Jazda na rydwanie recenzja

Uriasz z Bydgoszczy

WYBÓR REDAKCJI TYLKO U NAS
Autor: @Jagrys ·4 minuty
2020-05-11
Skomentuj
12 Polubień
Gdy mowa o rydwanach, nieodmiennie przychodzi mi na myśl „Ben Hur” i brawurowy wyścig kwadryg . Tym razem, zamiast Charltona Hestona lejce zaprzęgu trzymał Hulk, prowadząc dziki gon przez góry i wądoły, ze mną zamkniętą w bagażniku. Czuję się tą „Jazdą na rydwanie” cokolwiek sponiewierana. Teraz wielu z Was zapewne zapyta, co taka ja tutaj robi. Wszak to nie moja bajka, nie ten klimat, a już z pewnością inna strefa czasowa. Zgubiła się kobita i pomyliła adresy. Prawda jest o wiele bardziej prozaiczna: Wystarczy, że facetowi zacznie coś wiewać w okolicach pasa - a przybiegnę natychmiast, może uda się co podejrzeć? Oficerowi z okładki zaś, płaszcz rozwiewa się malowniczo nonszalancko. Patrzy mi na twardziela. Gdziekolwiek pójdzie, cokolwiek zamierza - osiągnie swój cel. Poza tym, podoba mi się akurat ta kombinacja czerwonego…
Mamy więc książkę typu cegła, której warto dać szansę, z okładką, która rwie oko, mnóstwem wątków i warstwą fabularną typu rollercoaster z solidną podbudową historyczną burzliwej epoki. Gdzie tkwi haczyk? W nadmiarze.
Pięćdziesiąt lat życia głównego bohatera to szmat czasu i temat na cały cykl książek, nie tylko na jedną. Tym bardziej, że autor oparł tę wymyślną konstrukcję na siermiężnie wyglądającym szkielecie. Solidnym ale topornym. Meissner hasa od sasa do lasa i zmienia wcielenia jak rękawiczki. Ilość nagromadzonych wątków wręcz przytłacza a ich różnorodność i stopień natężenia na dłuższą metę męczą umysł. Julian Hardy wrzucił do jednego worka powieść wojenną, thriller szpiegowski, romans i rozbuchany erotyk, doprawił polityką, „Szejkiem”, „Żądłem” oraz sensacją z kryminałem, całość opierając o biblijny lejtmotyw. „Jazda na rydwanie” to kalejdoskop zdarzeń. Barwne obrazy zlewają się w kolorowe plamy a kolejne emocje wypierają poprzednie. Opuszczałam tę górską kolejkę z mętlikiem w głowie i głupia w środku.
Przyznaję, książka imponuje przygotowaniem merytorycznym gdy chodzi o tło historyczne, jednakże im dalej w las - tym jest co raz bardziej niedorzecznie. Finał to nawiedzona psychodela. Nie czułam się z tym dobrze. Zgoda, odmierzana w stałych dawkach „Jazda na rydwanie” może dostarczyć pożywki dla wyobraźni i niemało frajdy.
To także przyczynek do wysokiej klasy migreny. Dość szybko daje się również zauważyć pewien schemat:
Robert to sympatyczny facet z gębą zakapiora. Żołnierz, agent, dyplomata, samarytanin, poraniony i zagubiony na duszy. Dalekowzroczny i przewidujący w stopniu wstrząsającym. Los nie szczędzi mu dramatycznych perturbacji, z których on wychodzi mniej lub bardziej obronną ręką. Właściwie na tych wszystkich awanturach jeszcze korzysta. W gruncie rzeczy, mając nic - zgarnia z życia całą pulę. I na tym można by było poprzestać.
Jednakże jest w książce Hardego motyw, który mnie niepokoi i napawa tyleż trwogą co niesmakiem. Trend już obecny w sockulturze, przybierający na sile, sięgający progu społecznego przyzwolenia, w swojej istocie brudny i niebezpieczny. Mianowicie: Większość postaci kobiecych w powieści chce być zniewolona i zdominowana. A nawet jeśli nie są przekonane to i tak chcą i czerpią z tego przyjemność.
Co prawda Lou Lou i dziewczyny z „klubu” braci Mesli mogą mieć na ten temat inne zdanie, ale Marion, Cippi, nawet Laura… Każda z nich ma w sobie procent z dziwki i ciągoty w stronę BDSM. Tykam temat, ponieważ erotyka zajmuje w "Rydwanie..." dużo miejsca. I jak wszystkiego jest jej za dużo. Skromna w formie, prosta w treści, poziomem i klasą niezbyt daleko odbiega od monopolowego. Autor bogato cytuje „Sztukę kochania” Owidiusza, lecz jeśli tak wyglądają fantazje erotyczne Hardego, mogę tylko powiedzieć, że PornHub, Brazzers, własna ręka i znajomość obrazków z Kamasutry to za mało, by z nagrzanego ogiera uczynić kochanka tysiąclecia. Chyba, że Hardy wzorem Roberta pozwala się przytroczyć do żyrandola i oćwiczyć kijem.
Właśnie. Robert Meissner. Nieprawy syn księgowej i kawalerzysty. Jaki jest?
Cóż, najoględniej mówiąc jest jak Salomon, Midas, Bond, sir Galahad i Robin Hood w jednym.
Ma łeb jak sklep, smykałkę do biznesów, powodzenie u kobiet i niewyczerpany zapas szczęścia.
Jest też biblijnym Uriaszem, który oszukał Dawida, bogiem, który swojej Batszebie stworzył ich własny Eden. Mocno trąca też bohaterem przegranym*. Robert Meissner to Super Robert: Iron Man, Batman i Kapitan Ameryka w jednym. Im bardziej w swoich czynach heroiczny - tym bardziej kuriozalny, tym mniej rzeczywisty. Tak jak się rzekło powyżej: Za dużo, zbyt hałaśliwie i kolorowo.
Zatem, jak w mojej ocenie należy traktować „Jazdę na rydwanie”? Jak kochanie jeża: Delikatnie.
Egzemplarz próbny, który otrzymałam, ma w stosunku do swojej objętości zbyt cienką i delikatną obwolutę. Skrzydełka, owszem, stwarzają pozór solidnej, grubej oprawy, lecz jest to mylne pierwsze wrażenie. Wzięty do ręki, łamie się pod własnym ciężarem. Ja podczas czytania posiłkowałam się usztywnianym, ochronnym etui, a mimo to, klejony, płaski grzbiet zapadł się i pozaginał; zaczął się również naddzierać. Mam nadzieję, że w wersji finalnej Novae Res zdecyduje się na twardą oprawę i szyty grzbiet, ponieważ Julian Hardy wystawił do wyścigu po nimb chwały ciekawy zaprzęg i byłoby szkoda odsyłać jego rydwan na szrot jeszcze w trakcie pierwszego okrążenia.


