Książka pt. „W służbie miłości” to pozycja bogata w tzw. wnętrze. Poruszono w niej 3 wątki, które się zgrabnie ułożyły w jeden splot. Pierwszy z nich dotyczy działalności zdrajców (starszy mężczyzna i młoda kobieta). Drugi - głównych bohaterów (Emilia i Maks). Trzeci - sposobu działania zorganizowanej grupy przestępczej, która uplasowała się w biznesie.
Odnosząc się do pierwszego wątku nie otrzymujemy zbyt wielu informacji, jedynie sygnalizację, że takie postacie są w tle i podejmują działania. Porozumiewają się hasłowo, bez zbędnych wyjaśnień każdy wie, co ma robić („realizacja”, „na kierunku”, etc.). Ich skróty myślowe dotyczą życia głównego bohatera: agenta Maksa, a później i jego ukochanej Emilii. Pod koniec książki, gdy Maks już wie, kto jest potencjalnie zdrajcą, zgłasza się do nich i prosi wprost o pomoc w uratowaniu kobiety, którą kocha. Ten watek nie jest wyartykułowany wprost, wymaga sporej dawki koncentracji i skupienia, a wręcz łączenia pojedynczych opisów i wyrywków dialogów. Bo świat szpiegów to skomplikowana i misterna pajęczyna utkana z wielu cieniuteńkich nitek.
W odniesieniu do drugiego wątku - głównych bohaterów to ich perypetie przez cały czas przewijają się przez karty książki (w kontekście wspólnych działań albo łączących ich uczuć). Napiszę to wprost: uczucie, które miedzy nimi zakiełkowało jest diabelsko silne i opętuje bohaterów. Zaczynają się zachowywać nie tylko nierozsądnie, lecz niekiedy po prostu głupio. Ale czy znajdzie się wśród nas ktoś, kto nigdy nie zwariował z miłości? Myślę, że każdy kto doświadczył lub doświadczy choć raz w życiu tego stanu zrozumie, że niezależnie od tego, czy masz 20, czy 40 lat można stracić rozum.
W zakresie trzeciego wątku, czyli sposobu działań grupy przestępczej mamy przekrój podłych, poniżających posunięć ze strony nadmiernie ambitnych ludzi bez kwalifikacji, którzy uzurpują sobie prawo do przestawiania innych jak pionków na szachownicy. Mamy odwołania do przestępstw na dokumentach, mobbingu i innych. Jak to w świecie krętaczy bywa; jedno przestępstwo pociąga za sobą drugie, a później trzecie i tak dalej i tak dalej. Aż zrobi się od tego gęsto i gorąco.
Podsumowując, mnóstwo się w tej książce dzieje. Napisana w tak realistyczny sposób, jakby narrator opowiadał o czymś, co się zdarzyło naprawdę. Z wyobraźnią, bez owijania w bawełnę, wprost. Dlatego szybko się czyta. Książkę można ją polubić lub nie. Nie jest grzeczna, jest wyrazista.