Powieść kryminalna od wieków fascynuje miliony czytelników na całym świecie. Każdy z Nas bowiem, choćby przez ten krótki czas lektury, dostaje szansę wcielenia się w rolę stróża prawa, któremu przychodzi za zadanie rozwikłać zagadkę kryminalną i wytropić sprawcę zbrodni. Ta nutka ekscytacji, tajemnicy i satysfakcji z prawidłowej dedukcji.., któż z Nas choć raz nie poddał się owym emocjom? Za to kochamy i cenimy kryminały, a w szczególności te, które zapadają w Naszej pamięci na długo, po zakończeniu lektury. Taką powieścią był debiut literacki amerykańskiego pisarza Melvina R. Starra, zatytułowany "Niespokojne kości", który to zapoczątkował pięciotomowy cykl opowieści o XIV-wiecznym angielskim chirurgu - detektywie. Z tym większą niecierpliwością oczekiwałem premiery kolejnego tomu tego cyklu, który tym razem nosi tytuł "W cieniu kaplicy".
Melvin R. Starr jest amerykańskim pisarzem, z wykształcenia historykiem o specjalizacji średniowiecznej. Po ukończeniu studiów podjął pracę nauczyciela historii w jednej ze szkół średnich, którą to wykonywał przez blisko trzydzieści lat. Jego debiutem była wydana w 200 8 roku powieść "Niespokojne kości", rozpoczynająca cykl kryminału historycznego osadzonego w realiach średniowiecznej Anglii. Do tej pory ukazały się cztery powieści tego cyklu, z czego dwie zostały wydane w Polsce.
W drugiej części cyklu ponownie śledzimy niezwykłe losy mistrza Hugha z Singelton, młodego chirurga i zarządcy włościami Lorda Gilberta, który to mianował go na to zaszczytne stanowisko kilka lat wcześniej, w czasie, w którym toczyła się akcja poprzedniego tomu. Ponownie jak wówczas, i tym razem przyjdzie mistrzowi Hugh rozwikłać skomplikowaną zagadkę kryminalną. Otóż na terenie miasteczka Bampton, zostają odnalezione okaleczone zwłoki jednego z lokalnych nadzorców, którego to ciało pokrywają liczne rany szarpane, charakterystyczne dla ataku dzikiego zwierzęcia. Co dziwne, na miejscu odnalezienia zwłok znajduje się bardzo mało krwi, zaś buty nieboszczyka zostały zdjęte z jego nóg..Od tej chwili mistrz Hugh rozpoczyna szczegółowe śledztwo, którego rezultat będzie ogromnym zaskoczeniem dla jego samego, jak i wszystkich mieszkańców Bampton..
Powieść Melvina R. Starra jest świetnie skonstruowanym, trzymającym w napięciu i raczącym czytelnika wieloma zwrotami akcji, kryminałem. Choć akcja książki osadzona jest w schyłkowym etapie średniowiecznej Anglii, to język jakim posługuje się pisarz, jest jak najbardziej współczesny. Pomijając tytulaturę stanów społecznych, nieliczne wtrącenia odnoszące się do ówczesnej władzy, prawa i urzędów oraz pewną ilość zwrotów typowych dla ówczesnych mieszkańców zachodniej Anglii, bohaterowie powieści posługują się językiem zrozumiałem dla każdego czytelnika. Uważam to za doskonałe rozwiązanie, gdyż bardzo często wielce irytujące i zniechęcające są wszelkie próby archaizacji powieści historycznej, przez ich autorów, nadając im w ten sposób charakter dzieła bardziej naukowego, aniżeli typowo rozrywkowego.
