Książka ta wywołuje rozłam wewnętrzny na tak wielu płaszczyznach, że pogubienie się we własnych myślach i spostrzeżeniach przychodzi wyjątkowo łatwo.
Czy miłość z dużą różnicą wieku jest możliwa? Gdzie zaciera się granica między manipulacją, a zwykłą rozmową? Jak problemy psychiczne wpływają na nasze życie i relacje? Czy brak ingerencji bierze się z uszanowania granic czy ludzkiej obojętności? Gdzie zaciera się granica odpowiedzialności za drugiego człowieka? Jak postępować w sytuacji, gdy osoba nie chce pomocy? Czym w tej sytuacji jest egoizm?
Na większość pytań musimy odpowiedzieć sobie sami. Ja jedynie chciałabym poruszyć temat powstałego przy próbie oceny warsztatu pisarskiego autorki rozłamu (uwaga, uwaga autorka książkę pisała osiemnaście lat (!),a na wczesnym etapie recenzencko wspierał ją Stephen King). I tak o ile książka porusza niewyobrażalnie ważną i trudną tematykę, o ile autorka wydaje się posiadać wysoko rozwiniętą inteligencję emocjonalną i doskonałe wyczucie emocji i ich wpływu na życie, o ile zamysł na kreację bohaterów jest dobrze przemyślany o tyle samo wykonanie nie do końca niestety spełniło moje wymagania i pozostawiło ogromne pole wyobraźni (w tym negatywnym aspekcie). W odniesieniu do portretu bohaterów, ich kreacja i zachowania przedstawione są z dużą dawką realizmu.
Poznajemy Vanessę, która rozdarta jest między poczuciem bycia skrzywdzoną, a byciem krzywdzącą. Dziewczynę z średnio zamożnej prowincjonalnej rodziny, która za młodu nie spotykała się z akceptacją ze strony rówieśników, zawsze niepasującą, pragnącą bliskości i miłości, która trafia do świata bogatej młodzieży, gdzie nie mogąc się odnaleźć desperacko chwyta się zachwytu jakim otacza ją starszy mężczyzna i w młodym wieku wypacza jej pojęcie miłości. Widzimy jak zajście z okresu, gdy jeszcze kształtowała się osobowość dziewczyny wpływa na całe jej życie, przeradza w obsesję na punkcie mężczyzny, który sprawnie nią manipuluje, co ostatecznie doprowadza do systematycznego spadania coraz niżej i niżej oraz rozwoju depresji i licznych uzależnień.
Poznajemy również postać realistycznie nakreślonego Strane’a, starzejące się mężczyzny, z brzuszkiem i zmarszczkami, który odbiega od kanonu męskiego piękna. Strane jest sprawnym manipulatorem, polującym za zagubione młode dziewczyny, które może wykorzystać. Doskonale podsumowują to słowa, które słyszy Vanessa „Tacy mężczyźni wiedzą, jak wybierać dziewczynki, wiesz? To prawdziwi drapieżcy. Patrzą na stado i selekcjonują najsłabsze sztuki”. Wydaje się, że „romanse” z młodymi kobietami traktuje jako rodzaj budowania poczucia własnej wartości, jednocześnie jest świadomy, że czynny, które popełnia mogą położyć kres życiu jakie zna i gdy przychodzi moment, gdy musi ponieść ich konsekwencję nie radzi sobie z tym.
Zdecydowanie trudniejszą kwestią, z jaką mierzy się czytelnik podczas lektury jest ocena relacji Vanessy i Strane’a. Autorka tak zgrabnie buduje napięcie, że gdy już jesteśmy pewni jak ocenić tą historię nagle dzieje się coś, pojawia się myśl, która całkowicie wybija nas z naszej pewności. Na chłodno nie mamy wątpliwości jaką ocenę moralną należy nadać zachowaniu Strane’a, jednak czy czytając ją również jesteśmy tego tak pewni?
Mimo pewnych niedociągnięć zdecydowanie mogę zgodzić się z opinia zamieszczoną na okładce, że jest to „książka, którą musi przeczytać każdy”.
W tym miejscu aż chce się sięgnąć po „Lolitę” Nabokova, czy jednak nie spowoduje to zbyt dużego obciążenia emocjonalnego? Każdy musi podjąć tą decyzję sam, ale ja chyba potrzebuję teraz sięgnąć po coś lżejszego…