Jakiś już czas temu w moje ręce wpadła kolejna książka, której tematyka ściśle skupia się na II WŚ. Oczywiście, nie zabrałam się za jej czytanie od razu. Dlaczego? W tamtym czasie miałam wrażenie, że będzie to dla mnie za dużo, no bo umówmy się - tematyka ta nie jest lekka i przyjemna. Kiedy już zdecydowałam się na rozpoczęcie lektury książki Leona Silvery – nie potrafiłam przeczytać więcej niż kilkunastu stron naraz. Coś mnie blokowało. Co więc ostatecznie mogę napisać na temat tego tytułu? O tym poniżej.
Autor za pomocą tej pozycji postanowił ukazać historię swojego teścia. Tolek Klings był żołnierzem żydowskiego pochodzenia, a w momencie wybuchu wojny - został wcielony do armii. W rodzinnym domu pozostawił swoją ukochaną żonę Klarę oraz synka Julka. Po wrześniowej klęsce Tolek decyduje się na ucieczkę. Szczęśliwy traf sprawia, że dzięki jego umiejętności pisania bez patrzenia na maszynę otrzymuje pracę w wojskowej administracji. Nie jest to jednak koniec jego przeżyć. Mężczyzna jest stale dręczony i stanowi obiekt podejrzliwości i nieprzyjemnych komentarzy. Gdy pewnego dnia otrzymuje telegram od swojej żony - podejmuje decyzję o powrocie do domu. Czy istnieje szansa na szczęśliwe zakończenie?
Powiem Wam szczerze, że nie wiem do końca co myśleć o tym tytule. Z jednej strony opisywana historia dosłownie mnie przeciążyła i przez długi czas nie potrafiłam zmotywować się do jej skończenia, natomiast z drugiej pokazała mi prawdziwą miłość i wiarę w to, że nawet z tak tragicznej sytuacji istnieje wyjście. Jedno jest pewne – nie mogę ocenić tej książki źle.
Leon Silvera przedstawił postać swojego teścia w sposób absolutnie chwytający za serce. Tolek Klings od samego początku zyskał moją sympatię i to bezsprzecznie. Jasne, że niektóre z jego decyzji nie do końca były dla mnie zrozumiałe, ale nie mam zamiaru go z tego powodu skreślać. To wszystko jeszcze lepiej przybliżyło mi i ukazało jego postać oraz charakter. Świadomość faktu, że Tolek nie jest wymyślonym na potrzeby książki bohaterem, sprawił, że książka w moich oczach tylko zyskała.
Historia ta, jak już wspomniałam wyżej, nie jest lekka i przyjemna. Tematyka II wojny światowej nigdy nie wzbudza we mnie innych uczuć niż przerażenie i niepewność o losy opisywanych bohaterów. Dlatego też mój umysł nieświadomie zaczął odpychać mnie od tej pozycji. Najpierw w ogóle nie chciałam jej ruszać i tylko nieśmiało spoglądałam w jej stronę. Później, gdy już zaczęłam jej lekturę - nie potrafiłam jej skończyć. Codziennie czytałam po dziesięć stron (lub niewiele ponad) i choć z jednej strony byłam ogromnie ciekawa losów Tolka, to nie potrafiłam się zmusić do czytania. Nie zrozumcie mnie, proszę źle - nie oznacza to, że książka ta jest zła. Po prostu niesie za sobą duży ładunek emocjonalny, więc osoby bardziej wrażliwe również tak szybko tej książki nie skończą.
Wrócę do ciebie po wojnie to historia piękna, napisana bardzo dobrze i niezwykle obrazowo. Pomijając wagę tych zdarzeń, pozycję tę mogę śmiało ocenić na ocenę bardzo dobrą. Z pewnością kiedyś spróbuję zrobić drugie podejście do tej historii i zapoznać się z nią dokładniej. Jeżeli literatura wojenna, a w szczególności ta opisująca losy prawdziwych ludzi Was interesuje, to myślę, że mogę polecić Wam i tę książkę.