Znów przyszły te myśli. Czujesz, że życie przecieka ci między placami. Niby starasz się, próbujesz, ale i tak nigdy nic z tego nie wychodzi. Zazdrościsz koleżankom partnerów, pieniędzy, pięknych włosów, sukcesów w pracy, lepszych kontaktów z przełożonymi, długich nóg, ładnych dzieci, wycieczki do Peru. Ty jesteś przezroczysta, zwykła, nie ma w tobie nic czego nie miałby inne osoby. Ostrzejsze spojrzenie, wrogość w głosie przeżywasz przez kilka dni. Szukasz winy w sobie. Ogarnia cię coraz większe zniechęcenie. Każdy dzień przynosi tylko smutek i żal, że nie masz w sobie wystarczającej siły, aby coś zmienić. Kiedy wydaje się, że coś idzie ku lepszemu, sama siebie strofujesz, że przecież nikt nie może cię lubić. Masz zbyt głupi charakter, na pewno ta osoba zaraz odkryje jak beznadziejna jesteś i wycofa się, a ty znów zostaniesz sama. Miły uśmiech posłany w twoją stronę na pewno był skierowany do kogoś innego, lub kryje się za tym jakaś przyszła prośba.
Jeżeli masz niską samoocenę, a powyższe stwierdzenia odzwierciedlają twój stosunek do własnej osoby, powinnaś koniecznie sięgnąć po książkę Beaty Pawlikowskiej. W kilkunastu rozdziałach podróżniczka przedstawiła drogę jaką przeszła od nieśmiałej osoby, która tworzyła wokół siebie obronny mur do pewnej siebie kobiety, która chce czerpać z życia pełnymi garściami ile się da.
Ta książka była dla mnie jak objawienie. Znalazłam w niej wiele wzruszających momentów w trakcie których bardzo utożsamiałam się z bohaterką. To wielka radość wiedzieć, że są ludzie, którzy dali radę wyjść z pułapki jaką sami na siebie zastawili. Pawlikowska pisze o tym, że droga jaką przeszła kosztowała ją bardzo wiele. Patrząc jednak na rezultaty wewnętrznych walk jakie odbyła, jestem pewna, że warto podjąć to wyzwanie.
W Dżungli samotności na pewno nie jest dobrą lekturą dla osób przebojowych, które brylują wśród ludzi. Ta lektury z pewnością ich znudzi, być może nawet zirytuje. To poradnik dla wszystkich tych, których życie czasami przerasta, przygniata swoim ciężarem. Często jest tak, że po którymś upadku nie umiemy ponownie stanąć na nogi, w rezultacie czego nasze życie zmienia się o 180 stopni. Zbudowanie własnej samooceny na stabilnym podłożu u niektórych trwa bardzo długo, niektórym nie udaje się to nigdy. Głównym przesłaniem całej książki jest banalna teza, ale jakże prawdziwa - TRZEBA KOCHAĆ SIEBIE - dopiero wtedy szary świat okół nas zacznie nabierać kolorów, ludzie nie będą już wzbudzać w nas lęku, lecz zaczniemy wierzyć, że jesteśmy warci miłych słów, ciepłych uśmiechów i miłości.
Jeżeli pokochamy siebie, już na zawsze będziemy z kimś kto nas szanuje, rozumie, umie wybaczyć. Opieranie samooceny na ocenie innych osób jest bardzo powszechne. Wiele kobiet będąc w związku poświęca mu się bez reszty. Zapomina o swoich znajomych, marzeniach, planach. Wydaje się, że ukochany jest w stanie zapełnić każdą lukę. Kiedy dochodzi do rozstania kobietom wali się całe życie, tracą pewność siebie, nagle okazuje się, że są całkiem same w tym wielkim świecie. Wychodzą ze związku z zerową samooceną i poczuciem, że już nigdy ich nikt nie zechce. A przecież cały czas jest "obok" ktoś kto będzie im wierny. Należy tylko otworzyć się na tą prawdziwą, ale jakże trudną do dostrzeżenia miłość...
Muszę przyznać, że okładka jest jak dla mnie po prostu koszmarna!