"Zło jest coraz bliżej... Podnosi głowę... Niebezpieczeństwo zbliża się do puszczy! Idzie tu! Wszebora się martwi... Pomóż jej, pomóż ocalić puszczę, a spotka cię nagroda! Idzie zło!" "Puszcza się gniewa... Gniewa... Jak ją ocalisz, Wszebora ci się odwdzięczy! Zbliża się zło! Strzeżcie się!"
Taki wstęp, bądź zapowiedź z pewnością przyciągnęłaby mnie do "Leśniczówki Wszebory" niczym magnes. To tutaj, do położonego na skraju miejscowości, pośród starego lasu drewnianego domu trafia Aleksandra. Ściągają ją w te strony względy czysto ekonomiczne. Dziewczyna ma wykonać folder o okolicy, który stanie się wizytówką tego nieznanego dotąd miejsca i przyciągnie turystów do dziewiczej jeszcze puszczy Wszebory.W zbieraniu materiałów i wytyczaniu szlaków ma jej pomagać miejscowy leśniczy Andrzej. Gburowaty i niesympatyczny mężczyzna nie zachęca do bliższego kontaktu, ale ma bardzo otwartego i rezolutnego synka Maćka, który bez trudu zaprzyjaźnia się z Olą. Jego dziecięca radość, bezpośredniość i rozszczebiotanie ożywiają atmosferę domu, w którym kobieta ma spędzić najbliższe kilka tygodni. Poznawanie okolicy, wizyty we wsi, kontakt z jej mieszkańcami oraz niespodziewane, nieco metafizyczne spotkania z wysłannikami Wszebory - legendarnej mieszkanki puszczy sprawiają, że Ola coraz bardziej angażuje się w sprawy wsi. A decyzja o budowie ekologicznego hotelu w samym sercu puszczy zbliża ją z Andrzejem, który, jak się okazuje, potrafi być całkiem miłym facetem. Każdy dzień przynosi jakieś niespodzianki, a obudzone licho nie śpi gotowe do ataku...
Moje pierwsze spotkanie z panią Joanną Tekieli odbyło się przy okazji odwiedzin w pensjonacie Leśna Ostoja. Pamiętam, że powieść podobała mi się, miło się ją czytało, ale nie byłam zachwycona przekazem emocji. "Leśniczówka Wszebory" natomiast zaintrygowała mnie ciekawą i nietuzinkową fabułą, w którą wplecione zostały elementy zaczerpnięte ze słowiańskich wierzeń, legend i podań ludowych. Motyw gniewającej się na ludzi Wszebory wprowadził do opowieści magiczny i tajemniczy nastrój, ale moim zdaniem autorka mogłaby położyć większy nacisk właśnie na ten wątek. Szkoda, bo przecież Maciek i Andrzej żywo interesowali się starymi wierzeniami, bóstwami i baśniami, ich biblioteczka pełna była książek o tej tematyce. Wystarczyło więc rozbudować nieco tę płaszczyznę, a wówczas opowieść zyskałaby większą oryginalność i wyjątkowość. Jestem natomiast miło zaskoczona odbiorem emocji, które tym razem dało się odczuć, a nie tylko o nich przeczytać.
Bohaterowie bardzo przypadli mi do gustu. Najwięcej sympatii miałam do Oli, młodej kobiety, która wie czego chce od życia i nie boi się zmagać z przeciwnościami. Maciek od samego początku stał się moim ulubionym młodym bohaterem, dojrzałym i inteligentnym, ale nie pozbawionym dziecięcego wdzięku i słodkiej beztroski. Nawet gburowaty i cierpki Andrzej pozwolił się polubić. Nie można nie docenić ciepła i miłości, jakimi obdarza syna starając się zastąpić mu i ojca, i matkę. Obraz wiejskiej społeczności Wszeborów przemawia do nas swoim autentyzmem i zwyczajnością. Nie został niepotrzebnie wyidealizowany, czy zniekształcony, co zapisuję na duży plus. Dobrym pomysłem było także wprowadzenie wątku kryminalnego, który ożywił i urozmaicił całą historię.
"Leśniczówka Wszebory" to bardzo interesująca opowieść zapadająca w pamięć na dłużej. Jej lektura dostarczy sporej dawki ciekawych wrażeń. Z pozoru zwyczajna, choć osobliwa, rzeczywista, ale magiczna przeniesie Was w zupełnie inny świat. Jeśli chcecie poznać czar Kamiennego Księcia, z którego klątwę zdjąć może tylko piękna dziewczyna, albo posłuchać o rzucającej uroki na złych i obdzielającej darami dobrych Wszeborze zamienionej w pień dębu, to przeczytajcie powieść Joanny Tekieli. Wszebory zapraszają.