"Elita" jest drugą książką z cyklu Rywalki autorstwa Kiery Cass. Pierwsza część bardzo mi się podobała, miała baśniowy klimat. Czytając, poczułam się znów jak nastolatka, marząca o tym, żeby zostać księżniczką. Piękne suknie, wystawne przyjęcia i zacięta rywalizacja to było coś, co idealnie wpisało się w moje oczekiwania. Na kartach tej powieści pielęgnowałam swoje wewnętrzne dziecko. Zanim zdecydowałam się na ten cykl, przeczytałam sporo opinii. Spotkałam się ze stwierdzeniami, że "Elita" jest najgorszą książką z całej serii. Pomimo że przeczytałam dopiero dwa tomy, całkowicie się z tym zgadzam.
Historia opowiada o tym, że książę państwa, które powstało po dwóch kolejnych wojnach światowych ze Stanów Zjednoczonych, poszukuje żony. Tradycyjnie książęta z tej monarchii znajdują sobie żony z ludu, zwykłe dziewczyny. Z każdego określonego obszaru (części państwa) wybierana jest jedna kandydatka, która wypełniła formularz. Nasza główna bohaterka została do tego poniekąd zmuszona przez rodziców. Sama tego nie pragnęła, ponieważ jej serce należało do innego mężczyzny, o czym oczywiście rodzice nie wiedzieli, a ukochany z nią zerwał. America udaje się do pałacu królewskiego, gdzie wraz z 34 innymi dziewczynami rywalizuje o księcia Maxona. Oczywiście książę zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia, a na inne kandydatki nie zwraca większej uwagi. America, początkowa niechętna zostaje przyjaciółką księcia, żeby następnie odkryć w sobie pokłady romantycznego uczucia wobec niego. Sprawa komplikuje się, gdy na horyzoncie pojawia się były kochanek, który jest zdecydowany walczyć o jej względy. Tak tworzy nam się trójkąt miłosny.
W "Elicie" z 35 panien, które brały udział w Eliminacjach, zostaje jedynie 6. Rywalizacja staje się jeszcze bardziej zacięta. Przed kandydatkami są stawiane coraz trudniejsze zdania. Muszą wykazać się nie tylko urodą, ale również inteligencją i zaangażowaniem. Nasza bohaterka znajduje sobie jednak dodatkowe zajęcie: uganianie się za swoim byłym chłopakiem. Moralność bohaterki jest bardzo wątpliwa. Dochodzi do tego, że wodzi obu mężczyzn za nos, nie mogąc się zdecydować, kogo naprawdę kocha. Dodatkowo tak szybko zmienia zdanie, że to wydaje się głupie i nieprawdopodobne. Raz twierdzi, że przyjmie oświadczyny księcia po to, żeby za chwile mówić, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. Raz obiecuje, że da sobie spokój z Aspenem po to, żeby zaraz do niego polecieć i się obściskiwać w opuszczonym pokoju. Takie zachowanie jest zupełnie niestosowne i za zdradę księcia grozi kara śmierci. America ma świadomość, że to nie przelewki bowiem jedna z kandydatek została za to ukarana. Co prawda, książę okazał litość natomiast dziewczyna i pewien gwardzista zostali strąceni do najniższej klasy społecznej, zostali skazani na biedę i ubóstwo. Rudowłosa dziewczyna spotyka się raz z tym, raz z tym, jak wiatr zawieje, czasami z obydwoma jednego dnia. Jest tak niestała w swoich uczuciach, tak niedojrzała, że bardzo mnie irytowała.
America nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wielka odpowiedzialność na niej ciąży. To nie jest pogoń, tylko i wyłącznie za mężem. Wyjście za Maxona oznacza przyjęcie funkcji księżniczki, a w przyszłości królowej państwa. Americe wydaje się, że jest bohaterką i że zmieni świat. Oczywiście popieram walkę z niesprawiedliwością, ale to, co robi bohaterka, przechodzi ludzkie pojęcie. Maxon jej ufa, daje jej dostęp do zakazanych materiałów, a ona co robi? Pokazuje te materiały w telewizji. Żenada. Zupełnie nie nadaje się na królową, nie panuje nad swoimi emocjami i działa pod wpływem chwili.
Książka niespecjalnie mi się podobała. Cała historia jest fascynująca i ma duży potencjał. Główna bohaterka jest niedojrzała i impulsywna. Nie ma zasad moralnych, ponieważ spotyka się z dwoma mężczyznami jednocześnie. Postępuje bezmyślnie i nie przewiduje konsekwencji swoich czynów. Mimo mojej negatywnej opinii zamierzam dokończyć ten cykl. Polecam zwłaszcza młodszej młodzieży, myślę, że nastolatki odnajdą się na kartach tej powieści.