Dżusi Stern wraca do domu po długiej nieobecności. Wraca na chwilę. Przyjazd do rodzinnego Wrocławia został na niej niejako wymuszony, bo są zasady. A ich trzeba przestrzegać. Trzech ważnych ustanowionych przez ciotkę Klarę:
- Nigdy nie wpuszczać nikogo za próg mieszkania;
- Nigdy nie zostawiać pustego mieszkania;
- Nigdy nie wspominać o rodzicach.
Zasady, które wpłynęły na całe życie Dżusi i jej starszej siostry Eleonory. A teraz trzeba popilnować mieszkania w starej kamienicy, bo ciotka wyjeżdża, a El pracuje. Perspektywa przebywania w tym mauzoleum wywołuje gęsią skórkę u Dżusi. Zresztą wszystko od początku idzie źle - pociąg się spóźnił, siostra wyszła do pracy, a klucza do mieszkania brak.
Pierwsza zasada została złamana. A niedługo po dostaniu się do mieszkania (niech żyją wszystko wiedzące i widzące sąsiadki ;P ) Dżusi łamie kolejną zasadę. Wpuszcza do domu obcego mężczyznę. Na jej obronę można tylko dodać, że był przekonywujący. I przystojny. Bardzo. Niestety antykwariusz kradnie własność ciotki Klary. Siostry próbują naprawić błąd przed przyjazdem ciotki... Jednak nie wszystko idzie po ich myśli...
Do pomocy domorosłym detektywom wkraczają emerytowana nauczycielka łaciny oraz zegarmistrz. Czy uda im się odzyskać własność skradzioną przez przystojnego acz tajemniczego antykwariusza? Kim tak naprawdę jest pani Matylda? I kto jeszcze ma coś wspólnego z "grzebaniem" w przeszłości? Czy rodzinne sekrety warte są odkrycia? I czy "toń" może pochłonąć?
Świetnie poprowadzona akcja - co rusz jakaś wpadka, zaskakujące odkrycie, albo i trup. Są moje ulubione składowe: zagadka kryminalna, tło historyczne (nawiązania do II wojny światowej - mój konik), pogmatwane losy bohaterów (świetne wątki społeczno-psychologiczne) oraz odrobina magii. Bohaterki są charakterne, to mocno skonfliktowane kobiety, które muszą zacząć współpracować. Są postaciami pełnymi sprzeczności i emocji. Każda ma inny charakter, jest unikatowa. Dżusi jest niepokorna, pełna pasji i bardzo impulsywna. Działa szybko i instynktownie. O konsekwencjach nie myśli. Eleonora jest jej przeciwieństwem. Spokojna, stateczna, pragmatyczna, choć tak naprawdę wewnątrz kłębią się rozmaite emocje, którym rzadko kiedy daje ujścia. Ciotka Klara jest oschła i surowa. W miarę czytania powieści zaczynamy rozumieć skąd wzięła się taka postawa wobec bratanic i życia. Pani Matylda, to kobieta "starej daty, wymagająca, konsekwentna, ale także opiekuńcza wobec Klary. Męscy osobnicy biorący udział w całym "zwariowanym" odkrywaniu prawdy, są też przez autorkę przedstawieni jako pełnowymiarowe postacie.
Wielkim plusem każdej powieści, która wychodzi spod pióra Marty Kisiel jest poczucie humoru. Gdy już czujecie, że nie wytrzymacie napięcie, akcje pędzi do przodu... Nagle, niespodziewanie i zaskoczenia parskniesz śmiechem.
Jestem trochę pokręconym czytelnikiem i lubię jak książki zmuszają mnie do pewnych odkryć, nawet te lekkie, w zamyśle relaksujące. I tak było w tym przypadku. W szkole nie uczyłam się łaciny, choć zawsze fascynowała mnie umiejętność posługiwania się tym martwym językiem. Dzięki autorce mogłam odkrywać starożytne sentencje. Tak, wiem... były tłumaczone, ale kto by na to czekał przy tak wartkiej akcji?!
Psyyt... nowe wydawanie powieści jest poszerzone o opowiadanie "Echo". Ta krótka historia ujawnia nam pewne wątki z młodości Klary Stern. Wątki, które mocno wpłynęły na nią i jej bratanice.
A jak Wam plotą się nici życia?
Dziękuję Wydawnictwu Mięta - dzięki Wam znów mogłam zatopić się w fantastycznej powieści. I już sięgnąłem po "Nomen omen".