Kiedyś, gdzieś napisałam, że Jakub Małecki jest czarodziejem słowa. I jak dotąd zdania nie zmieniłam. Po czterech jego książkach ("Ślady", "Dygot", "Saturnin", "Święto ognia"), przyszła kolej na kolejną. Tym razem był to "Korowód". Książka wywarła na mnie bardzo duże wrażenie, nie tylko dlatego, że lubię nieoczywistą, pełną sugestywnych symboli i metafor prozę Małeckiego, ale przede wszystkim dlatego, że poruszyła czułe struny w moim sercu. Ba! Nawet wdarła się do jego wnętrza i pozwoliła mi spojrzeć na pewne rzeczy w sposób szerzy i głębszy. Pozwoliła na stawianie pytań na temat natury człowieka i jego wyzwań wobec życia. Skłoniła mnie do refleksji natury egzystencjalnej.
Oto mamy korowód ludzkich życiorysów. Pawła Wronę, czeladnika drukarskiego, uciekającego przed żądnymi jego krwi prześladowcami, w roku pańskim 1549. Mężczyzna ucieka z nowo narodzonym dzieckiem, w ramionach, przez zamarznięty Bałtyk. Mamy Feliksa Łabendowicza, płynącego okrętem po Bałtyku i piszącego pełne tęsknoty listy do Marianki. Mamy Basię Brzozowską, spędzającą wakacje na wsi w Skibinie w 1901 roku, spotykającą podczas spaceru dwie siostry, w tym jedną przypominającą starego ptaka. Pani Ptak czeka na Basię codziennie z ciasteczkami, wypatrując czy dziewczyna przyjdzie. Mamy Tomasza Wilczewskiego, którego najlepszą przyjaciółką w gimnazjum była liczba 19. Bo to o niej napisał wypracowanie "Mój najlepszy przyjaciel". Tomasz - genialny matematyk, pracujący w Biurze Szyfrów. Mamy wreszcie Kubę, dziewięcioletniego chłopca, opowiadającego o wakacyjnym pobycie na wsi u swojego, nie wylewającego za kołnierz wuja. Wuj uwielbiał wódkę, papierosy, krzyżówki i książki.
Te historie wydają się z pozoru nie związane ze sobą, ale łączy je misterna, mocna nić. Poszczególne osoby pojawiają się w kolejnych opowieściach w sposób zawoalowany, ale czytelny, jakby przechodziły z jednej historii w drugą. Pojawiają się na moment, potem znikają, ale pamięć o nich pozostaje na zawsze. Bohaterom towarzyszy niby wyimaginowana, a może jednak prawdziwa postać, nazywana Kształtem. Pojawia się w widzeniu, wyobrażeniu czy w majaku sennym, ale jest także wiernym towarzyszem, podążającym za człowiekiem krok w krok. Zastanawiałam podczas tej lektury czym lub kim jest Kształt. Czy to mroczna strona natury człowieka, jego drugie ja, cień, a może opiekuńczy Anioł Stróż, czuwający w dzień i w nocy?
"Korowód" Jakuba Małeckiego to poruszająca lektura, skłaniająca do przemyśleń. To proza, która nie pozostawia obojętnym. Wywołuje wielorakie emocje, dotyka duszy i umysłu w sposób trudny do określenia. Pokazuje, że w życiu jest czas i miejsce na wszystko: zarówno na prawdę i fikcję, na ból i cierpienie, jak i na miłość i szalone marzenia. W korowodzie ludzkich życiorysów wszystko jest możliwe.