„Wzbogacić się możesz na tysiąc sposobów,
ale żeby stać się biednym, możesz tylko na jeden.
Pracując uczciwie”.
Ninus Nestrović
Pieniądze, czym właściwie są dziś, a czym były kiedyś. Jak wiadomo, człowiek handlował i kupował, dużo wcześniej nim wymyślono pojęcie „pieniądz”. Arystoteles np. uważał, że rozwój wymiany handlowej z dalekimi krajami przyczynił się do powstania monet, inną teorię miał Jean Burdian teoretyk z XIV wieku, jego zdaniem do wszelkiej wymiany nadaje się tylko mały przedmiot, który jest nie tylko łatwy w transporcie, ale i posiada wielką wartość. Takim przedmiotem były wykonane z drogocennego kruszcu małe metalowe krążki nazwane monetami.
Zanim jednak weszły one do obiegu, przez lata następowała zwykła wymiana, na zasadzie ja mam, kto ma. Ja produkuje ser i wymienię się z tobą, ponieważ ty produkujesz np. mięso. Tak ludzie żyli przez lata, aż całkowicie moneta zdominowała handel wymienny i stała się podstawowym środkiem płatniczym.
Wszystko byłoby dobrze gdyby pieniądz faktycznie służył tylko do wymiany handlowej, jednak na przestrzeni lat kult niepozornej monety nie tylko zniszczył społeczeństwa i doprowadził do upadku wielkich, ale stał się tak poważny i wszedł do mentalności ludzkiej, że do dziś rozbudowuje się on i rozprzestrzenia. Na świecie coraz bardziej widać, że mieć znaczy więcej niż być, a ci, co mają więcej, nie tylko chcą posiadać jeszcze więcej, ale i nie mają w zwyczaju ani moralności dzielić się z tymi, którzy nie mają nic. Ciekawe jest to, że tylko prawdziwi obrońcy kapitalizmu mówią, że pieniądze nie są w życiu najważniejsze.
O znaczeniu monet i banknotów na przestrzeni lat powstało wiele publikacji. Już w Biblii poruszany jest temat bałwochwalstwa, w kontekście traktowania pieniądza jako boga, oraz służenie mu. Jedną z lepszych pozycji w tym temacie, a zarazem oddającą upadek człowieka pod nadmiarem bogactwa jest publikacja Kurta Vonneguta Niech Pana Bóg błogosławi panie Rosewater.
Wydana po raz pierwszy w 1965 roku pozycja przedstawia nam groteskowy, a zarazem straszny świat, w którym pieniądz jest najważniejszy. Świat zbudowany wokół kultu pieniądza, który staje się jedną z podstawowych wartości w życiu. Główny bohater Eliot Rosewater, niesamowicie lubiący alkohol jest prezesem niezwykle dobrze prosperującej Fundacji Roswatera, która przynosi mu krociowe zyski. Niestety ciężar fortuny, którą posiada nasz bohater niezwykle, go przygniata, oraz przygnębia. Eliot wpada w psychiczny obłęd i wyrusza w okraszaną alkoholem podróż, po całym kraju, aby na końcu uprościć swoje życie i pomagać najbiedniejszym i najbardziej potrzebującym w swoim miasteczku, wbrew woli ojca, który nie zgadza się z poglądami Eliota.
Pozycja ta, to nie tylko moralne zmagania i przemyślenia w tematyce bogactwa, to przede wszystkim przewartościowanie swojego życia i poznanie tego co naprawdę się liczy w życiu. Okazuje się bowiem, że pieniądze nie są najważniejsze i nie dają szczęścia, a mogą przysporzyć wielu kłopotów. Nasz główny bohater w swej wędrówce odkrywa, że mieć nie jest najważniejsze, liczy się to jakim się jest człowiekiem i co robi się z tym co się posiada.
Niezwykle wartościowa, wzruszająca, mądra historia, która, mimo że oscyluje wokół kultu pieniądza, uświadamia nam, że są w życiu ważniejsze sprawy jak miłość, przyjaźń, współczucie, empatia, wzajemna pomoc… Publikacja Pana Vonneguta to historia ponad czasowa, niezwykle przypomina mi opowieść Dickensa, Eliot tak samo jak Scrooge poddawany jest powolnej przemianie swojego serca oraz stanu umysłu, aby na końcu odkryć prawdę nie tylko o swoim majątku, ale i o samym sobie.
Bezsprzecznie powieść Niech Pana Bóg błogosławi Panie Rosewater to pozycja, której nie może zabraknąć na Waszych półkach. Jest to książka, którą warto zacząć nadchodzący Nowy Rok.