Z Brandonem Mullem po raz pierwszy miałam styczność przy okazji lektury "Baśnioboru" i nie było to najlepsze spotkanie. Mimo że książka jest powszechnie lubiana, mnie samej nie przypadła do gustu. Kiedy jednak zobaczyłam, że Wydawnictwo Wilga wznawia jego inną serię- "Wojna cukierkowa", postanowiłam, że dam temu autorowi jeszcze jedną szansę. Czy dobrze zrobiłam?
Nate przeprowadza się z rodzicami i starszą siostrą do miasteczka Colson, gdzie zaprzyjaźnia się z trójką dzieci: Summer, Gołębiem i Trevorem. Razem tworzą zgraną paczkę przyjaciół, wspólnie przeżywając przygody, jeżdżąc na rowerach i mierząc się z uciążliwymi kolegami ze szkoły, którzy im dokuczają. Pewnego dnia w miasteczku zostaje otwarty sklep ze słodyczami "Słodki Ząbek", a jego właścicielka zatrudnia przyjaciół, by w zamian za cukierki wykonywali dla niej niewielkie prace. Nie są to byle jakie słodkości, ale takie o magicznej mocy. Niektóre pozwalają opierać się grawitacji, inne dają możliwość rażenia ludzi prądem, a jeszcze inne pozwalają zmienić swoją tożsamość. Początkowo przyjemne zadania zmieniają się jednak coraz bardziej w niebezpieczną grę, a dzieci zaczynają wątpić w dobroć właścicielki sklepu. Jakie sekrety skrywa pani White?
Książka rozpoczyna się bardzo tajemniczym prologiem, który kazał mi się zastanowić, czy powieść rzeczywiście kierowana jest do dzieci. Było w nim trochę brutalności i byłam zaskoczona, że taki temat pojawia się w książce kierowanej do młodszych czytelników. Po tym zaskakującym dla mnie wstępie, przenosimy się jednak w świat dzieci i ich przygód, który jest już mniej brutalny.
Sam pomysł na fabułę wydaje mi się bardzo interesujący. Magiczne cukierki, dające moce, o jakich w dzieciństwie marzył każdy z nas? Brzmi to jak super zabawa. I tak też jest. Wielokrotnie zastanawiałam się, jakie ja cukierki zjadłabym najchętniej, jak ja zachowałabym się na miejscu bohaterów, a takie właśnie myśli w czasie lektury bardzo lubię, bo znaczą one nic innego jak to, że w książkę się wciągnęłam.
Bohaterowie są dziećmi, które czasami podejmują nierozważne decyzje, ale to czyni je bardziej wiarygodnymi. Są przedstawieni idealnie, a może nawet lekko bardziej dojrzale, niż zachowują się dziesięciolatkowie. Bardzo cenię, że nie zostali oni przeinfantylizowani.
Myślę, że właśnie dla dzieci tak książka spodoba się najbardziej. Język, w jakim została napisana, jest ewidentnie skierowany dla młodszych. Bohaterowie posługują się prostymi zdaniami, a akcja początkowo nie jest wymagająca. Z czasem mamy okazję poznać coraz więcej mrocznych sekretów i wtedy rzeczywiście nabiera ona tempa. Ostatnie sto stron przeczytałam za jednym zamachem, z zapartym tchem.
Zakończenie mi się spodobało, podobnie jak przewrotność historii, która pokazuj, że nie warto wierzyć pozorom.
"Woja cukierkowa" to wspaniała rozrywka dla dzieci, ale także dla dorosłych, którzy z nimi chcieliby po książkę sięgnąć. Pytania pomocnicze umieszczone na samym końcu pozwolą dokładnie omówić treść i sprawią, że w głowie dziecka zostanie najważniejsze przesłanie, które z wypływa z powieści. Polecam ją wszystkim miłośnikom literatury dziecięcej, a także tym, którzy chcą od książki rozrywki w czystej postaci.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwosu nakanapie.pl