*) Zośka Papużanka „On”

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-05-10
× 12 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Jazda na rydwanie
Jazda na rydwanie
Julian Hardy
7.1/10

Gdy znajdziesz się na granicy śmierci, już zawsze będziesz kochał życie. Rok 1938, Bydgoszcz. Osiemnastoletni Robert Meissner mieszka ze swoją zgorzkniałą matką, pragnąc w końcu rozpocząć samodzieln...

Komentarze
Jazda na rydwanie
Jazda na rydwanie
Julian Hardy
7.1/10
Gdy znajdziesz się na granicy śmierci, już zawsze będziesz kochał życie. Rok 1938, Bydgoszcz. Osiemnastoletni Robert Meissner mieszka ze swoją zgorzkniałą matką, pragnąc w końcu rozpocząć samodzieln...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Jazda na rydwanie” Juliana Hardego to napisana z wielkim rozmachem, licząca sobie 892 strony fascynująca opowieść, protagonistą której jest osiemnastoletni – tyle lat przynajmniej ma na początku – R...

HE
@Herbina

„Jazda na rydwanie” to pierwsza książka autora publikującego pod pseudonimem Julian Hardy. W jednym z wywiadów twórca przyznał, że powieść„pisała się sama”. Z perspektywy czytelnika mogę stwierdzić, ...

@aneta_grablis @aneta_grablis

Pozostałe recenzje @Jagrys

Idealny kandydat
Doskonale niedoskonały (aż wstyd)

Szara myszka ma dość miana nudnego pokraka i zrobiona na bóstwo szuka mięska na przygodny seks. Potencjalny Adonis trafia się względnie szybko. Względnie szybko okazuje ...

Recenzja książki Idealny kandydat
Zimowe serca
Blondynka i facet, tudzież: Miazga

Annę Wolf najbardziej kojarzę z przemocowych mafijnych erotyków i patrząc na dorobek artystyczny PT. Autorki - tym gatunkiem właśnie A. Wolf zbudowała swój piśmienniczy ...

Recenzja książki Zimowe serca

Nowe recenzje

Smoki ze Zwyczajnej Farmy
Czy w Ameryce mogą żyć smoki?
@jatymyoni:

Tad Williams jest znanym autorem kilkunastu powieści fantasy i science fiction dla dorosłych. Jego powieści zostały prz...

Recenzja książki Smoki ze Zwyczajnej Farmy
Cyfrowa twierdza
Techno-polit-thriller w wydaniu Dana Browna? A ...
@belus15:

Dobry thriller czy kryminał – jeśli takowy istnieje, bo wciąż to subiektywna opinia tudzież wrażenie – jest jak dzieło ...

Recenzja książki Cyfrowa twierdza
Własną drogą
"Własną drogą"
@nsapritonow:

Własną drogą" autorstwa Izabeli Skrzypiec-Dagnan to poruszająca i refleksyjna powieść obyczajowa, która zabrała mnie w ...

Recenzja książki Własną drogą
© 2007 - 2025 nakanapie.pl