"W cieniu kaplicy" to doskonała zabawa i uczta dla intelektu. Pomijając sam wątek kryminalny, który jest oczywiście kwintesencją niniejszej powieści, bardzo interesujące są wątki poboczne. Mam tu na myśli wszystkie te fragmenty, opisujące pracę mistrza Hugh, jako lekarza i chirurga. Owe opisy są niezwykle ciekawe i pouczające gdyż dostarczają wiele cennych informacji o poziomie ówczesnej medycyny jak i również relacjach pomiędzy pacjentem i lekarzem oraz samym stosunku zwykłych, biednych ludzi, do choroby i jej leczenia. Szokujące wydawać się mogą bowiem te fragmenty, gdy oto ciężko ranny w wypadku człowiek, wbrew wszelkim zaleceniom lekarza, powraca do ciężkiej pracy już kilka dni po skomplikowanych zabiegu lub operacji, po to tylko, by móc pracować i wyżywić rodzinę. Szczególną uwagę przykuwają również metody i środki, którymi to posługuje się główny bohater w procesie leczenia swych pacjentów. Są to głownie rośliny, zioła i..pomysłowość oraz inteligencja mistrza Hugh, który w wielu kwestiach postępuje inaczej, niż większość współczesnych mu lekarzy, co z kolei przekuwa się szybsze dochodzenia do zdrowia jego pacjentów.
Równie interesujące jest przedstawienie przez autora różnic stanowych, jakie występowały pomiędzy mieszkańcami ówczesnej Anglii. Wszechobecna bieda wśród chłopów, dla których posiłek składający się z mięsa lub nowe odzienie, istniały jedynie w sferze marzeń i pragnień, kontrastująca z bogactwem i przepychem, jaki towarzyszył wysoko urodzonym oraz piastującym zaszczytne stanowiska na dworze.
Wielkim atutem powieści są jej bohaterowie, ludzie z krwi i kości, a co za tym idzie wiarygodni. Zarówno główny bohater - mistrz Hugh, jak i drugoplanowe postacie, są naturalni w swym postępowaniu. Ich słowa i czyny wydają się Nam odpowiednimi, dla osób postawionych w ich sytuacji. Nie ma bowiem nic gorszego dla powieści, niż sztuczne i powierzchownie zarysowane postacie. Na szczęście w tym przypadku, autor stanął na wysokości zadania.
Mistrz Hugh to człowiek uczciwy, inteligentny i bez reszty oddany swej pracy. Wypełnia swoje powinności, zarówno te wynikające z funkcji chirurga jak i rządcy, z wielkim zaangażowaniem i poświęceniem. Ulżenie cierpieniu człowieka jest dla niego najważniejsze, podobnie jak i zadośćuczynienie sprawiedliwości. Nie jest to jednak postać nieskazitelna, która mogłaby wydawać się czytelnikom nierealną, wręcz przerysowaną. Hugh jest po prostu uczciwym i dobrym człowiekiem, mającym swoje małe wady i przywary. Niewątpliwie mimo sukcesu zawodowego, nie do końca jest szczęśliwy, co wiąże się z poczuciem samotności i braku kochającej kobiety u swego boku. Choć i w tej kwestii pojawia się pewna nutka nadziei..
Hugh to człowiek głębokiej wiary w Boga, co nie przeszkadza mu jednocześnie wierzyć w siłę i potęgę nauki. Tam gdzie inni widzą wolę boską, Hugh widzi ułomności ludzkiego ciała i szansę na ich pokonanie lub chociażby załagodzenie. Nie sposób odnieść wrażenia, iż jest to pewnym sensie człowiek, bliższy Naszym czasom, któremu przyszło żyć w XIV-wiecznej Anglii.
Drugoplanowe postacie, zarówno pracownicy dworscy jak i miejscowi chłopi, to osoby żyjące w zgodzie z prawami ówczesnego świata. Swój czas dzielą na pracę, modlitwy w Kościele i nieliczne chwile odpoczynku. W większości pogodzeni ze swoją rolą i pozycją jaką spełniają w owym układzie społecznym. Być może nie do końca szczęśliwi, lecz zapewne także nie narzekający bez przerwy na swój los. Prości, zwyczajni, po prostu ludzcy.
