Dzień dobry, dziś zapraszam recenzję książki, którą przeczytałam na początku kwietnia. Bardzo długo zastanawiałam się nad tym, co powinnam o niej powiedzieć. Potem przyznaję, gdzieś na chwilę mi umknęła. Nadrabiam więc teraz ten brak, gdyż o tej powieści, a właściwie o niesamowitym debiucie Pani Katarzyny Zawodnik powiedzieć trzeba.
Autorka zabiera nas w podróż do przyszłości, do XXII wieku, mamy rok 2124. Z jednej strony można powiedzieć niemal wiek, bo za ludzkością XX wieków. Jednak 100 lat to bardzo długi czas i bardzo dużo zmienić się może. Czego sami jesteśmy światkami, 1 rok potrafi poprzestawiać wszystko w naszym życiu... i nie tylko.
“Czy znacie to uczucie, gdy dzieje się coś takiego, że wszystko wcześniej i wszystko potem zyskuje nowe sens? Ja już znam”.
Zapisz zmiany to powieść, podróż w dwie strony, ale to z perspektywy czytelnika, gdyż dla bohaterów to bilet w jedną stronę, w przyszłość. W powieści przeplatają się czasy bliskie naszej współczesności i przyszłość, być może stanie się i naszą. (Aczkolwiek wolałabym nie).
Świat po III Wojnie Światowej, ludzie uczą się żyć w nowych realiach, gdzie światło słoneczne sięga ich twarzy tylko przez okna... bohaterowie żyją pod ziemią. Dzieci rodzą się w wylęgarniach i nie znają rodzicielskiej miłości. Są można powiedzieć dosłownie hodowane, wychowywane przez specjalnie wybrane jednostki. Właśnie takiego życia doświadczyła Olivia, wychowana w ten sposób nie potrafi odnaleźć w swoim świecie miłości, przez co nie potrafi znaleźć wśród ludzi swojej drugiej połówki. Spragniona uczuć i towarzystwa mężczyzny, postanawia zaryzykować i kupuje humanoida - Cezara. On zaś zaprogramowany według specjalnej ankiety, staje się wymarzonym towarzyszem bohaterki. Tylko po drodze, zrodzi się pewien problem...
Te dwie postaci, człowiek i robot stają na przeciw siebie, mają żyć na równi. Tylko czy to możliwe? Z zewnątrz wyglądają tak samo, trudno rozróżnić w społeczeństwie kto jest kim. Co ich różni? Jeden złożony jest z żywych organów, w których płynie krew, a tworzą go relacje, których doświadcza. Drugi zaś składa się z kabelków, układów i cech, których wymagasz. Co jeśli one się zmienią? Jeden z nich jest skończony i ograniczony, bo nawet w świecie humanoidów ludzie umierają i doświadczają starości. A robot rozregulowania i zależności od ciebie. Kochają, bo mają kochać, bo taki mają program. Czy życie Olivii jest przez to lepsze?
Świat, w którym człowiek nie musi sprzątać, gotować, wydaje się być kuszący. Bo wszystko, co zapewnia podstawowe funkcjonowanie robi za nas robot. I do tego zagubionymi po wojnie ludźmi kieruje bot Georga Sunshune. To on objął zarządzanie po kryzysie wojny atomowo-biologicznej, a ludzie wolni od podejmowania decyzji, żyją według nadanych im wytycznych.
Dopóty nie znajdą się chętni na zmiany...
Nasz świat potrzebuje osób o określonych cechach i predyspozycjach i my takie tu ofertujemy”.
W książce, co warto zauważyć, autorka znalazła miejsce, na kapsułę czasu, jest nią jedna z bohaterek: Babcia Olga.
Kobieta pamięta czasy sprzed wojny, stara się żyć tak, by ten nowy świat jej nie uzależniał od siebie, oczywiście na ile się da. Żyje według starych sposobów, nie ma w domu robotów, które wykonywałyby rzeczy za nią. Wspomina też dawne życie, swoich bliskich, których już nie ma. Ale jest też osobą, która wyznaje wiarę w Chrystusa. Dla mnie cichy symbol od autorki, tego, że wiara nie umiera nigdy, nawet w czasach robotów. Z uśmiechem na twarzy czytałam rozdziały, w których była Olga. Bo i dla mnie jest w pewnych kwestiach reliktem dawniejszych czasów, gdzie ja byłam małym brzdącem.
Tak została określona w książce:
„Ona nie mogłaby być humanem. Takiej wariatki nie napisałby najlepszy programista”.
To bardzo, bardzo dobrze przemyślana książka, która dotyka naprawdę wielu spraw, a przez ukazanie życia w innych realiach, potrafi uderzać ze zdwojoną siłą.
Zapytuje o sens ludzkiego życia, o miłość, o czułość, o przyszłość kolejnych pokoleń, o jakość życia i miejsce na okazywanie uczuć, o wiarę i miejsce dla Boga, o wolność i przeszłość, czy potrafimy z niej wyciągać wnioski na tyle by żyć lepiej, troszcząc się o środowisko, o ludzi, o to, by wojny nie było?
To taka powieść, którą możecie przyjąć jako zaproszenie, do przemyślenia wielu kwestii w życiu, a w szczególności relacji, jakie tworzymy i tego, kim byśmy byli bez nich. Albo jak samotne i puste serce było bez nich. Lub może być też tak, że możecie poczuć, że ta wizja sięga zbyt daleko, albo że jest pesymistyczna. Oczywiście tak może być, ale nie musi. Jednak myśleliśmy, że świat jest dość poukładany, to ostatnie lata pokazały nam, że nie.
Zapisz zmiany historia, w której przeszłość, teraźniejszość i przyszłość mieszają się ze sobą, może nie znajdziecie w niej statków kosmicznych jak w Si-Fi, czy u Lema. Myślę, jednak że książka zostanie w Waszych głowach, jak w mojej.
Na koniec dodam, że autorka bardzo umiejętnie prowadzi akcję powieści, trudno się od niej oderwać i choć podejmuje tak wiele tematów, nie towarzyszyło mi uczucie zgubienia. Wręcz przeciwnie, wszystko zgrabnie się łączyło w całość. Bardzo polecam!
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki - dziękuję Autorce Pani Katarzynie Zawodnik