"Emocje właśnie takie są, chaotyczne, nagłe albo spokojne, przepływają przez nas jak fale, albo targają nami jak huragan. Weź dowolną emocję, a znajdziesz ich tysiące wersji."
Zastanawialiście się kiedyś, jakby to było móc zwizualizować swoje emocje? Stworzyć postacie, których wygląd i charakter oddawałby to, co czujecie?
"Ucieleśnione emocje. Vivid Aurum" Aleksandry Turek to fantastyczna historia, w której znajdujemy grupę przyjaciół, połączonych za pomocą szczególnych więzów. Tworzą ją dziewczyny: Livid i Alex oraz członkowie zespołu K-popowego Astralni. Bohaterowie mają niespotykany dar ucieleśniania swoich emocji i tworzenia alternatywnych światów. Niestety, z biegiem czasu okazuje się, że nie są w nich sami.
Kto czyha na ich bezpieczeństwo?
Przyznam, że od samego początku urzekła mnie ta historia. O ile nie do końca fascynuje mnie świat K-popu, tak "Ucieleśnione emocje. Vivid Aurum" zdobyły moje serce. Myślę, że wynika to z tego, że nie zauważałam tu przesadnej ilości odniesień do kultury koreańskiej. Owszem, autorka przytacza nazwy miejscowych dań, a nawet wspomina o zwyczajach związanych ze świętami Bożego Narodzenia, ale nie są to zbyt nachalne szczegóły, jedynie mające na celu zaciekawienie czytelnika. Dużo miejsca pisarka poświęca zwierzętom, zwłaszcza koniom, którymi zajmuje się Livid oraz fantastycznym okazom, stanowiącym ucieleśnienia emocji bohaterów. Wątek ten wywarł na mnie szczególne wrażenie, z uwagi na swoją nieszablonowość. Do tej pory nie miałam jeszcze okazji zetknąć się z podobnym w literaturze, ani nawet w filmie.
Świat wykreowany przez Aleksandrę Turek jest barwny i mocno oddziałuje na wyobraźnię czytelnika. W miarę zagłębiania się w lekturę pojawiają się coraz to nowe szczegóły, które sprawiają że staje się on jeszcze bardziej rozbudowany. Na jaw wychodzą fakty, z których istnienia z początku nikt nie zdawał sobie sprawy, nawet sami bohaterowie. Jednak nic nie równa się z elementem zaskoczenia, jaki funduje nam autorka w finale. Tutaj wszystko w końcu trafia na swoje miejsce, przez co niektóre wcześniejsze wątki nabierają sensu. Końcówka książki to również zapowiedź przyszłych, prawdziwie obiecujących wydarzeń. Nie chcę Wam zbyt wiele zdradzać, ale spodziewam się, że będzie się działo.
Poza szeroko rozbudowaną fantastyką znajdujemy tu również wątek romansowy, który dodaje książce pikanterii. Szczególnie jeden ze związków jest mocno rozbudowany, drugi stanowi jakby echo pierwszego. Owszem, bohaterowie są różni, nie sposób ich pomylić, jednak tylko jedna para jest tu szerzej scharakteryzowana. Być może wynika to z tego, że częściej zapoznajemy się z rozgrywającymi się wydarzeniami z perspektywy Livid.
Istotnym jest, że choć miłość pojawia się na kartach tej książki, to jednak nie dominuje ona fabuły (skupiającej się w głównej mierze na elementach fantastycznych), stanowi jedynie jeden z elementów świata przedstawionego powieści.
Jeśli lubicie książki, która pozwalają Wam odkryć nieznane światy, ale jednocześnie w jakimś stopniu nawiązują do znanych nam już wzorców (w tym wypadku jest to mitologia), to "Ucieleśnione emocje. Vivid Aurum" są właśnie dla Was. Dodam jeszcze tylko, że w miałam tutaj okazję spotkać Osobliwość, z którą zetknęłam się w poprzedniej powieści, pod tym właśnie tytułem. Co ciekawe, postaci te, mimo różnic, mają pewne punkty styczne ze sobą.
Jakie?
O tym musicie przekonać się już sami.
Moja ocena 8/10.