Coraz nowsze powieści polskich autorów wywołuje u mnie przekonanie, że to, co swoje, jest najlepsze. Wiele osób pewnie się nie zgodzi ze mną, bowiem nie zbyt często czytuje książki autorstwa polskiego autora (z różnych powodów), jednak zapewniam, że powinniśmy bardziej przypatrywać się twórczości rodzimej. Dlaczego? Jest wiele powieści, które zasługują na uwagę czytelnika, nie tyle pomysłowością autorów, ale równie ich innym spojrzeniem na różne sprawy. „Ucieczka znad rozlewiska” Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak plasuje się w gronie interesujących pozycji polskiego czytelnictwa, i choć należy do lekkich kobiecych czytadeł, można śmiało zaliczyć książkę do wartych uwagi.
Frania to dorosła kobieta z planami na przyszłość. Jednak nie czuje ona chęci do ich realizacji, bowiem są one zupełnie podporządkowane pod wygodę jej matki. W dniu jakże dla niej ważnym decyduje się na ostateczny krok – ucieczkę z nudnego Kazimierza do Warszawy. Dopiero tam doświadcza pełni życia, w którym jednak czegoś jej brakuje. Miłości? Być może. Ale to tylko do niej zależy, jak pokieruje własnym życiem, które na dobre zaczęło się właśnie po trzydziestce…
Zanim sięgnęłam po ten tytuł, czułam, że znam skądś podobną historię. Nie wiedzieć czemu, czytając opinie na jej temat oraz sam opis, miałam wrażenie, że kiedyś coś podobnego czytałam. Postanowiłam jednak odrzucić owo wrażenie i zacząć lekturę, która w mig rozwiała podejrzenia. „Ucieczka znad rozlewiska” to bardzo ciekawa opowieść obyczajowa. Jej lekka i nieskomplikowana fabuła wciąga od razu, lekkie i rześkie opisy pochłaniają czytelnika na długie godziny. Chociaż jest niewymagająca i przewidywalna, łatwo w niej odnaleźć wieńczące powieść zakończenie, to trzeba przyznać autorce, że potrafiła skomponować akcję w taki sposób, aby mimo wszystko przytrzymać czytelnika przy książce. To jej ogromna zaleta, plus przemawiający na korzyść całej powieści.
Dodatkowym atutem jest również wszechobecny humor głównej bohaterki. Jej ciekawe i nie raz śmieszne wypowiedzi wywołują na twarzy niejeden uśmiech. Ale nie tylko ona bawi czytelnika, wiele innych, barwnych postaci często rozśmiesza do łez nawet banalnym słownictwem. Dzięki lekkiemu i przyjemnego stylowi pisania pani Zyskowskiej-Ignaciak, która wykreowała owych bohaterów, książka zyskała na wartości i jeszcze bardziej nabiera się na nią ochoty. Razem z nimi można przeżywać rozterki oraz chwile szczęścia, łatwo utożsamić się z postaciami. I łatwiej ich wszystkich zrozumieć.
„Ucieczka znad rozlewiska” stanowi przyjemną i powabną lekturę dla każdego, zwłaszcza dla pań, które lubią zaczytywać się w podobnych historiach. Można z łatwością oddać się lekturze, która pochłania, dopingować bohaterów w ich zmaganiach, ale również spędzić miłe chwile na czytaniu. W zupełności przypadnie do gustu fanom obyczajówek, niewymagających lektur kobiecych oraz miłośnikom zabawnych (i nie tylko) perypetii innych osób. Czyta się ją bardzo szybko, stanowi dobrą rozrywkę szczególnie w pochmurne dni, gdy możemy poddać się lekkim lekturom. Mnie osobiście nie porwała, ale podobała mi się i z czystym sercem mogę ją polecić. I na koniec dodam, że po polskich autorów warto sięgać. Naprawdę.