Dotychczas jedynie w filmach spotykałam się z tematyką muzyczną, w literaturze nie miałam okazji wcześniej czytać książki o muzykach. Dlatego mimo że nie przepadam za romansami/erotykami, to z ciekawości sięgnęłam po powieść Agaty Sobczak. I przyznam, że jestem trochę rozczarowana tym co otrzymałam w tej powieści.
Malia, kiedyś jedna z członkini girls bandu Heart Attack, od niedawna prowadzi swoją karierę muzyczną solo. Niestety jej płyta nie sprzedaje się tak jak powinna, więc jej agent wpada na pomysł, by Malia była supportem zespołu Heart Beat, który jest na topie, i tym samym promowała swój album. Malia jest negatywnie nastawiona do tego pomysłu, przez wzgląd na tryb życia członków boys bandu. Szczególnie nie przepada za Alvarem, z którym na starcie wdaje się w słowną utarczkę, która według mnie była dziecinna, a robienie z niej takiego zamieszania niepotrzebne. Malia ostatecznie zgadza się na wspólną trasę z zespołem, podpisuje umowę, która zawiera dość kontrowersyjny punkt, że Malia nie może wdawać się w bliższe, patrz fizyczne relacje z którymkolwiek członkiem zespołu Heart Beat podczas trwania trasy koncerowej. Po czym ich agenci wpadają na pomysł by Malia i Dylan, perkusista zespołu, udawali parę, by dzięki temu podnieść zainteresowanie zespołem i samą Malią by sprzedaż ich albumów wzrosła. Gdzie tu logika? Ale jedźmy dalej. Malia udaje, że łączy ją coś z Dylanem, ale tak naprawdę zaczyna ciągnąć ją do, tak zgadliście, do Alvara, bo po kilku spotkaniach wyczuli między sobą chemię, przyciąganie, pioruny z nieba, trzęsienie ziemi itp. Ale mimo to ciągle na siebie warczą, krzyczą, kłócą i obrażają. Ale tak wygląda miłość, wiecie, kto się czubi ten się lubi, według mnie za dużo tu wzorców z telenoweli z lat 90. Jako czytelniczka nie byłam w stanie uwierzyć w uczucie, które połączyło głównych bohaterów. Przez dwie trzecie książki praktycznie nic się nie dzieje, przepychanki między bohaterami, pod koniec zaczyna się coś dziać i między Malią i Alvarem, a także w fabule, ale zdawało mi się, że akcja pędzi na łeb na szyję, wszystko nabrało przyspieszenia, w zakończeniu dostajemy trochę dramatu, trochę łez, trochę miłości i ostatecznie szczęśliwe zakończenie. Tym nagłym przyspieszeniem akcji byłam trochę zdezorientowana i rozczarowana ostatecznie wydźwiękiem całej powieści.
Spodziewałam się zupełnie czegoś innego, choć może miałam zbyt wysokie wymagania do tego typu literatury, ale ja nawet dziś nie wiem o czym jest ta książka. A od przeczytania minął tydzień. Nie zachwyciło mnie tu niestety nic, jedynym plusem jest pióro autorki, bo książkę czyta się szybko, ale bohaterowie są niedojrzali i dziecinni, niektóre rozmyślania Malii sprawiały, że przewracałam oczami z niedowierzania, podaję przykład, według głównej bohaterki, tylko boysbandy mają napalone fanki, fanów, girlsbandy już nie... Stąd dziwi mnie naprawdę ta nagła przemiana na końcu książki głównych bohaterów, którzy nagle, ekspresowo stają się odpowiedzialni, dojrzali, mało tego planują założenie rodziny. No nie wiem, coś mi tu nie zagrało. Byłam rozczarowana także faktem, że tak mało było muzyki, tekstów piosenek w książce jakby nie patrzeć o muzyce, muzykach. Dlatego zostanę w tej tematyce przy musicalach i filmach muzycznych. Pierwsza przeczytana przeze mnie powieść o świecie muzycznym zawiodła mnie całkowicie.
Może Wam spodoba się ta powieść, ale mi ona nie przypadła do serca i ja nie mogę jej polecić, ale jak zwykle decyzję o tym, czy sięgnięcie po dany tytuł czy nie, pozostawiam Wam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Muza, Grzeszne Książki.