Wyruszyłem w tę czytelniczą podróż w nocy, gdy za oknem świat ułożył się do snu, a na niebie, gdzieś za chmurami wędrował sobie księżyc.
Czytałem. Nie czułem się najlepiej, kilka razy musiałem przystanąć. Rozprostować kości. Przewietrzyć umysł. Poukładać myśli. Od nadmiaru emocji kręciło mi się w głowie.
To nie było zwykłe czytanie. Zajrzałem do żyć czterech różnych kobiet, których losy się ze sobą łączyły. Każdej pogrążonej we własnej odmianie samotności, tęsknoty i rozpaczy. Szukających swojego miejsce na ziemi. Potykających się. Potrzebujących ciepła, cierpliwości i... bliskości. Splątane w węzeł nie do rozsupłania.
Zanurzając się w czytanych opowieściach poznawałem, doświadczałem, przeżywałem. Coraz szczelniej otulała mnie szarość i przygnębienie. Gdzieś głęboko we mnie pęczniały i rozlewały się w moim wnętrzu emocje. Ugrzęzły w klatce piersiowej i mnie podduszały...
W pewnym momencie tak mocno się zaczytałem, że przeniosłem sie do czasów przeszłych i razem z bohaterkami ”Kądzieli” kluczyłem po polach i lasach. Do moich uszu docierały dźwięki ludzi pracujących w polu, rżenie koni oraz muczenie krów. A do nozdrzy wdzierał się zapach bujnie kwitnącej roślinności - mieszanka trwa, koniczyny i lasu. Ależ to były sensualne doświadczenia…
Historie rodzin.
Zapisane karty ich losów.
Dalsze rozdziały.
(Czy) "każdy utkany jest z nici losów przodków i w kółko powtarza to samo życie, próbując zrealizować te same pragnienia?"
Może czasem warto się odwrócić plecami do przeszłości i nigdy do niej nie wracać?
Przymknąłem oczy. Wziąłem kilka głębszych oddechów. I, skłoniony czytaną książką do refleksji, spojrzałem na losy mojej rodziny. Losy "ulotne niczym dmuchawce, a zarazem mocne jak lniany sznur".
Dawkowane uczucia.
Dawkowane emocje.
Dawkowana miłość.
Wspomnienia. Zapadałem się pod ich ciężarem. Powoli znikałem jak drobinka kurzu porwana przez wiatr. Stałem się częścią tych wspomnień, mrokiem, przez który powoli się rozsypywałem. Pod wpływem czytanych zdań ogarnęło mnie przedziwne pragnienie wymazania siebie i stworzenie się na nowo. Przestrzeń pomiędzy czytanymi wersami wypełniały niewypowiedziane lęki, winy, rozgoryczenie, smutek, ból i niezrozumienie. I te myśli wywołane historiami bohaterek - pragnienie usunięcia większości wspomnień, pozwolić sobie zacząć od początku jako nowy ja. Albo odkrywanie bolesnej pustki w sobie.
"Kądziel" to opowieść o mrocznej otchłani myśli, która jest towarzyszką każdej i każdego z nas; to opowieść, w której pada pytanie o granicę "między prawem do prywatności a strachem i wstydem uniemożliwiającymi dzielenie się z bliskimi tym, co nas dręczy"; to opowieść o więzach krwi, które mają ogromny wpływ na nasze decyzje.
„Kądziel” to debiutancka powieść spod pióra Pauliny Klimańskiej -Nowak naszkicowana ogromem pięknych i brzydkich emocji. Język jakiego używa tutaj autorka sprzyja towarzyszeniu bohaterkom w ich doświadczeniach. Dzięki niemu czyta się je lekko, choć często są trudne i bolesne. Moja wrażliwość została nakarmiona – dziękuję. A ciebie zapraszam do lektury – daj się zanurzyć w literkach tej opowieści, a pod ich wpływem zatrzymaj się i skłoń ku refleksji…