Mało kiedy okładka jest adekwatna treści, w przypadku tej powieści grafika idealnie przedstawia świat zamknięty na papierowych stronach. Fabuła książki przypomina czarno biały film z przewagą czerni, a właściwie szarości, mazanej smugami zgaszonej bieli, zamglony, przygnębiający i okrutny.
Karol i Natalia to młode małżeństwo, w którym od pewnego czasu nie dzieje się najlepiej. Karol stracił pracę, domowy budżet ratuje, sporadycznie pomagając cioci Bożence, od której dostaje sto lub dwieście złotych, wolny czas spędza ze swoim przyjacielem Waflem pakując się raz po raz w tarapaty. Natalia to dobra, sympatyczna kobieta, dzieląca czas między domem a pracą. Z niepokojem zauważa, że jej mąż zaczyna podejrzanie się zachowywać: znika nocą z domu, jest zamyślony... nieobecny. Kobieta podejrzewa go o romans, nie wie że za sprawą tych irracjonalnych działań, kryje się pewne tragiczne zdarzenie, które miało miejsce na ulicy Długosza, w mieszkaniu pozbawionym kuchni i łazienki, gdzie jedynym meblem było stare pianino. Nagle świat który znała ulega deformacji.
Wokół tego niepokojącego mieszkania, skupia się cała plejada bohaterów kreślonych wyraźną kreską. Poznajemy Mariusza zwanego Pielgrzymem, miejscowego pijaczka, który z powodu alkoholizmu stracił rodzinę. Mamy okazje dzielić rozterki starszej pani u której wykryto raka mózgu, a także dane nam będzie spotkać teścia Karola, który od śmierci swojej żony samotnie wychowuje syna Adasia. Wszystkich tych ludzi łączy jeden motyw... każdej z tych osób przyjdzie pójść inną drogą niż do tej pory.
Jakub Małecki debiutował w 2007 roku, do tej pory opublikował cztery książki („Błędy”, „Przemytnik cudu”, „Zaksięgowani” i „Dżozef”). Żałuję, że nie znam wcześniejszych prac tego autora, gdyż jego styl pisania trafia do mnie bez żadnego „ale”.
„W odbiciu” mieszają się gatunki, mamy powieść obyczajową z akcentem kryminału, fantastyki i groteski. Całość tworzy bardzo zaskakujące wrażenie, w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu, mało tego, realność powieść przeraża. Wydarzania są namacalnie niepokojące, wdychamy ten ciężki klimat smutku i nudnej, burej codzienności do której nagle wkrada się dramat. Tło powieści to duszny, przykry świat w którym rządzą koszmarne przypadki, rabunki i wizje. Nie boimy się potworów z szafy tylko złego wirusa toczącego ludzki organizm – ukrytego i brutalnie skutecznego.
Zmienna narracja sprawia, że wydarzenia poznajemy z różnych punktów widzenia, każde zdarzenie ma swoje odbicie oraz związek przyczynowo skutkowy. Autor nie owijając w bawełnę opisuje alkoholowe wyskoki, łobuzerskie wypady, zdrady czy też inne fakty, które straszą autentyzmem. Szybkie przeskoki , zaskakujące akcenty , jak również interesujący styl pisania powodują, że powieść czyta się bardzo sprawnie.
Lektura książki jest pasjonującym spotkaniem z pozornie zwykłym światem, w którym mają miejsca wydarzenie najczęściej zamiatane pod dywan, gdzie najstraszniejszym stworzeniem jesteśmy my sami, dla siebie i dla innych... a być może wystarczyło tylko pójść inną drogą.