Dzisiaj chciałabym was zabrać w dość krótką, ale jakże treściwą podróż po pewnej wsi. Z czym mi się kojarzy te miejsce? Z pewnością z tym, że wszyscy o wszystkich wiedzą najdrobniejszą rzecz, plotkary stoją w oknach, bo przecież nic nie może im umknąć, a po najświeższe ploteczki warto udać się do najbliższego sklepu spożywczego. To również piękne widoki, a jednocześnie ciężka praca na polu, tutaj niczego nie ma się na wyciągnięcie ręki, nic nie przychodzi od tak, jak za dotknięciem magicznej różdżki. Czy chciałabym mieszkać na wsi? Zdecydowanie nie, może kiedyś mi się to odmieni, jednak obecnie znacznie bardziej wolę mieszkać w mieście, gdzie wszystko mam dosłownie przy ulicy obok.
Nie ma takiej miejscowości, jak Cichoborek. Jednak po lekturze tej książki z pewnością łatwo będzie wam wskazać jej podobnych kilkanaście wsi w Polsce. Każdy tutaj ma konkretną rolę do odegrania, każdy zdaje sobie sprawę z tego, jakie zadanie zostało mu przydzielone. Pani Jadzia, pracuje w sklepie, nie chce obniżać cen i o wszystkim plotkuje. Mania pragnie prawdziwej miłości, ale do tej pory była tylko i wyłącznie odrzucana. Może jej przyjaciel w końcu dostrzeże jej głębsze uczucia? Bogdan prowadzi niezwykle ułożone życie. Każdy jego dzień wygląda tak samo - wspólne śniadanie z żoną, które ta skrzętnie robiła, później palenie w piecu (o ile akurat był okres grzewczy), picie kawy dwa razy też musiało się pojawić. Wioletka za to prowadzi niezwykle wyczerpujący biznes, chociaż sama nie spodziewała się, że przyniesie jej on aż tyle zysku. Dorota to nieszczęśliwa kobieta, której problemy zaczęły się dość wcześnie, a mianowicie od wyjścia za mąż za mężczyznę, którego kompletnie nie darzyła nawet najmniejszym uczuciem, na co wskazują poniższe słowa:
"Wyszła za Jacka z rozsądku, chociaż już w dniu ślubu była pewna, że małżeństwa z rozsądku muszą być efektem całkowitego braku rozsądku."
Jest także Paweł, przystojny facet, pracujący w tartaku, opuszczony przez ukochaną żonę i niezwykle cierpiący. Nie zauważa on, jaki wpływ ma na okoliczne mieszkanki Cichoborka i jak mimochodem wybierają się na spacer do lasu, który znajduje się tuż za jego chałupą. Karolinka to rezolutna małolata, która duszę ma dorosłego człowieka i wszystko potrafi wyjaśnić. Przez to, niestety, nie ma zupełnie dzieciństwa. Justyna zaś właśnie w tym momencie postanowiła zgolić kilkumiesięczny zarost ze swoich nóg - w końcu pragnie rozpocząć wszystko od nowa!
To właśnie za pośrednictwem Justyny i jej zjawienia się w Cichoborku życie mieszkańców się zmieni. Ale czy na lepsze?
Rozpoczynając lekturę, miałam za sobą kilka recenzji. I chociaż wszyscy jednogłośnie pisali w nich, że styl autorki jest lekki to jednak tematyka nie jest zbyt łatwa, przez co może się ciężko ją czytać. U mnie nic takiego nie miało miejsca. Owszem, niekiedy tematyka jest naprawdę ciężka, ale w moim odczuciu sprawia to wrażenie jeszcze bardziej życiowej. Czytelnikowi łatwiej jest się wczuć w ukazywaną tutaj historię mieszkańców małej wsi, ich problemów i jakoby dojść do wniosku, że to wszystko mogłoby go spotkać w realnym życiu. Myślę, że bohaterowie są tu na tyle różnorodni, że każdy znajdzie osobę, którą najbardziej polubi, a do której poczuje zimniejsze uczucia. Nie brakuje tu także bardzo absurdalnych sytuacji czy dialogów, jak chociażby ten pomiędzy Marzeną i Stefanem. Ona go zdradziła, on o tym doskonale wie, bo wszystko sobie poobliczał, zaś ona prosto w oczy mu twierdzi, że to na pewno jego dziecko:
" - Cóż to opowiadasz, Stefan? A kto ma być ojcem?- Sama wiesz o tym najlepiej.- Wstydź się, Stefan!- To ja mam się wstydzić?Marzena poczerwieniała. Stefan wiedział dobrze, że jego żona zawsze się czerwieni, kiedy kłamie."
Historia niepozorna, bo mieszcząca się na niespełna 300 stronach, a jednak wywołująca szereg różnorodnych emocji. Jednych bohaterów polubimi od razu, innym będziemy współczuć, a jeszcze innymi będziemy mieli ochotę po prostu mocno potrząsnąć, aby w końcu zaczęli się normalnie zachowywać. Nigdy nie lubiłam bab, które wystawały pod oknem czy gdziekolwiek i plotkowały: a tamta to zobacz, jaki wielki brzuch ma!, a widzisz tego chłopa? Znów za kołnierz zaczął wylewać!, o, idzie Maślakowa. Znów jest sama, na długo nie potrafi przy sobie utrzymać faceta! i tak dalej. Każdy ma swoje życie, nic mi do tego jak sobie je układa, dlatego też z rezerwą podchodziłam do tej książki. I tak już na koniec. Gorszej okładki to już chyba się nie dało wymyślić. Owszem, będąc już po lekturze, widzę pewien związek pomiędzy nią a treścią książki, lecz można byłoby to zrobić w bardziej umiejętny sposób, jakoś ładniej. Gdybym zobaczyła tę pozycję na półce w bibliotece czy księgarni to w życiu bym po nią nie sięgnęła. Jestem wzrokowcem, a ta oprawa zwyczajnie nie przyciąga.
Podsumowując, Cichoborek to krótka opowieść o mieszkańcach pewnej spokojnej z pozoru wsi, jakich wiele jest w Polsce. Ukazuje problemy dnia codziennego poszczególnych bohaterów, młodych i starych i wywołuje sporo emocji. Chociaż ma ona jedynie niespełna 300 stron, to autorka zawarła w niej sporo ważnej treści. To po prostu bardzo życiowa historia, nad którą warto się zatrzymać chociaż na chwilę.