Lubicie motyw muzyki w książkach?
Ja uwielbiam i to był drugi powód, który skłonił mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Pierwszym jest nazwisko autorki. Pióro Agaty Sobczak poznałam podczas lektury "Sideł". Książka, o której nie potrafię zapomnieć pomimo, że od tamtej pory zdążyłam przeczytać dziesiątki innych powieści. Nie było więc opcji bym przeszła obok najnowszej powieści autorki obojętnie. Czy "W rytmie nienawiści" wywarło na mnie takie samo wrażenie jak "Sidła"? Zapraszam na krótką recenzję.
Malia po tym jak rozpadł się jej zespół próbuje kariery solowej. Jej pierwszy album okazuje się być totalną klapą. Chwytając się ostatniej deski ratunku manager namawia młodą wokalistkę na supportowanie zespołowi podbijającemu rynek muzyczny. Problem w tym, że Malia i Alvaro wokalista Heard beat pałają do siebie nienawiścią. Chłopak robi wszystko by ją od tego pomysłu odwieść. Ostatecznie dziewczyna zgadza się na warunki umowy i rusza z zespołem w trasę koncertową. Malia zaprzyjaźnia się z Dylanem, perkusistą zespołu, co paparazzi szybko wyłapują i wrzucają do szufladki z napisem romans. Agenci Malii i Dylana widzą w tym szansę na podbicie popularności zespołu, a co za tym idzie na podniesienie słupków sprzedaży płyt. Od tej pory Malia i Dylan udawać mają parę. Dokąd ich doprowadzi życie na pokaz? Jak wpłynie to na ich uczucia?
Zacznę od tego, że książkę czyta się w ekspresowym tempie. Tak jak wspomniałam na początku polubiłam styl autorki a poprzednia jej powieść mnie zachwyciła.
"W rytmie nienawiści" to książka zawierająca dwa lubiane przeze mnie wątki, hate-love i muzyka co więc poszło nie tak, że historia mnie nie porwała? Główny zarzut mam do akcji. Przez niemal połowę książki działo się niewiele. Nie powiem, że przysypiałam po prostu toczyła się ona powoli. W drugiej połowie pędziła na złamanie karku i miałam wrażenie, że autorka chciała jak najszybciej tę historię zakończyć.
Niczym mnie ta książka nie zaskoczyła. Ogólnie pomysł na fabułę świetny, tylko przy wykonaniu coś poszło nie tak. Książka jest dość przewidywalna a absurd gonił absurd. Ot taka lekka, niewymagająca lektura na jeden wieczór. Bohaterowie w moim odczuciu mało wyraziści i niedojrzali. Szczególnie irytujące było niezdecydowanie Malii. Nie zaufałam wykreowanym przez Agatę postaciom. Nie wzbudzili oni mojej sympatii.
Myślę, że miałam zbyt wysokie wymagania względem tej książki co w rezultacie spotęgowało moje rozczarowanie. Warto jednak wspomnieć o scenach erotycznych w książce bo w tej kwestii autorka mnie nie zawiodła. Są bardzo odważne, pikantne ale nie wulgarne. Opisane szczegółowo co pobudza wyobraźnię.
Nie mogę z czystym sumieniem polecić wam tej książki ale absolutnie nie odradzam. Zależy czego aktualnie szukacie. Jeżeli niezobowiązującej lektury, która ma dać wytchnienie między poważniejszymi powieściami to "W rytmie nienawiści" może być dobrą odskocznią. Jeżeli macie ochotę na powieść skłaniającą do przemyśleń, porywającą i zaskakującą to niestety nie będzie to dobry wybór. Tak więc decyzję pozostawiam w waszych rękach.