Sanato recenzja

Upiorna terapia

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Natula ·3 minuty
2019-11-22
Skomentuj
2 Polubienia
„Sanato” wpadło mi w oko na jednej z Facebookowych stron, tak naprawdę to zwróciłam uwagę na świetny zwiastun, który przyprawił mnie o lekki dreszczyk, a że lubię powieści grozy, to uzbroiłam się w piękniuśki egzemplarz, tak, powieść jest rewelacyjnie wydana; twarda okładka, w środku czarno-białe zdjęcia, krótkie biografie bohaterów, przyjemna dla oka czcionka, całość sprawia bardzo dobre wrażenie. Fabuła również jest niezwykle smakowita. 

Otóż, w luksusowym sanatorium w Zakopanem poddawana leczeniu jest śmietanka towarzyska. Młodzi, piękni ludzie bez większych nadziei godzą się na kolejne, często bolesne, zabiegi, mające ich wyleczyć z gruźlicy. Niestety jest 1931 rok, a jak wiadomo w owych latach choroba ta jest śmiertelna. Na szczęście pojawia się nadzieja. Do sanatorium przyjeżdża młody niemiecki lekarz wraz z zachwycającą i zdrowo wyglądającą narzeczoną Ireną, która ma być potwierdzeniem skuteczności jego nowej metody leczenia gruźlicy. Rewolucyjna terapia polega na wstrzykiwaniu pacjentowi płynnego złota. Do eksperymentalnej kuracji wybranych zostaje ośmioro kuracjuszy. Wśród nich jest Nina Ostromęcka, młoda mężatka, która zarazem jest narratorką powieści. Na początku wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku, niewielkie niedogodności są spychane na bok wizją szybkiego wyzdrowienia. Niestety po pewnym czasie w umysłach pacjentów zachodzą przedziwne, niepokojące zmiany. 

„Sanato” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marcina Szczygielskiego. Oczywiście wcześniej słyszałam o autorze, głównie za sprawą takich powieści jak: „Berek”, „Bierki” czy „Poczet królowych polski”, ale niestety jakoś się nie składało... Ale nie ma tego złego, bo „Sanato” tak bardzo mi się podobało, że nie omieszkam poznać innych książek tego pisarza. Czytana przeze mnie powieść jest bardzo specyficzna, nietuzinkowa przez co obawiam się, że nie każdemu przypadnie do gustu, to jednak warto na nią zwrócić uwagę, ponieważ autor świetnie oddał klimat lat 30. oraz atmosferę niepokoju i nerwowości. Poza tym stworzył doskonałą intrygę z tak fenomenalnymi, odjechanymi motywami, że nie raz w łeb zachodziłam, skąd bierze się taka kreatywność, taka nieograniczona wyobraźnia. 

Powieść jest genialna, ale uprzedzam, że na początku akcja jest nieśpieszna, dokładnie poznajemy otoczenie sanatorium, pacjentów, głównie dwudziestojednoletnią Ninę, którą gruźlicą zaraził mąż, notabene również będący pacjentem sanatorium. Wnikliwie są również przedstawione dysputy pensjonariuszy dotyczące ewolucji Darwina,  a także eugeniki (tak w skrócie, system poglądów dotyczący ulepszania gatunku z pokolenia na pokolenie). Z pozoru są to rozmowy nużące i nic nie wnoszące do historii, ale to tylko złudzenie, zresztą nie jedyne, raz, że intelektualne rozprawki w pewien sposób charakteryzują elitę lat międzywojennych, a dwa, są doskonałym wprowadzeniem w mrożące krew w żyłach wydarzenia. Ten początkowy spokój jest fasadą za którą ukrywają się lęki pacjentów, którzy często są nastolatkami, ludźmi z wielkim apetytem na życie. Każdy ich kolejny dzień to „Leżenie, jedzenie, umieranie”, to jak gra w rosyjską ruletkę. Przygnębiający nastrój jest niezwykle sugestywny, a każde zdanie zwiastuje zbliżającą się katastrofę. Druga połowa książki to piekielnie dynamiczna podróż, która wciąga, otumania i pozostawia w szoku. Brawa dla Marcina Szczygielskiego za jego wyjątkowy talent do malowniczych i mocnych opisów, które wychodzą daleko poza granice wyobraźni przeciętnego człowieka. Brawa za stworzenie historii, która na pierwszy, a nawet drugi, trzeci i kolejny rzut oka wydaje się być historią prawdziwą, oraz za skuteczne utrzymywanie uwagi, niepewności i lęku. O tej powieści można pisać bez końca, ponieważ w każdym jej rozdziale jest multum elementów nadających się do głębszej analizy, ale nie chcę Was zarzucić informacją, a polecić „Sanato”, przede wszystkim czytelnikom, którzy odnajdują się w wyszukanych oraz abstrakcyjnych fabułach i którzy doceniają staranne i szczegółowe wprowadzenia. Jeśli odważycie się poznać mroczną stronę zakopiańskiego sanatorium, to na pewno nie pożałujecie, bo zgubi Was upiorna terapia. 

