To była tak wspaniała przygoda literacka, że nawet nie mam za bardzo pomysłu jak zacząć, jak skończyć, i co wsadzić w treść recenzji. Nieodparcie jednak czuję, że muszę z Wami, podzielić wrażeniami. Po prostu dawno (relatywnie) nic tak dobrego nie czytałem, a w dłuższym przestoju czytelniczym to już druga tegoroczna perełka literacka. Co najlepsze okazuje się, że wyszła była spod ręki polskiego pisarza, niestety nie tak rozreklamowanego jak inni polscy, mniej atrakcyjni talentem autorzy. Poprzednio udało się z „Kompleksem Boga” Piotra Rozmusa, teraz klasę pokazał Piotr Kościelny w „Łowcy”.
Powieść według mnie stanowi gatunkowo thriller, ponieważ zdecydowanie bliżej jej do makabrycznych scen i klimatu nieustannego napięcia i ciekawości czytelniczej, które często towarzyszyły mi lektury dzieł często przywoływanych przeze mnie Chrisa Cartera, czy Maxime’a Chattama, mistrzów thrillerowego gatunku. To co Piotr Kościelny pokazał w tej książce, co można na polskim podwórku zrobić z tego gatunku, nie odstępując od pisarzy światowego formatu jest aż nieprawdopodobne! A najlepsze w tej książce najlepsze ze wszystkich czynników, jakie tylko znużony kolejnymi cyklami czytelnik może sobie wymarzyć, to właśnie to, że jest to powieść zamknięta, jednorodna, bez żadnych cyklowych zapędów. O losie! Jakież to cudowne, mogę przeczytać książkę i poczuć się inaczej, niż ten, którego życie (albo i następne tomy z cyklu) rozwlekły na zbyt dużej kromce chleba.
Powieść reklamowana jako kryminał (dlaczego?) wchodzi mocno z buta tematem dość kontrowersyjnym, odrażającym a jednocześnie mało zagospodarowanym, mam wrażenie, w kryminalno wątkowych książkach, mianowicie pedofilią. Jest to rodzaj zbrodni nie tylko okrutnej, ale i obrzydliwej, przerażającej, niemożliwej do wyobrażenia sobie, bo przecież jak ktoś kogoś zabija, morduje, ćwiartuje, wstaw dowolne, to podczas lektury i brew nieraz nie mrugnie. Ale seks z dziećmi? Odważnie zaczął Autor, i konsekwentnie całą powieść nie odpuszcza. Główny bohater mierzy się z największą swoją życiową tragedią, jego syn na obozie letnim pada ofiarą pedofila, zostaje zgwałcony, by potem zginać pod kołami ciężarówki. Żona traci rozum, a on wobec ataku na pedofila-gwałciciela, którego wsadza finalnie na wózek inwalidzki trafia na wiele lat do więzienia. Kiedyś w końcu wychodzi i… może dość tych spojlerów. Nie jest to, jednak książka o zemście jednorazowej, ponieważ akcja którą rozwija autor staje się wielowątkowa, rozbita na wiele miejscowości w Polsce i automatycznie na wiele śledztw. Wykształca się nam swoisty masked vigilante, i choć bez maski, łowi...
Postaci w książce są niesamowicie napisane, i mogę ad mortem defecatam w każdej recenzji pisać, że były świetne, albo były złe, ale to jest bardzo ważny element, który tutaj został mocno dokręcony, bo przecież nierozerwalnie łączy się z akcją powieści, intrygą i plot twistami, czy jak kto woli ze zwrotami akcji, które również mocno mnie zaskakiwały, choć faktycznie dużą część książki mniej więcej spodziewałem się tego co się następnie wydarzy, jednak narracja prowadzona po mistrzowsku, jak w bardzo dobrych thrillerach, powoduje, że chcesz więcej i więcej. Godne podziwu jest również bardzo wyraźne, wręcz psychologiczne nakreślenie fascynacji pedofilskich, ich podniet, tego co ich i niestety, jak ich nakręca. Ciężko się to czyta, no ale. Dla samej powieści wartość dodana.
Co też bardzo wpływa na jakość książki, na niesamowity klimat powieści, to godny podziwu warsztat Autora, oraz pewnie aktywność zawodowa, którą poza pisarstwem prowadzi Autor, tj. biuro detektywistyczne. Niejednokrotnie pewnie spotykał się i współpracował z Policją, czego odbicie znajdujemy na kartach powieści. Język, slang policyjny, niewymuszone dialogi nie napakowane na siłę bluzgami, ale sytuacyjnie dopasowane. Klimaty zależności polityków, mafii, kolejność dziobania i hierarchia w Policji oraz przyznam, subtelne nawiązania dialogowe do bardzo już starego serialu „Pitbull” czy sytuacyjne, pożyczone z filmu „Drogówka” sprawiają, że powieść czyta się naprawdę dobrze. Nie miałem wrażenia plagiatu, a dobrze zagospodarowane motywy czy inspiracje. Do tego odpryski prawdziwych spraw, jak słynny klub na Pomorzu, o którym telewizja też kręciła reportaż w świetle rzekomych afer pedofilskich z zamieszanymi celebrytami (lub usiłowała) czy wiele afer z udziałem, a jakże Kościoła Katolickiego w Polsce.
Końcówka książki, prawie niespodziewana, uderzyła mnie bardzo mocno i szczerze mówiąc wbiła w fotel. Piotr Kościelny pokazał klasę gatunku, zamykając powieść w taki sposób sprawił, że książkę mogę tylko polecić.
P.s. Niestety wysłuchałem w formie audiobooka, nie podszedł mi lektor, więc tego rodzaju literaturę, jednak polecam tradycyjnie, czytać literki.
27.05.2022 r.