"Bieda, trudna sytuacja w kraju i przestarzałe prawo najmocniej uderzały w kobiety, a one zazwyczaj nie miały sposobności, żeby wyrwać się ze swoich zaklętych kręgów."
"Wnuczka Faberge" Moniki Raspen to powieść, która już na pierwszy rzut oka zwraca uwagę bogato zdobioną okładką. Przewaga złotych akcentów przywołuje na myśl bogactwo i przepych. Śmiało można stwierdzić, że motyw ten idealnie koresponduje z historią opisaną na kartach książki. Autorka kreśli przed nami szczegółowy obraz społeczeństwa rosyjskiego z przełomu 1902 i 1903 roku, a właściwie jej elitarnego środowiska. W głównej mierze przedstawia nam dynastię Romanowów, rządzącą krajem, a także inne możne rody, mające w jakikolwiek sposób styczność z carską rodziną. Zwraca uwagę na wszechobecne bogactwo i rozpustę, cechy, które w znaczący sposób przyczyniły się do upadku caratu.
Podtytuł książki - "Kobiety Romanowów" - sugeruje nam na kim, w głównej mierze, będzie skupiała się autorka. Tak też jest w rzeczywistości. Czytając "Wnuczkę Faberge" poznajemy przedstawicielki płci pięknej, których życie nie należało do nazbyt szczęśliwych. Oczywiście, stwarzano pozory, że tak jest, jednak w rzeczywistości, wiele z nich borykało się z problemami ponad swoje siły. W tamtym czasie w społeczeństwie wciąż pokutowało przeświadczenie, że panie powinny wyłącznie stać z boku i ładnie wyglądać, niekoniecznie się przy tym odzywając. Co więcej, bardzo często pozbawiano ich podstawowych praw, takich jak wyrażanie własnego zdania.
Kobiety z powieści Moniki Raspen znajdowały się w naprawdę trudnej sytuacji. Musiały postępować zgodnie z obowiązującą etykietą, a wszelkie odchylenia od normy od razu były wytykane palcami. Co ciekawe, zupełnie inną miarą mierzeni byli mężczyźni - w przypadku niechcianej ciąży cała wina spadała na kobiety i to one musiały liczyć się z nieprzychylną opinią społeczną, która często wyrzucała ich poza nawias społeczeństwa. Przyznam, że ręce człowiekowi opadają patrząc na to zakłamane środowisko, na ludzi mieniących się przedstawicielami elit, którzy niejednokrotnie mieli gorsze maniery od prostych biedaków. W książce bez trudu da się zauważyć sygnały wskazujące na to, że już wkrótce dotychczas znany porządek rzeczy ulegnie zmianie.
Z początku miałam poczucie, że tytuł powieści - "Wnuczka Faberge" - nie do końca się tutaj sprawdza. Historia opowiedziana na kartach tej książki jest bardzo ogólna, stanowi niejako nakreślenie tła historyczno-społecznego dla rozgrywających się wydarzeń. Bardzo mało dowiadujemy się o tytułowej postaci, która nie bierze czynnego udziału w mających miejsce wypadkach. Jednak patrząc w szerszym ujęciu, biorąc pod uwagę, że "Wnuczka Faberge" to pierwsza część większego tworu, myślę że autorka miała bardzo ciekawy pomysł. Warto zwrócić też uwagę na samą tematykę, muszę przyznać, wyjątkowo oryginalną. Osobiście, nie znam żadnej książki, która traktowałaby o tym okresie w dziejach Rosji w ten sposób. Myślę, że to naprawdę dobre posunięcie.
"Wnuczka Faberge" to solidna porcja historii, która z powodzeniem przybliża nam Rosję sprzed rewolucji w 1905 roku. Autorka zwraca uwagę na trwonienie pieniędzy przez elity, przy jednoczesnym braku środków na zaspokajanie podstawowych potrzeb ludu. Podkreśla trudną sytuację kobiet oraz ich mało efektywne próby wprowadzenia zmian w tym kierunku.
To świetna książka, poprzedzona szczegółowym researchem.
Polecam!
Moja ocena 9/10.