Blurb na tylnej stronie okładki książki Marcina Pałasza „Wakacje w wielkim mieście” obiecuje, że nie czytałam jeszcze tak zabawnej książki. Nie minę się wiele z prawda, kiedy przyznam, że tak właśnie było. A wszystko z powodu próby ugotowania jednego rosołu przez tatę…
Bąbel, czyli Bartek właśnie zaczyna wakacje. W pierwszy dzień budzi go hałas młota pneumatycznego, gdyż rozpoczął się remont jego ulicy. Na pobliskim podwórku bezustannie gdaka kura, a połączone hałasy doprowadzają do rozpaczy mamę Bąbla, która miała nadzieję na wypoczynek w ciszy i spokoju po roku szkolnym – jest nauczycielką. Zapowiadającą się nudę przerywa przyjazd nowych lokatorów do bloku chłopca – wprowadza się tam Kaja, rówieśniczka, która od razu przyciąga jego uwagę i chęć bliższego poznania, a okazje do tego znajdują się szybko, bo Kaja ma świnkę morską, która wiecznie ucieka i wiecznie trzeba jej szukać. Jest jeszcze Krzysiek – Don Trabanto, szesnastoletni właściciel prawa jazdy i kultowego pojazdu, zaciekły wróg Bąbla, jak i postać małostkowa i złośliwa dla każdego, kto wejdzie mu w drogę.
Ale najlepsze zaczyna się wtedy, gdy mama wyjeżdża, zostawiając Bąbla i jego tatę, wcześniej budząc u tego ostatniego wewnętrzny przymus ugotowania rosołu. Doprowadzająca wszystkich do szału kura plus rosół w wykonaniu kogoś, kto nie zna się na gotowaniu – wydawać by się mogło, że zajdzie tu jakaś krwawa sytuacja, ale nie, będzie z tego niezły ubaw, gwarantuję.
To naprawdę śmieszna książka i bawiłam się przy niej przednio. Autor ma wspaniały talent do wychwytywania absurdów życia i przeciwności losu, które potrafią uprzykrzyć życie. To my sami wpędzamy się często w niechciane sytuacje, bo próbujemy coś udowodnić albo nie chcemy, z różnych powodów, prosić o pomoc. Bohaterów na każdym kroku spotyka coś śmiesznego, a wiele z tych sytuacji powodują zwierzęta.
Oprócz wywoływania mnóstwa śmiechu książka zachęca do rozejrzenia się wokół siebie i zaoferowania pomocy osobom, które jej potrzebują. Pani Palińska to osoba starsza, której stan zdrowia nie pozwala na wychodzenie z domu, dlatego Bąbel i Kaja postanawiają zajmować się jej zakupami, a przy okazji chronić przed głupimi żartami Krzyśka, któremu sąsiadka zwróciła kiedyś uwagę, a teraz się na niej mści. Dostajemy więc dwa w jednym – mnóstwo zabawy i trochę nauki. Bardzo sympatycznie zostały też pokazane emocje Bąbla, który za wszelką cenę chce przypodobać się Kai, chce, żeby dziewczyna go lubiła. Opowiada o sobie szczerze, a wszystko, co innym mogłoby wydawać się w nim dziwne, Kaja akceptuje bez słowa. To też pewna nauka, że w relacjach z innymi nie powinniśmy udawać kogoś, kim nie jesteśmy.
Książka jest przezabawną wakacyjną lekturą dla dzieci 8+. Polecam serdecznie.