[Tu wstaw imię] to zwyczajna nastolatka, której rodzina zmuszona jest do przeprowadzki z [tu wstaw nazwę miasta, perły cywilizacji] do niewielkiej mieściny [tu wstaw nazwę tej zapadłej dziury]. Dziewczyna ma trudności z odnalezieniem się wśród rówieśników, choć udaje jej się zaprzyjaźnić z gadatliwą [tu wstaw imię podnóżka]. Co więcej, [imię bohaterki] przykuwa uwagę szkolnego przystojniaka, popularnego sportowca [tu imię typa w stylu Jacoba] oraz [tu imię TruLova w stylu Edwarda], tajemniczego, chmurnego outcasta o pięknych, [tu wstaw kolor odnoszący się do kamieni szlachetnych] oczach. Jednak z pozoru spokojne [nazwa miasteczka pośrodku niczego] skrywa mroczną tajemnicę... Co czai się nocą w lesie? Co ma wspólnego z koszmarami prześladującymi dziewczynę? Czy w lokalnych legendach o [nazwa zwierzęcia/kryptydy] kryje się ziarnko prawdy?...
"Wilk" to jest iksetny klon Amerykańskiego Young Adult Novel Paranormal Fantasty, i to mogłoby wystarczyć za całą recenzję. Co gorsza, jest to klon-podróbka, bo mimo najlepszych starań Wolftown uparcie nie chce mieć klimatu amerykańskiego miasteczka, a całość trąci onetowymi opkami, zarówno w stylu, jak i zestawie schematów.
Nie mogę się zdobyć na to by, polubić główną bohaterkę. To dość nudna pannica (której zainteresowania ograniczają się do jednego zespołu i koloru oczu lubego) wiecznie wynudzona szkołą, do unudzenia przypominająca o swojej nienawiści do różu (a ona tak bardzo nie jest jak inne dziewczęta, bo lubi czerń, spodnie i podobają jej się motory). Margo ma problemy z nawiązaniem przyjaźni w nowej szkole, i w zasadzie trudno się dziwić, bo potrafi być paskudną osobą. Swoją jedyną kumpelę traktuje jak taksówkę (z wielką łaską, bo przecież musi cierpieć tortury, jakim jest jazda r ó ż o w y m garbusem) i worek do emocjonalnego bicia. Numer, który wykręca cheerleaderce jest tak perfidny i przeprowadzony z taką małpią złośliwością, że aż zalatuje socjopatią. Już nie mówiąc o tym, że każda interakcja z rodzicami sprowadza się do "o rety, jak bardzo mnie nie obchodzi, co oni mówią", do tego stopnia, że kilka miesięcy po przeprowadzce pannica nie ma zielonego pojęcia, czym jej matka zajmuje się w nowej pracy.
Jeżeli przyszliście tu dla tytułowych wilków, to wyciągnijcie kanapki, bo ten wątek każe na siebie długo czekać. Pojawia się po 2/3 lektury z niewielkimi zapowiedziami po drodze (a jego punkt kulminacyjny jest tak nieklimatyczny, że można go niechcący przegapić). Do tego czasu głównym zajęciem Margo jest wymykanie się nocą do lasu, gdzie zawsze traci orientację, zostaje zaskoczona przez faceta i odprowadzona do domu (i tak, ja wiem, z pięć razy). Poza tym Margo chodzi na basen, Margo ma spinę z cheerleaderką, Margo ma problemy z dojazdem do szkoły, Margo wzdycha do chłopaków... Ot, wlecze się życie w sennym miasteczku, a ponieważ nasza bohaterka nie ma daru obserwacji i chęci do zainteresowania się czymś poza czubkiem własnego nosa, to wlecze się niechętnie i czytelnik. Wątek paranormalny nie dość, że mocno spóźniony, to tekturowy, bez minimalnego wysiłku, by wstrzyknąć mu cokolwiek oryginalnego (nie, wilcza grypa AKA hokus-pokus medykament się nie liczy).
No i mamy jeszcze romans. Romans jest w gruncie rzeczy okej. Jasne, ma irytujące schematy (mięśniak musi okazać się złamasem, "kocham cię, więc z tobą zerwę"), zafiksowanie Margo na chłopie jest dość przykre, ale w zasadzie nie mamy tu toksycznych akcji, a wiele elementów jest tak piętnastoletnich, że po prostu uroczych (jak złoszczenie się, że rodzice tak maglują kawalera, niezręczne zaproszenie na randkę czy rozkrwawione serce po straceniu "miłości życia, bratniej duszy" randkowanej poniżej dwóch miesięcy).
"Kazik, c'mon, czy ty się rzucasz o dzieło napisane przez piętnastolatkę?", zapyta ktoś co wrażliwszy. W zasadzie rzucam się o wydanie IV*, to z 2018 roku, z przedmową autorki o tym, że planowała przepisać tę książkę na nowo, ale w sumie wspomnień czar, utemperowała trochę bohaterkę i dorzuciła jedną postać, szlus. Pani Miszczuk. Tych trzech pozostałych wydań nikt pani nie zabierze, za to uciekła niepowtarzalna szansa opowiedzenia tej historii od początku, łącząc wrażliwość piętnastolatki z doświadczeniem dorosłej twórczyni. Nawet jeśli nie dla siebie, z potrzeby pisarskiego wyzwania, to dla czytelników, którzy pamiętają tę książkę z lat nastoletnich, a teraz są już dorośli. A tak to zostaliśmy z byle czym, co w 2018 roku trąci zmierzchową myszką, nie wnosząc absolutnie nic ciekawego do tego gatunku. Aż chce się wyć.
* - tak konkretnie, to wersja na Legimi, gdzie z jakiegoś powodu poznikały myślniki. Szkoda, że nie wcięło z nimi dialogów, może ocena byłaby wyższa o gwiazdkę.
^ Margo próbująca po raz któryś z kolei wydostać się samodzielnie z lasu, koloryzowane
[Recenzja została po raz pierwszy (18.03.2019) opublikowana na LubimyCzytać pod pseudonimem Kazik.]
Pierwsza powieść młodziutkiej 15-letniej autorki, uczennicy jednego z warszawskich liceów. Opowiedziana przez nią historia nawiązuje stylem do amerykańskiej literatury popularnej. Akcja powieści rozgr...
Pierwsza powieść młodziutkiej 15-letniej autorki, uczennicy jednego z warszawskich liceów. Opowiedziana przez nią historia nawiązuje stylem do amerykańskiej literatury popularnej. Akcja powieści rozgr...
Rok 2020 był dla mnie bardzo odkrywczy czytelniczo, dałam polskim autorom szansę i nie zawiodłam się. Większość książek była autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk, dlatego gdy znalazłam w bibliotece ...
To zbrodnia wstawać tak wcześnie!!! OK, mogę chodzić na basen, rzeczywiście bardzo lubię pływać. Ale czemu muszę wstawać o tak pogańskiej porze?! Żeby zdążyć na siódmą, muszę wstawać o szóstej! W sob...
@mysilicielka
Pozostałe recenzje @KazikLec
Chryzantema, cytra, topór
To, że klan Inugami to banda serdecznie nienawidzących się nawzajem palantów, nie jest żadną nowością. Równie dobrze znanym w okolicy faktem jest ich źle skrywane wyczek...
1937, prowincja, cała okolica żyje ślubem lokalnego panicza i nauczycielki. I będzie jeszcze bardziej żyła morderstwem, które wydarzy się w noc po ceremonii, gdy rodzinę...