Moja ocena:

× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Sanato
2 wydania
Sanato
Marcin Szczygielski
6.8/10

Jesień 1931 roku. Do luksusowego sanatorium w Zakopanem przyjeżdża młody niemiecki lekarz Matys Dresler ze swoją narzeczoną, a zarazem pacjentką Irą, która ma być dowodem na skuteczność jego rewoluc...

Komentarze
Sanato
2 wydania
Sanato
Marcin Szczygielski
6.8/10
Jesień 1931 roku. Do luksusowego sanatorium w Zakopanem przyjeżdża młody niemiecki lekarz Matys Dresler ze swoją narzeczoną, a zarazem pacjentką Irą, która ma być dowodem na skuteczność jego rewoluc...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

W moim długiej i intensywnej "karierze czytelniczej" przeczytałam zaledwie kilka horrorów.Wampiry, duchy, wilkołaki to zupełnie nie moje klimaty. Jeśli chodzi o uosobienie zła to zdecydowanie bardzie...

@Jezynka @Jezynka

Autora poznałam dzięki dwóm pozycjom dla młodzieży: „Teatr Niewidzialnych Dzieci” i „Weronika i zombie”, które pokochałam. Z zaciekawieniem sięgnęłam po pozycję dla dorosłych, zakwalifikowaną, jako ...

@sandrajasona @sandrajasona

Pozostałe recenzje @Natula

Rzeźnik
Między prawdą a fikcją

Do tej książki podchodziłam jak pies do jeża, ale raz kozie śmierć. Zaznaczam, że historia Józefa Cyppka była mi znana, więc do powieści usiadłam już z pewnym obrazem, a...

Recenzja książki Rzeźnik
Satyricon
Wszystko ma swoją cenę

Co sprawiło, że skusiłam się na „Satyricon”? Po pierwsze, ostatnio ciągle wałkowałam jakąś makabreskę...psychopaci, kaci, wariaci, no ile można? Po drugie, zaintrygował ...

Recenzja książki Satyricon

Nowe recenzje

Dziadek
Dziadek
@ewusiaw:

Wybitna... Mega smakowita czytelnicza uczta. Przyprawiona nostalgią, miłością i prozą życia. Niestety nie dane mi był...

Recenzja książki Dziadek
Gra o miłość
Gra o miłość
@CzarnaLenoczka:

Piorun sycylijski, który trafił Shy’a Gardeneradalej sieje spustoszenie w jego organizmie. Miłość od pierwszego wejrzen...

Recenzja książki Gra o miłość
Gra o serce
Gra o serce
@CzarnaLenoczka:

Kiedy miłość uderza znienacka niemal nie sposób się przed nią obronić. Shy rażony miłosnym piorunem podczas lekcji mate...

Recenzja książki Gra o serce
© 2007 - 2024 nakanapie.pl