„Nie macie pojęcia, jak uwielbiam mieć nowe ciuchy. Zresztą chyba nie ja jedna – mam wrażenie, że na świecie skończyłaby się depresja, gdyby każdy mógł codziennie ubrać się w coś nowego”
Miałam ostatnio ochotę na jakąś lekką książkę, przy której nie musiałabym za bardzo nadwyrężać umysłu. Znalazłam u siebie na półce powieść z serii Literatura w spódnicy. Sam tytuł wskazywał na lekkie czytadło, dobre na jeden wieczór. Zatopiłam się więc w kartach książki…
Sophie Kinsella, a właściwie Wickham Madeleine to angielska pisarka. Pracując jako dziennikarka pisząca o tematyce finansowej, napisała swoją pierwszą powieść. Ale to właśnie książka „Świat marzeń zakupoholiczki” przyniosła jej największą sławę. Autorka obecnie mieszka w Londynie.
Kim zatem jest tytułowa zakupoholiczka? Jest nią Rebeka Bloomwood, trzydziestoletnia dziennikarka, pracująca w magazynie „Korzystne Lokaty". Mieszka z przyjaciółką Zuzą i nie ma mężczyzny u swojego boku. Bohaterka jest „ekspertem” z dziedziny finansów. Jej praca polega na pisaniu artykułów dotyczących świata finansjery. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że Rebeka kompletnie nie zna się na finansach, praca jest dla niej koniecznością z której nie czerpie żadnej satysfakcji, a do tego porażki zawodowe i osobiste wpędzają ją w chorobę jaką jest zakupoholizm.
Kupowanie markowych ciuchów bez opamiętania, uzależnienie od wyprzedaży, debet na koncie i groźba egzekucji komorniczej, wymuszają na Rebece podjęcie diametralnych kroków w celu pozbycia się kłopotów z nimi związanych. Jej pomysły nie mają granic. Wprowadzenie oszczędności, nie przynosi spodziewanych efektów, podjęcie dorywczej pracy w butiku odzieżowym, kończy się wyrzuceniem bohaterki już pierwszego dnia. A chałupnictwo w postaci klejenia ramek, to już całkowita porażka. Zrozpaczona i załamana, postanawia więc ukryć się u rodziców przed całym światem, a przede wszystkim przed bankiem, u którego ma niezły debet. Ukrywając się odkrywa aferę finansową towarzystwa ubezpieczeniowego Flagstaff Life. Pisze artykuł do gazety i dzięki temu jej życie wkracza na zupełnie nowe tory.
Na początek chciałabym napisać o samej bohaterce. Mimo tego, że Rebeka jest totalną ignorantką, osobą nieodpowiedzialną, w niektórych kwestiach płytką i głupią, wzbudziła we mnie sympatię. W niektórych momentach jednak jej nieodpowiedzialność graniczy z absurdem, co absolutnie mi się nie podobało. Poza tym niektóre sytuacje opisane w książce przekroczyły moim zdaniem linię absurdu i realności. Najbardziej nierealna jest kariera zawodowa Rebeki. Jak można być specjalistą od spraw finansowych nie mając kompletnie pojęcia w tej dziedzinie. Przecież to absurd.
Dla osób które lubią prosty język w powieści, zwariowaną bohaterkę, świat zakupów w tle, jest to z pewnością dobry wybór. Pojawia się też wątek miłosny ze szczęśliwym finałem, co jest z pewnością atrakcyjnym dodatkiem do fabuły.
Powstała druga część książki pt.: „Zakupy moja miłość”, której raczej nie przeczytam. Wystarczy mi „Świat marzeń zakupoholiczki”. Jedyne co wyniosłam z tej powieści to obraz choroby jaką jest uzależnienie od zakupów. Bardzo poważna sprawa. Jak dobrze, że ja jestem uzależniona tylko od kupowania książek. Dzięki temu nie grozi mi ruina finansowa jak Rebece.
Spodziewałam się czegoś lepszego po tej powieści. Poczucie humoru autorki mnie nie bawiło.Szkoda.
W 2009 r. w reżyserii P. J. Hogana, nakręcono film pt.: „Wyznania zakupoholiczki”. Jest to typowa amerykańska komedia romantyczna ze szczęśliwym zakończeniem w tle. Główna bohaterka grana przez Islę Fisher, podobnie jak w książce jest bardzo głupiutka. Nie jest to ambitne kino. Niektórych film wręcz może doprowadzić do szału swoim banałem. W filmie wystąpiły dwie sceny, które mnie rozbawiły. Reszta fabuły jest zbyt „różowa” jak dla mnie. Polecam tylko osobom, które kochają komedie romantyczne.