Ciąg dalszy moich #zaległosciksiążkowych . Ale! Mimo, że sięgnęłam po tę książkę sporo później niż powinnam, miałam wrażenie, że zrobiłam to w idealnym momencie. Czemu ? Bo to na swój sposób książka świąteczna choć oficjalnie nie należy do tej kategorii. Akcja rozgrywa się Aspen czyli mamy mróz, śnieg, cudowne zimowe krajobrazy - no przecież idealnie na okres świąteczny. No i wszystko toczy się przed, w trakcie i po świętach. Czyli jeżeli jeszcze nie czytaliście tej książki, teraz jest na nią idealny czas.
Dla mnie to pierwsza książka Martyny Keller. Nie wiedziałam przez to czego się spodziewać. Z pozoru to jedna z wielu książek z wątkiem hate - love oraz z bohaterami, pomiędzy którymi jest spora różnica wieku. Mamy tu niemałą dawkę humoru, bo bohaterowie dosłownie, wypowiadają sobie wojnę ale… Szybko można się przekonać, że pod tą przykrywką wojny, humoru i złośliwości, kryje się coś więcej. Znacznie więcej.
Love… Myślałam, że w tytule chodzi po prostu o miłość, że to takie pożegnanie miłości. A tu proszę, bohaterka ma tak na imię. 20 letnia studentka, mieszkająca w domu po babci w Aspen. W jednej z części bliźniaka, zaś do drugiej wprowadza się on - Ryder. Ale o nim za chwilę.
Z początku Love wydawała się taka dziwna, pruderyjna, niezbyt towarzyska, bo w sumie trzyma się tylko ze swoim przyjacielem, którego traktuje jak brata. Jest zamknięta w sobie i wyjątkowo złośliwa o czym doskonale się przekona jej sąsiad.
Ryder to 34 letni psycholog, który robi niemało hałasu wprowadzając się do mieszkania tuż obok tej młodej złośnicy. Ona opatrznie odbiera dźwięki zza ściany, on robi jej najście w środku nocy i zaczyna się dziać.
Nie wiedziałam w sumie jak odbierać to jak szybko ich wojna przerodziła się w przyjaźń . Nie odpuścili, wciąż sobie dokuczali ale zarazem spędzali ze sobą coraz więcej czasu, szybko zaczęli czuć się swobodnie w swoim towarzystwie i wyraźnie ciągnęło ich do siebie. Jednak dało się zauważyć, że Ryder dostrzegał więcej, jako psycholog szybko zauważył specyficzne zachowania i reakcje Love. Wyłapał w mgnieniu oka, że ta dziewczyna przeszła przez coś dramatycznego i nadal się boi. Ale czego ?
Ta książka to nie tylko romans. To na swój sposób dramat poruszający dość poważne kwestie. Autorka pokazuje jak wielką krzywdę mogą nam wyrządzić osoby, które powinny dawać nam poczucie bezpieczeństwa i akceptować nas takimi jakimi jesteśmy. Love w domu rodzinnym przeszła przez piekło i mimo, że z niego uciekła, nie do końca jest wolna i bezpieczna. Ryder szybko wyczuł jak krucha jest jej psychika, jak nikła jest jej pewność siebie, świadomość własnej wartości. Stara się jej pomóc ale czy może być zarówno jej psychologiem jak i…kimś więcej ?
To nie jest książka ociekająca namiętnością, choć uczuć i emocji w niej pod dostatkiem. Autorka zagłebia się w to co przeżywa Love, skupia się w sumie bardziej na niej ale i Ryder nie jest pominięty, bo i nim targają wątpliwości. Boi się jak zostanie odebrane to co zaczął czuć do tak młodej kobiety. I gdy wydaje się, że jednak im się ułoży, autorka kończy ten tom w zaskakujący i bez wątpienia przerażający sposób, zostawiając nas z wieloma pytaniami. Jedyne co pozostaje to czekać na ciąg dalszy.
Tak więc Kochani, jeśli szukacie książki innej niż wszystkie, w której czuć ten świąteczny klimat i emocje wylewają się z każdego rozdziału, to polecam tę książkę Martyny.
Dziękuję za egzemplarz do recenzji Wydawnictwu Niezwykłe :)