Ewka — alter ego Michalak — to doświadczona przez los pisarka, która odnalazła spokój w australijskim domku z ogrodem nad oceanem. Kobieta trzaska bestseller za bestsellerem, jej wydawca robi aniołki w zarobionych przez nią pieniądzach. Czego można chcieć więcej? Ano tego, by ta skryta zaklinaczka słów uszczęśliwiła świat swoją autobiografią. Na nasze szczęście reinkarnacja Kalliope nie daje się długo namawiać, decydując się przewrotnie na nie-autobiografię — powieść autobiograficzną, w której główną bohaterką będzie jej alter ego, Weronika. (Która też jest alter ego Michalak. Alter ego Michalak napisało powieść o alter ego Michalak z elementami biografii Michalak przyprawione odpowiednią dramaturgią, a Michalak we wstępie prosi, żeby się nie dopatrywać w książce Michalak, czego nie rozumiecie.) Rozpoczyna się bolesne rozdrapywanie blizn z przeszłości... W tym takiej jednej zarobionej po użarciu przez konia.
To znowu jeden z tych cykli, gdzie Pociąg Traum mknie przez Pola Nieszczęść i Wiadukty Rozpaczy, mija Morze Łez, zatrzymując się tylko na stacjach typu "Kolejna Tragedia". Jak życie bohaterów ma być nieszczęśliwe, to cały Wszechświat tego pilnuje: przemoc domowa, klękanie na kaszy, w sikach, molestowanie, zakład poprawczy, wyrzucenie z domu, głód, poniewierka, harówa ponad siły. Czy zdarzają się takie drastyczne biografie? Jak najbardziej, ale u Michalak to tylko niewiarygodne, źle rozstawione rekwizyty z dykty służące do wyciskania współczucia. Mój ulubiony to Marzena, istota przesiąknięta absolutnym złem. Wymieniajcie: bycie skorumpowanym prokuratorem, przemoc w białych rękawiczkach, uzależnienie od wódki, donosicielstwo, pogarda dla nizin społecznych, oskarżanie córki o uwodzenie konkubenta, gnojenie siedmiolatki za wierszyk napisany na Dzień Matki... Wymieniajcie — jakie paskudztwo wam nie przyjdzie do głowy, Marzena ma je na koncie.
Już nie ma takich przyciężkawych absurdów, jak kawalerka w centrum Warszawy za 300 zł czy kamienica w nadmorskim miasteczku za tysiąc złociszy, ale Michalakolandia to wciąż dzika kraina, gdzie nikt nawet nie mrugnie na widok szesnastolatki mieszkającej samotnie w nieogrzewanej chałupce, gdzie wszelkie służby porządkowe są tylko po to, by zadręczać prawych obywateli, a dziecko można przepisać na dziko bez żadnych dokumentów do innej szkoły z dnia na dzień.
No i jest oczywiście romans z pięknym, śniadym, chmurnym kawalerem, z którym w nastolęctwie zamieniło się pięć zdań, ale to wystarczyło do rozpętania Uczucia Tysiąclecia. Wciąż mamy urocze motywy typu "ja mam za sobą kilka romansów i przypadkowych seksów i to jest ok, ale jak ty pocałujesz kogoś w policzek, to jesteś szmatą", "taki jestem zazdrosny, że zabraniam rozmawiać z innymi facetami, ale to z miłości" czy "tak się nakręcam podczas pocałunków, że wymykam się w czasie pieszczot pomasturbować na boku, ach, ręka boli, nie mogę się doczekać, aż będę mógł wejść w twoje wilgotne wnętrze". Michalak chce mieć takiego bad boya, ale szlachetnego, co to jest dobry chłopak, tylko cały świat się na niego uwziął.
Jest w tej książce dziwny fragment patriotyczny, w którym Weronika czyta pamiętniki babci z rzezi wołyńskiej i powstania warszawskiego. Wydawca każe wyrzucić Ewce te fragmenty w imię poprawności politycznej (?...), więc Ewka zrywa się na baczność do Mazurka, deklarując, jakim jesteśmy wspaniałym narodem o wspaniałej przeszłości, Zbawicielem Europy, któremu cały świat każe się wstydzić za swoją wspaniałą historię (najbardziej podoba mi się zasługa, w której Polska nie miała kolonii — mam nadzieję, że ktoś da nam za to ciasteczko), ale ona nie zamierza i będzie pisać Prawdę. Dziwny fragment, widać Michalak się nagle ulały emocje po riserczu do "Miasta Walecznych".
Cóż, to był zmarnowany czas. Mimo pewnych absurdów dodających kolorytu książka jest po prostu nudna. Idziemy od nieszczęścia A do nieszczęścia B, gdzieś tam pod koniec książki miga grubsza intryga, o której niemal nic się nie dowiadujemy, czekaj se czytelniku do kolejnego tomu. Ani to dobra obyczajówka, ani gorący romans, ani komentarz do problemów społecznych, no nic się tam na tym kartonowym tle nie dzieje. Coś się zmieniło od poprzednich książek, już nie ma takich szaleństw, co poprzednio. Trochę mi brakuje tych węży pustych w środku, raków trzustki uzdrowionych siłą miłości i gwałtów korekcyjnych dokonanych przez potwornych muzułmanów. To dalej kiepska książka, może bardziej poprawna, ale nijaka. Może się rozkręci w drugim tomie.
^ Czytelnicy w napięciu czekający na objawienie, co jest prawdziwą biografią w tej matrioszce alter-ego, koloryzowane
[Recenzja została po raz pierwszy (03.03.2019) opublikowana na LubimyCzytać pod pseudonimem Kazik.]
KAŻDY MA SWOJĄ OPOWIEŚĆ. SPRAW, BY TWOJA BYŁA WYJĄTKOWA. Słowa mogą niszczyć, ale mogą też ocalić. Oto historia Pisarki, która spośród tysięcy słów wybiera te najpiękniejsze, by je splatać w niezapom...
W 100% się zgadzam - książka pełna absurdów, taka zwykła czytanka dla zabicia czasu, stworzona po to, by kupić kolejne części. Z tą bohaterką typu cukier-puder - cała Michalak
KAŻDY MA SWOJĄ OPOWIEŚĆ. SPRAW, BY TWOJA BYŁA WYJĄTKOWA. Słowa mogą niszczyć, ale mogą też ocalić. Oto historia Pisarki, która spośród tysięcy słów wybiera te najpiękniejsze, by je splatać w niezapom...
Po wielu przeczytanych opiniach dotyczących poszczególnych książek tudzież ogółu twórczości pani Katarzyny Michalak, zapałałam przewrotną chęcią praktycznego sprawdzenia czy rzeczywiście jest tak źle...
Ksiązka Katarzyny Michalak "Pisarka " to jedna z trzebch w seri. Pierwsza właściwie. Zaskoczyła mnei tym , że nei jest to zwykła historia. Głównym wątkiem jest historia Ewy Kotowskiej k, pisarki , kt...
@lalkabloguje
Pozostałe recenzje @KazikLec
Chryzantema, cytra, topór
To, że klan Inugami to banda serdecznie nienawidzących się nawzajem palantów, nie jest żadną nowością. Równie dobrze znanym w okolicy faktem jest ich źle skrywane wyczek...
1937, prowincja, cała okolica żyje ślubem lokalnego panicza i nauczycielki. I będzie jeszcze bardziej żyła morderstwem, które wydarzy się w noc po ceremonii, gdy rodzinę...