej Autorki biorę w ciemno.
Bardzo dziękuję Autorce - pani Kasi Zawodnik za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki.