Krzyżaków znamy z lekcji historii i z powieści Sienkiewicza. Znamy ich politykę, kierunki ekspansji i okrucieństwo, często skrywane pod białymi płaszczami. Do wątku polityki polsko-krzyżackiej nawiązuje też Krzysztof Wytrykowski w swojej powieści.
Oto w krzyżackim Toruniu-przeżywającym właśnie okres największego rozkwitu-działa polski agent; w Krakowie Jagla- jak nazywają naszego króla Krzyżacy-swoją tajną misję wypełnia wysłannik północnych sąsiadów. Nagle tajna kancelaria królewska traci swojego człowieka, a wraz z jego tajemniczą śmiercią cenne informacje, które przekazywał. By wyjaśnić zaistniałą sytuację i by odnaleźć zabójcę, do Torunia zostaje wysłany młody, lecz bardzo ambitny Niclos de Tulow i Jan z rodu Tęczyńskich.
Postacie dwóch głównych bohaterów skrojono na zasadzie kontrastu. Niclos to człowiek mocno stąpający po ziemi, zdający sobie sprawę z tego, że toruńska misja to świetna okazja by stać się prawdziwym kupcem-bo pod takim przebraniem ma przeprowadzić śledztwo- i by móc się usamodzielnić. Zaledwie 19-letni Jan to idealista, wyznający zasadę, że „w życiu liczą się tylko sława, bohaterskie czyny i postępowanie zgodnie z zasadami”. Młodzi ludzie świetnie się uzupełniają, choć początkowo czują do siebie nieufność. Janowi szczególnie zależy na rozwiązaniu zagadki zabójstwa, bo zabity agent to jego brat.
Prawdziwym jednak bohaterem powieści jest miasto Toruń- z krzyżackim zamkiem, z bogatymi kamienicami zaradnych kupców, którzy korzystają z prawa składu w ich mieście. Miasto, w którym najbardziej liczą się udane interesy, gdzie srebro szybko zamienia się w cenne informacje, by te znów mogły się zmienić w wartościowy pieniądz.
Powieść „Srebro…” to kryminał osadzony w średniowiecznych realiach. Próba rozwiązania zagadki tajemniczego morderstwa jest ciekawa tylko do punktu kulminacyjnego książki (czyli próby zdemaskowania szpiega działającego na dworze krakowskim). Fragment ten jest najbardziej zaskakującym i najbardziej dynamicznie opisywanym zdarzeniem. Samo zdemaskowanie zabójcy w Toruniu nie jest już tak ekscytujące. Ma się wręcz wrażenie, że autor pospiesznie zakończył wszystkie wątki, jakby zorientował się, że jego powieść rozrosła się do zbyt dużej objętości.
Pomimo tego jest coś intrygującego w tej książce. Najbardziej chyba fakt, że ludzie najbardziej związani z polskim dworem, którzy wykonują tak ważną pracę, którzy zajmują tak wysokie stanowiska nie są zdolni do przeprowadzenia wielkich dzieł. Ci wielcy ludzie mający wpływ na losy innych zdają się być zaślepieni blaskiem srebra, zagubieni w podbramkowych sytuacjach, skupieni tylko na własnych korzyściach i karierach. To ich poddani i zwykli ludzie stają na wysokości zadania i trzeźwo oceniają sytuację.
Krzysztof Wytrykowski- kiedyś spec od reklamy, obecnie właściciel kawiarni- ożywił nieco skostniałe już postacie historyczne, ale nie pozwolił im mówić średniowiecznym językiem. Autorowi bowiem zależało- o czym mówi w jednym z wywiadów- „by czytelnik koncentrował się na przekazie, a nie na domyślaniu się o czym rozmawiają bohaterowie”.
Zadziwiające jest, że pierwsza powieść pana Wytrykowskiego powstawała przez dwa lata. To wynik rzetelnych studiów nad opisywanym okresem. I tu trzeba wykonać głęboki ukłon przed twórcą, bo suche fakty, daty i postacie niesamowicie ubarwił, i świetnie opisał.
Autor wykonuje właśnie ostatnie poprawki swojej drugiej powieści. Miejmy nadzieję, że może będzie ona troszkę krótsza ale za to bardziej dynamiczna i zaskakująca.