„Kiedy znajdziesz książkę, którą pokochasz, zawsze będziesz
pamiętał uczucie, jakie w Tobie wywołała, jej wagę i to, jak leżała w Twojej dłoni.” (Erika Swyler „Księga wieszczb”) „Leśniczówkę Wszebory” Joanny Tekieli pokochałam całym sercem.
Krakowianka Ola straciła pracę. Bezskutecznie próbuje znaleźć nową.
Kolejne zajęcia, których się podejmuje są coraz bardziej rozczarowujące. Pewnego dnia ojciec podsuwa jej ogłoszenie, które wydaje się być interesujące. Praca polega na zredagowaniu przewodnika turystycznego po Wszeborowskim Parku Narodowym. Ola podejmuje wyzwanie.
Przybywa do Wszeborowa, by zamieszkać w tamtejszej leśniczówce wraz z
gburowatym leśniczym i jego dziesięcioletnim synem – Maćkiem. W
otoczeniu lasu oddaje się pracy nad przewodnikiem. Czy kochająca miasto i
nie przepadająca za lasami kobieta odnajdzie się we Wszeborowie? Czy uda
jej się nawiązać kontakt z tą małą, wiejską społecznością? Czy mimo początkowej, wzajemnej niechęci relacje z gospodarzem leśniczówki ulegną poprawie? Jakie tajemnice skrywa puszcza? Jaki wpływ na dalsze życie Oli będzie miał pobyt we Wszeborowie?
Niezwykle ujął mnie sposób w jaki autorka ukazuje zależność życia ludzkiego od przyrody. To z jakim zaangażowaniem stara się nam uzmysłowić, że las, drzewa są nam potrzebne i jak ważną rolę
odgrywają w naszym życiu - zasługuje na najwyższe uznanie. „Leśniczówka Wszebory” to nie tylko opowieść o ludzkich losach, ale także książka, która ma wymiar edukacyjny. „...jak można tak po
prostu powiedzieć „Wytniemy te drzewa”. To są żywe istoty, i to nie jakieś zwyczajne! To łącznicy z przeszłością, świadkowie historii! Były tu długo przed nami i widziały rzeczy, o jakich nie mamy pojęcia. Przetrwały wojny kataklizmy, a teraz mają przegrać z ludzką bezmyślnością!”
Joanna Tekieli maluje słowem jesienny, leśny krajobraz. Kolorowe drzewa,
które w promieniach październikowego słońca gubią liście, poranna mgła zawieszona w koronach drzew wywołują zachwyt i wzruszenie. Obrazy,
które tworzy stają przed oczami jak żywe, są niezwykle realistyczne.
W „Leśniczówce Wszebory” autorka ujawnia swój kolejny wielki talent.
Dwie przepiękne legendy, które stworzyła i bardzo zgrabnie wplotła w fabułę powieści sprawiają, że Wszeborowską Puszczę otacza nie tylko
aura tajemnicy, ale również magii.
Z dużym znawstwem i realizmem oddaje Joanna Tekieli mentalność małej wiejskiej społeczności. Z jej zamiłowaniem do plotek, kultem osoby proboszcza i urzędnika państwowego. Społeczności, która jak żadna inna potrafi sądzić po pozorach, w której wszyscy się znają i wszystkooo sobie wiedzą. Świetnie skonstruowane, wielowymiarowe postaci, posługujące się językiem zgodnym z ich charakterem, wykształceniem,
pochodzeniem.
Miłość odgrywa w powieści niezwykle istotna rolę. Miłość człowieka do przyrody, miłość ojca do syna, matki do dziecka, miłość do sztuki, wreszcie miłość mężczyzny do kobiety. Autorka ukazuje różne jej oblicza. Uzmysławia czytelnikowi na jak wiele sposobów możne przejawiać się to uczucie. Pisze o tym w sposób niezwykle subtelny i piękny.
Jeśli jeszcze nie zachęciłam Was do lektury tej niezwykłej powieści to zdradzę, że pojawia się tutaj również wątek kryminalny, a zakończenie nie jest typowym happy enden i z pewnością Was zaskoczy.
I na koniec mój ulubiony cytat.„Szkoda, że ludzie nie starzeją się tak ładnie jak rośliny. […] Liście tuż przed śmiercią robią się bardziej kolorowe. Przekwitające kwiaty też maja najbardziej intensywne barwy...Tylko my, ludzie, na starość tracimy kolory, blakniemy. Włosy
nam siwieją, robimy się coraz bardziej przezroczyści, aż – znikamy”.
Ku refleksji.