W czerwcu premierę miała nowa powieść Anny Klejzerowicz. „Turnia” zabiera czytelników w Tatry, które skrywają mroczne tajemnice. Ta powieść to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Jak wypadło?
Lena jest studentką dziennikarstwa. Udaje się do Zakopanego, gdzie planuje napisać reportaż o tajemniczym zaginięciu sprzed trzydziestu lat. W połowie lat dziewięćdziesiątych, w rejonie Czerwonych Wierchów, zaginęła bez śladu Karolina Olszańska. Dla Leny ta sprawa jest wyjątkowo ważna – zaginiona była jej ciotką, a jej nieznany los odbił się na życiu całej jej rodziny. Zagłębiając się w przeszłość, kobieta odkrywa rzeczy, które na zawsze miały pozostać w ukryciu. Czy uda jej się dowiedzieć co stało się z Karoliną? Jaką cenę przyjdzie jej zapłacić za obudzenie duchów zamierzchłej przeszłości?
Majestatyczne szczyty gór, urokliwe doliny i … śmierć. Dla jednych spełnienie marzeń, dla innych tragiczny koniec. Góry nie wybaczają pomyłek. Są strażnikami swoich sekretów. Wielu poświęciło im życie. Niejeden je oddał... Anna Klejzerowicz sprawnie tworzy fabułę nacechowaną emocjami. „Turnia” rozwija się powoli. Punktem wyjścia są wydarzenia, które rozegrały się w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Stopniowo autorka odkrywa kolejne karty. I wraz z rozwojem akcji zostajemy wciągnięci w tę historię. Towarzyszymy Lenie w jej reporterskim śledztwie zbierając kolejne elementy układanki. Umiejętnie dozowane napięcie sprawia, że nie jest łatwo odłożyć tę książkę. Bardzo lubię motyw amatorskiego śledztwa, a Klejzerowicz wykorzystuje go wyśmienicie. Dobrze umotywowane postaci są przekonujące. Tym, co zasługuje na uwagę jest klimat tej opowieści. Autorka położyła duży nacisk na to, by opisywana przez nią historia była zbudowana na solidnych fundamentach. Przepiękne, bardzo oddziałujące na wyobraźnię opisy krajobrazu. „Turnia” stanowi hołd dla gór, przyrody i zjawisk wobec których często okazujemy się sceptyczni. Anna Klejzerowicz nie boi się wplatać w opowieść elementów mistycznych, które pełnią znaczącą rolę w komponowaniu nastroju. Taka właśnie jest ta książka – bardzo nastrojowa, mroczna, pobudzająca emocjonalnie. Bazując na prostym schemacie Klejzerowicz tworzy gęstą atmosferę tajemnicy, niedopowiedzenia i narastającego poczucia zagrożenia. Bardzo dobrze oddana charakterystka regionu, jego mieszkańców i małomiasteczkowej mentalności. Największą siłą tej historii są uczucia. Te wzniosłe, dodające skrzydeł, ale i te, które niszczą, palą i pozostawiają po sobie zgliszcza.
„Turnia” to interesujące studium szaleństwa, które latami pozostaje w ukryciu. Anna Klejzerowicz nakreśliła bardzo autentyczne porterty psychologiczne swoich bohaterów. Czytając tę powieść nie opuszcza nas wrażenie, że ta historia mogłaby wydarzyć się naprawdę. Relacje uczuciowe między poszczególnymi postaciami oddane są w sposób naprawdę realistyczny. Wędrując tatrzańskimi szlakami wraz z Leną nietrudno jest zagubić czas. „Turnia” pochłania. Widoczna jest tutaj miłość do Tatr i towarzysząca jej nostalgia. Jest coś ujmującego w tym, jaki portret gór kreśli Klejzerowicz. Odnoszę wrażenie, że w ostatnich miesiącach tematyka górska stała się bardzo modnym motywem przewodnim w rodzimej literaturze. Jednkaże wiele elementów wyróżnia „Turnię” na tym tle. Ta powieść stanowi perfekcyjną kompozycję literacką. Jest w niej głębia, którą odnajdziemy jeżeli pozwolimy sobie na całkowite, emocjonalne zaangażowanie w lekturę. Klejzerowicz nie wystawia laurek. Przedstawia realia funkcjonowania mieszkańców górskich miasteczek takimi, jakimi one w rzeczywistości są. Bardzo trafnie portretuje góralską mentalność. Ten portret nie jest utrzymany w jasnych barwach. Jest po prostu prawdziwy. Pisarka jest bystrą obserwatorką rzeczywistości. Podoba mi się język powieści, charakterystka bohaterów oraz utrzymywana przez cały czas atmosfera zagrożenia. Anna Klezjcerowicz posiada solidny warsztat literacki, a dodatkowo umiejętność dozowania napięcia.
Tajemnica, z którą mierzy się Lena, to piętno, które odcisnęło trwały ślad na członkach jej rodziny. Zaginięcie ciotki, której nigdy nie poznała, położyło się cieniem na jej losie. Przyjazd do Zakopanego stanowi dla niej swoiste oczyszczenie. Jednakże, czy prawda zawsze daje ukojenie? Czy przynosi ulgę? „Turnia” to kryminał, który bardzo głęboko przenika czytelniczą duszę. Autorce udało się napisać powieść, która mimo braku spektakularnych zwrotów akcji, doskonale utrzymuje napięcie. Bywają momenty, gdy mrozi krew w żyłach. Jej niemymi bohaterami są góry – świadkowie wielu dramatów. Odwiedziłam Zakopane tylko raz w życiu, dwadzieścia pięć lat temu i jest to kierunek, którego nigdy więcej nie wybiorę. Nie lubię obleganych turystycznie miejsc, które tracą swój naturalny koloryt na rzecz konsumpcyjnej tandety. Nie przepadam także za wysokimi górami. Czytając „Turnię” poczułam aurę tych miejsc, zagubionych we mgle szczytów, pełnych czaru dolinek i szlaków pnących się hen, wysoko, zdawać się może, że do samego nieba. Anna Klejzerowicz kocha góry, by to wiedzieć, nie muszę zagłębiać się w biografię pisarki – wystarczyło mi przeczytać tę powieść. Powieść, którą uważam za wyśmienitą. Dopracowaną w każdym szczególe i porażającą przenikliwością. Diabeł gorąco poleca.