To, że Masterton ma niezwykły sentyment do kultury Indian, wie nawet średnio zaznajomiony z twórczością pisarza czytelnik. Wystarczy przypomnieć sobie cykl Manitou, nagrodzoną Specjalnym Edgarem Kostnicę, czy pierwsze tomy cyklu Rook, aby dojść do wniosku, że indiańskie mity i legendy to sfera, w której Masterton porusza się dość biegle.
Od pierwszych stron czytelnik zostaje wessany w fabułę. Główna bohaterka, agentka nieruchomości Lily Blake, zostaje zaatakowana we własnym domu przez zamaskowanego mężczyznę. Napastnik podpala ją żywcem, porywa dzieci i ucieka. Lily cudem udaję się ujść z życiem. Rozpoczyna się śledztwo. Jednym z podejrzanych staje się były mąż Lily. FBI staje na głowie, aby dorwać bandytę. Bez skutku. Lily postanawia zwrócić się o pomoc do prywatnego detektywa, który z kolei kontaktuje się z szamanem Siuksów, Georgiem Żelaznym Piechurem. Ten decyduje się pomóc w odnalezieniu dzieci, ale Lily musi obiecać, że doprowadzi do zwrotu świętych ziem przeznaczonych pod komercyjną zabudowę. Zdesperowana bohaterka, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji, jakie może ponieść nie dotrzymując danego słowa, przyjmuje warunki Indianina. W celu odnalezienia dzieci zostaje wezwany Wendigo - indiański duch leśny. Rozpoczyna się seria masakr. Mężczyzna, który podpalił Lily, ginie rozerwany na strzępy. Siostra bohaterki wraz z mężem zostają zmiażdżeni w samochodzie przez niewidzialną siłę, a z głównego podejrzanego - byłego męża Lily - demon przyrządza tatar.
Powszechnie wiadomo, że Masterton działa wedle ściśle opracowanego schematu. Niektóre jego powieści są do siebie podobne, zwłaszcza te o demonach różnej maści. Czy Wendigo również opiera się na prostym schemacie? Owszem, jest tu mocne wejście, mające na celu od pierwszych stron przykuć uwagę czytelnika, jest próba rozwiązania zagadki za sprawą indiańskich czarów. Nie trzeba zbytnio główkować, aby odgadnąć, co zdarzy się "za chwilę", ani zastanawiać się nad poszczególnymi etapami intrygi.
Zdecydowanie odpowiadają mi kreowani przez niego bohaterowie, humor wynikający niekiedy z braku logiki w poszczególnych cenach, czy nie do końca prawdopodobne zakończenia powieści. Wszystko to tworzy klimat horrorów klasy B, których na rynku nigdy nie brakowało.
Taki jest Wendigo. Solidne czytadło, które pochłania się w kilka godzin. Nie brakuje tu humoru i absurdu. Agenci FBI nieustannie próbujący dopaść sprawcę mordów, niemal do końca opowieści pozostają z pustymi rękoma. Ogólnie rzecz biorąc, fanom przypadnie ta książka do gustu. Przypadkowi czytelnicy, o ile nie szukają książki o mocno rozbudowanej fabule, nie zamierzają porównywać portretów psychologicznych bohaterów, ani pogłębiać wiedzy na temat kultury Indian, również będą zadowoleni. To nieźle zbudowana atmosfera grozy, dzięki czemu stanowi idealną lekturę na pochmurny wieczór.