Jeśli spojrzymy na "Ślepego archeologa" jako kryminał, to dostrzeżemy wiele minusów. Przede wszystkim wątek kryminalny został zdominowany przez kwestie archeologiczne oraz sensualne opisy postrzegania świata przez niewidzącego Toma. Oczywiście te elementy są bardzo pieczołowicie nakreślone przez Guzowską i gdybym miała do czynienia z powieścią obyczajową, moja ocena byłaby znacznie wyższa. Natomiast, w przypadku konkretnie tej książki, gdzie miałam nadzieję zetknąć się nie tyle z niecodziennymi okryciami wykopaliskowymi, a morderstwem gdzieś na ich terenie (tu się nie pomyliłam), to jestem rozczarowana. Wojnarowie zostali potraktowani jak marginalne postaci, bez skupienia na sobie właściwej uwagi ze względu na to, co się z nimi stało. Więcej mówi się o wypadku śmiertelnym Oliwii, czy tajemniczej Mony. Oto przypadki zgonów, do których na wstępie przyznaje się Tom Mara, szef wykopalisk na Krecie. I taki początek również obiecywał wiele, jednak został nieco zduszony przez monotonny tok akcji. Natomiast dobrym zabiegiem okazało się przeplatanie wydarzeń z ostatnich dni odtwarzanych przez głównego bohatera, jego przesłuchiwaniem na komendzie. Urozmaica to nieco tok narracyjny i jednocześnie dopełnia oraz systematyzuje kolejność zdarzeń.Ale...
Co może wpływać na negatywny odbiór książki? Skoro ma być akcja kryminalna, to powinna być ona solidnie zbudowana, nie tylko w formie dozowanych fragmentów przesłuchania potencjalnego zabójcy ciągnąca się przez całą treść. Stera kryminalna jest zwyczajne okradziona w tym wypadku przez skupianie się na szczegółach dotyczących pracy archeologa oraz drobiazgowemu oddawaniu w opisie codziennych czynności jakie wykonuje Tom, podkreślania w jaki sposób "widzi" w swoim świecie, jak mocno są rozbudowane jego pozostałe zmysły i co może je skutecznie "wyłączyć". W ten sposób Autorka jakby broniła swojej koncepcji o omylności niewidomego bohatera na potrzeby książki. Ponieważ nie sądzę, bo ktoś, kto już ma tak dobrze rozbudowane zmysły węchu, słuchu i dotyku, mógł się w bliskim kontakcie z drugim człowiekiem, aż tak mylić. Poza tym, dochodzeniem do prawdy zajmuje się praktycznie Tom. Jak zbiera dowody człowiek niewidzący? Pewne sytuacje zaczynały mnie nawet śmieszyć, innych posunięć zaraz się domyślałam i tym samym nieco czaru prysło.
Zagadka zbyt prosta do rozwiązania, stad i wielu czytelników może doświadczyć rozczarowania. Ale jeśli chcemy lekko sensacyjną, za to bardziej przemyślaną powieść, w której bohater poprowadzi Nas ścieżkami niedostępnymi dla widzących, to nawet warto zajrzeć. Nie uważam, bym tak zupełnie zmarnowała czas przy lekturze "Ślepego archeologa". Ale też jeszcze przez dotarciem do setnej strony nie wymagałam, by akcja leciała piorunem do celu. Myślę, że w idealnym momencie sięgnęłam do niej i na pewno jeszcze zajrzę do innej książki Autorki, bo może być ciekawie.