Jako, że sercem każdego kryminału jest wątek dochodzeniowo - śledczy, tak i w tym przypadku stanowi on mocny akcent niniejszej powieści. Skrupulatne dochodzenie do prawdy, gromadzenie dowodów zbrodni, trafne wysnuwanie wniosków i hipotez, umiejętne kojarzenie faktów - wszystkie te elementy są udziałem głównego bohatera książki. Niemniej, wraz z ostatnią stroną lektury pojawia się lekki niedosyt, powodowany brakiem "tego czegoś", co chyba najtrafniej może określić mianem "zaskoczenia przez duże Z". Owszem rezultat śledztwa i motywy zbrodni są zaskakujące, lecz nie nieprzewidywalny. Wprawny czytelnik wraz z rozwojem akcji może bowiem trafnie zakładać swoje własne przypuszczenia i hipotezy, co do wytypowania zabójcy. Oczywiście nie można nazwać tego słabą stroną powieści, gdyż z doświadczenia wiem, iż bardzo wielu czytelników chwali sobie możliwość rozwiązania zagadki kryminalnej, własnymi siłami. Niemniej w porównaniu do pierwszej części cyklu, gdzie ów watek był niezwykle zaskakujący, w tym przypadku mamy do czynienia z interesującym, aczkolwiek nieco przewidywalnym wątkiem kryminalnym.
Słów kilka wypada również poświęcić temu, co w powieściach kryminalnych, a zwłaszcza tych o zabarwieniu historycznym, cenię najbardziej. Mam tu na myśli szczegóły, którymi raczy nas autor książki. Wystarczy bowiem wspomnieć chociażby o bardzo częstych fragmentach, opisujących skład ówczesnych posiłków. Począwszy od zwykłego świeżo upieczonego chleba i kufla kwaśnego piwa, poprzez smakowite polewki z drobiu, a skończywszy na wykwintnych dworskich daniach z pieczonym prosiętami i indykami w roli głównej, nie wspominając już o słodkich deserach. Tych kilka prostych zdań, wydawałoby się nie szczególnie istotnych dla fabuły, sprawiają, że czytelnik może poczuć atmosferę i realia tamtego świata. To właśnie takie szczegóły jak jadłospis, sposób ciosania drewna przeznaczonego pod budowę stajni, opis techniki wykonywania strzał i posługiwania się nimi przez wprawnego łucznika czy też przedstawiona przez autora metoda zapobiegania insektom, takim jak pchły i wszy, sprawiają że powieść ta jest autentyczna, interesująca i pobudzająca wyobraźnię czytelnika.
Melvin R. Starr posiada ten niezwykły i rzadki dar, który pozwala mu czynić swoje książki dziełami wciągającymi czytelnika w wykreowany w nich świat, bez reszty. Czytając jego powieść odczuwa się nie tylko przyjemność płynącą z lektury, ale również i niezwykłą ciekawość tego dawnego świata. Dla mnie jest to swoista podróż do tej zarazem pięknej i nieco przygnębiającej krainy, pełnej lasów, łąk, małych wsi i górującego gdzieś nad Nimi zamku. Krainy, w której niezłomny mistrz Hugh stawia kolejne kroki ku rozwikłaniu zagadki tajemniczego morderstwa. To także swoista podróż przez życie głównego bohatera, które obfituje w wiele niespodzianek, czasami pozytywnych, czasami tych mniej przyjemnych. Ponieważ trudno nie czuć sympatii do tej postaci, trudno także nie martwić się o jego dalsze losy. To także niewątpliwie wielka zaleta pisarza, który potrafił tak bardzo zyskać przychylność czytelników do owej postaci.
"W cieniu kaplicy" to doskonale napisana powieść, która łączy w sobie wątek kryminalny, historyczny a także obyczajowy. Z pewnością zadowoli ona gusta wszystkich miłośników każdego z tychże gatunków. To książka, która nie pozwala ani przez chwilę się nudzić, a jej niezwykły i niepowtarzalny klimat, każe z dużą niecierpliwością oczekiwać kolejnego tomu tego cyklu.