Czy zawsze jesteśmy kowalami własnego losu, jak głosi znane porzekadło? Otóż perypetie życiowego rozbitka pokazują, że niekoniecznie. Idąc po górach pióra Tomasza Niedzieli, jest jedną z tych oryginalnych opowiastek, która przeczy powyższej sentencji. Autor, scenarzysta i recenzent prowokuje czytelników do zadawania rozmaitych pytań.
Co pisarz przez tę historię próbuje nam uzmysłowić? Czy wszystko możemy przewidzieć i zaplanować? Czy naszym życiem rządzi przypadek?
Co możemy powiedzieć o głównym bohaterze? Kim tak naprawdę jest? Czym się zajmuje, czy coś mu grozi? Co go sprowadza w góry oraz dlaczego wybrał właśnie ten region?
Tomasz Niedziela wnikliwie kreśli portret tajemniczego przybysza: ekscentryka i lekkoducha Jurija, nazywanego swojsko Jurkiem. To człowiek o złożonej biografii, na ogół podążający własnymi, krętymi ścieżkami. Mężczyzna prowadzi swobodny tryb życia, nie posiada stałego zatrudnienia, utrzymuje się z ulicznego grania.
Jurij jest niedojrzały emocjonalnie, wciąż obawia się konsekwencji wynikających z podjętych wcześniej decyzji. Nadmienić trzeba, iż ów przejawia talent do komplikowania życia sobie i innym. Jurek to również miłośnik trunków dobrego jedzenia i zabawy. Zalicza się do niepoprawnych kobieciarzy i gawędziarzy. Czy rozważał skutki swojego przesadnego gadulstwa? W wyniku niefortunnego splotu zdarzeń bohater musi uciekać, ponieważ wszystkie okoliczności świadczą na jego niekorzyść. Co będzie dalej?
Warto zapoznać się ze sprawnie skonstruowanymi losami Jurka, ku refleksji nad kruchością i ulotnością ludzkiej egzystencji. W moim przekonaniu Jurij jest autentyczny i wiarygodny, właśnie przez swoje liczne przywary i nieustanne kłopoty. Czy możemy go jednoznacznie ocenić? I tak, i nie. Z pewnością postać ta wymyka się schematycznym i uproszczonym cenzurkom. Wybory mężczyzny są kontrowersyjne i nie do obrony. Dochodzi do tego jeszcze hulaszcza natura.
Uważny czytelnik dostrzeże jeszcze pewien fakt, Jurek poddaje się chwilowej autorefleksji nad własnym postępowaniem. Zastanówmy się, jakbyśmy się zachowali, będąc w jego położeniu. Ile razy uciekamy od wolności, dosłownie i w przenośni.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Panu Tomaszowi Niedzieli.