Kiedyś przeczytałam "Obsługiwałem angielskiego króla" i nie przeżyłam uniesień, gdy w rekomendacjach przeczytałam parę tytułów Hrabala podeszłam do nich z rezerwą. Spróbowałam i jestem zachwycona. Parafrazując autora, tą książkę trzeba ssać jak cukierek, jakby się sączyło kieliszek likieru, tak długo, aż te myśli rozpłyną się we mnie jak alkohol.
„Trzydzieści pięć lat robię w starym papierze i to jest moje love story.” tak zaczyna się opowieść snuta przez Haňtio. Pracuje on samotnie w piwnicy, przy prasie hydraulicznej, która sprasowuje, a więc niszczy książki. Codziennie samochody zsypują do tej piwnicy książki niechciane przez ludzi i władzę, a on je unicestwia. Jednak też codziennie część z nich ratuje, zanosi do domu i czyta. Dzięki temu stał się „Wykształconym Wbrew Własnej Woli”, a jego mieszkanie stało się „Jaskinią Platona”, gdyż w całości wypełnione jest książkami. Jego towarzyszami i rozmówcami oprócz paru osób, gdy idzie po kolejny pięciolitrowy dzban piwa są Nietzsche, Kant i inni autorzy. Jak sam o sobie mówi: " bo ja mogę pozwolić sobie na ten luksus, żeby być opuszczony, choć ja nigdy opuszczony nie jestem, ja jestem tylko sam, by móc żyć w zaludnionej myślami samotności, bo ja po trosze jestem entuzjastą nieskończoności i wieczności, a Nieskończoność i Wieczność chyba gustują w takich ludziach jak ja", " jestem dzbanem pełnym żywej i martwej wody, starczy, bym się lekko nachylił, a cieką ze mnie same piękne myśli, jestem wbrew własnej woli wykształcony, tak więc właściwie nawet nie wiem, które myśli są moje i ze mnie, a które wyczytałem, tak więc w ciągu tych trzydziestu pięciu lat zjednoczyłem się z samym sobą i światem wokół mnie, bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, że aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczynek włoskowatych". Jednak jego świat odchodzi, gdyż są lepsze, wydajniejsze maszyny do niszczenia i on wraz ze swoją maszyną jest już zbędny. Dzieli się więc z nami swoimi przemyśleniami na temat świata, jego przemijalność, o niezgodzie na zuniformizowanie życia i potrzebie indywidualizmu. Opowiada o tym jak bezduszny świat napiera i miażdży świat stary pełen subtelnego piękna, mądrości i radości. Hrabal przy tym podaje bardzo ciekawą myśl, że właśnie, kiedy jesteśmy miażdżeni wydajemy z siebie to, co najlepsze. Czy dzięki temu powstały wielkie dzieła naszych romantyków, a później na przykład utwory Herberta i innych.
Usiądźmy więc w miejscu gdzie „"Gwiaździste niebo dziurawego szybu wentylacyjnego nade mną, wojna i bitwy dwóch szczurzych klanów we wszystkich kanałach i ściekach miasta stołecznego Pragi pode mną,” i posłuchajmy tej nostalgicznej opowieści. A później wracając z księgarni lub biblioteki powtórzymy za bohaterem tej książki: „uśmiecham się, bo w teczce niosę książki, po których się spodziewam, że wieczorem dowiem się z nich o samym sobie czegoś, czego jeszcze nie wiem”.