Duża liczba czytelników ma za sobą choć jedną książkę Paulo Coelho. Osoby, które przeczytały coś z twórczości tego pisarza dzielą się na dwa obozy. W jednym z nich są Ci, którzy od razu pokochali filozoficzny styl pisania Coelho. Drugi obóz jest przeciwny. Oni nie rozumieją i są zniechęceni twórczością pisarza. Nie można się dziwić, każdy lubi inna literaturę. Ja należę do pierwszej grupy, jednak mam zastrzeżenia co do niektórych jego dzieł.
"Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam" ma jeden główny wątek - szeroko pojętą Miłość. Autor pod tym pojęciem nazywa uczucie pomiędzy dwojgiem ludzi oraz więź pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Czy miłość wszystko zwycięży? Główną bohaterką jest Pilar. Zagubiona w życiu, monotonnie powtarzająca każdy dzień dostaje w końcu szansę od życia. Jedzie na wykład swojego przyjaciela z dzieciństwa. To spotkanie odmienia jej życie na lepsze. Pilar porzuca wszystko do czego dążyła przez ostatnie lata. Zachłysnęła się nowym życiem, innymi możliwościami. Odkrywa u boku swojego przyjaciela Wielką Matkę. Jest świadkiem cudów i objawień. Bohaterkę oprócz odzyskania wiary, miłości i radości czeka wiele cierpienia i niewiadomych. Łatwo można stracić najważniejszą osobę w życiu. Trudno dokonać dobrego wyboru.Czy można w imię miłości zejść z drogi powołania? Autor napisał: "Życie duchowe wcale nie wymaga wstąpienia do seminarium, ani wstrzemięźliwości, ani postu, ani ślubów czystości. Wystarczy przyjąć, że Bóg istnieje i wierzyć. A potem już każdy podąża własną drogą i czyni cuda." Pilar czeka wiele rozterek duchowych, musi odkryć znaczenie miłości.
Już przed przeczytaniem tej książki dobrze znałam inne dzieła tego pisarza oraz ich odmienny styl. Takich książek nie da sią przeczytać jednym tchem. Ja wiele razy wracałam do niektórych fragmentów i analizowałam od nowa. Książki Paulo Coelho wciągają i przekazują prawdy życiowe. Nad tą pozycją trzeba się szczególnie zagłębić, gdyż występuje tu dużo mądrych zdań. Trzeba je przetrawić, przemyśleć, zapamiętać i wprowadzić w życie, jeśli nam się podobają. Ta pozycja jest nasycona przeróżnymi przenośniami, porównaniami i pięknymi słowami. Te słowa są proste, a przekazy jasne, jednak trzeba sięgnąć głębiej, żeby je zrozumieć.
Pisałam, że mam zastrzeżenia co do twórczości tego pisarza, a tak ją teraz wychwalam. Otóż Coelho posługuje się według mnie jednym schematem i nie podoba mi się to. W wielu książkach znajdziemy podobne fragmenty, te same przetoczone opowieści. Zmieniają się bohaterowie, miejsce akcji i zdarzenia, ale książki zawierają jeden morał: żyj tak jak chcesz, bądź szczęśliwy, spełniaj marzenia, poszukuj Boga. Życie jest za krótkie, żeby je stracić. Te przesłanie powinno dotrzeć do wielu ludzi, jednak po pewnym czasie zaczyna to nużyć. Już w drugiej książce Coelho znalazłam nawiązania do Wielkiej Matki, kobiecego oblicza Boga. Jak na pisarza Coelho bardzo chce jakby "nawrócić" czytelnika. Nie wiem czy jest to dobry sposób. Jeśli ktoś poszukuje Boga lub zwątpił w istnienie Stworzyciela to jak najbardziej książka może go naprowadzić. Jeszcze jedno mnie intryguje. Wszystko jest jakby na tacy, przewidywalne. Akcja jest, ale jakby jej nie było. Nic nie zaskakuje. Doszłam do wniosku, że pisarzowi zależy bardziej na przekazaniu wiedzy, podzieleniem się swoimi odkryciami z innymi, a nie zabawianiem czytelnika. Ilustruje pewne rzeczy, przekazuje je w formie opowieści. Do mnie ten zabieg przemawia.