"Wszystko albo nic".
Miłość potrafi podobno pokonać wszelkie przeszkody – przynajmniej tak ukazują różne książkowe historie, powstałe najczęściej w niczym nieograniczonej wyobraźni pisarzy. A my, czytelnicy lubimy takie opowieści, w których wszystko dobrze się kończy, a nasi ulubieni bohaterowie odnajdują swoje szczęście. Dokładnie takiego scenariusza spodziewałam się po ostatnim, kończącym trylogię "Daringham Hall", tomie. Nie zawiodłam się, jak ja uwielbiam takie zakończenia!
Kathryn Taylor urodziła się w Kanadzie w Nowej Fundlandii, dorastała w małym miasteczku. Ukończyła Uniwersytet Acadia w Nowej Szkocji, pracowała w szerokim obszarze public relations. Jest mamą dwóch córek, a jej największą pasją jest pisanie będące jednocześnie wielką przygodą. "Zostawić Daringham Hall" jest trzecią częścią trylogii po "Powrót do Daringham Hall” i "Ocalić Daringham Hall".
Ben postanowił pozostać w Daringham Hall, by uratować rodzinny majątek i rozpocząć prawdziwy związek z Kate. Bohater stara się ze wszystkich sił jednak wrogość mieszkańców, nieprzychylność rodziny oraz pożar, który rujnuje ważne plany, skutecznie zniechęcają go do dalszej walki o rodzinną spuściznę. Ben i Kate muszą na nowo odnaleźć swoją miłość oraz wspólny, życiowy cel.
Po przeczytaniu ostatniej strony drugiego tomu tej serii, zastanawiałam się, jakie przeciwności losu zaserwuje Kathryn Taylor swoim czytelnikom, zanim Ben i Kate w końcu będą na zawsze razem. Muszę przyznać, że obstawiałam różne scenariusze – od nieprzewidywalnych wypadków związanych z posiadłością po zbrodnię. Nie spodziewałam się jednak, że autorka postawi aż tak duży nacisk na płaszczyznę psychologiczną, bowiem pojawia się w fabule pożar i negatywny stosunek otoczenia do zmian, jakie wprowadza Ben, jednak to właśnie jego psychika i wrażliwość stanowią główny oraz wiodący wątek tej części. Kathryn Taylor w sposób dosadny oraz widoczny akcentuje ogromny wpływ przeszłości na decyzje, jakie podejmujemy w naszym życiu. Rozterki Bena, jego przemyślenia i trudne wybory stają się motywem przewodnim tej części, która w głównej mierze skupiona jest na analizie jego skomplikowanej osobowości. Podczas lektury tego tomu wielokrotnie zastanawiałam się, co sama zrobiłabym na miejscu bohatera – czy wbrew wszelkim przeciwnościom losu trwała dalej w postanowieniu ratowania rodziny, czy jednak zrezygnowała, żegnając się raz na zawsze z przeszłością?
Kathryn Taylor w ostatnim tomie tej trylogii, ku mojemu zadowoleniu, rozwinęła w dobrym kierunku wątek rodzącego się uczucia pomiędzy Tilly i Peterem. Przyznam, że liczyłam na taki właśnie scenariusz ich dalszej relacji i nie zawiodłam się w tej płaszczyźnie. Zabrakło mi natomiast w powieści większej ilości opisów erotycznych uniesień, bowiem wiem już na co stać autorkę w tym obszarze.
Jak pokazuje w swojej trylogii Kathryn Taylor, miłość to nie tylko szczęście i bezgraniczna radość. To bowiem także liczne wyrzeczenia, kompromisy i smutek, jaki czasem się także pojawia. Historia Bena i Kate oraz pozostałych mieszkańców Salter’s End pokazuje w pełnej krasie, że w życiu nic nie jest tylko czarne i białe, bowiem pełno wokół nas różnych odcieni, nadających życiu niepowtarzalny koloryt. Myślę, że cała trylogia "Daringham Hall" świetnie sprawdziłaby się jako scenariusz do miniserialu. Czytelników znających dwie poprzednie części, do lektury trzeciej zachęcać z pewnością nie muszę. A tych, którzy serii tej nie znają, polecam zacząć oczywiście swoją przygodę z tą rodziną od samego początku.