Tytuł: „Martwe zwierzęta”
Autor: Marie Tierney
Gatunek literacki: kryminał
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 448
Moja ocena: 10/10
Premiera: 2.04.2025.
Recenzja przedpremierowa dzięki Wydawnictwo FILIA
Śmierć jest piękna. W swej tajemniczości, ostateczności i wyrafinowaniu, kryje wiele emocji. Zaglądając jej w oczy, dostrzeżesz strach i ból, a niekiedy i ukojenie. Jednak każda śmierć to zupełnie inna historia. Historia, której koniec zapisany jest w ciele zmarłego. I nie ważne, czy jest to człowiek, czy zwierzę- śmierć, szczególnie ta nagła, dopada każdego.
„Martwe zwierzęta” Marie Tierney to przede wszystkim historia młodej Avy Bonney, która jak na swoje 13 lat, ma dość nietypowe hobby. Jej zamiłowaniem jest obserwowanie, analizowanie i wyciąganie wniosków z rozkładających się zwierzęcych zwłok. Każdą zmianę notuje w specjalnym zeszycie, a badane obiekty przechowuje w specjalnych kryjówkach. Jej sekret jest pilnie strzeżony, a ona bezpieczna, aż do dnia, w którym Ava znajduje ciało kolegi, Mickey’a Granta. By nic się nie wydało, dziewczynka anonimowo wykonuje telefon na policję i tak rozpoczyna się jej tajemnicza współpraca z tutejszymi stróżami prawa, bowiem to nie koniec – ktoś porywa i brutalnie morduje młodych chłopców. Czy detektyw Delahayem wraz ze swoją grupą śledczą oraz anonimową Panną Misty, odnajdą Bestię, która dokonuje tych zbrodni? Przeczytajcie, a poznacie odpowiedzi na wiele nurtujących pytań.
Nawet nie spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak dobra, a jej główna bohaterka tak dojrzała i nietypowa. Zanim sięgnęłam po tę powieść, w myślach kołatało mi się stwierdzenie, że żaden nastolatek nigdy nie będzie grał pierwszych skrzypiec w brutalnych kryminałach, chyba że będzie to sam morderca (takie lektury już czytałam). Jednak wiedziałam, że muszę ją przeczytać i przekonać się, czy to ma rację bytu. I wiecie co- jestem w ogromnym szoku, bo to jest świetna książka. Taka mroczna, brutalna i nieszablonowa.
Już od samego początku zafascynowała mnie postać Avy, która niewiele wspólnego ma ze swoimi rówieśnikami. Dorasta w rodzinie, w której nie zawsze jest kolorowo. Jej bystrość i ambicja pomagają przetrwać w kryzysowych chwilach. Ava ma jeszcze jedną wyjątkową cechę- doskonały węch, dzięki któremu odnajduj zwłoki do swoich badań. Obserwując ją na kartach tej powieści, na myśl stale podsuwa mi się skojarzenie neuroatypowości, ale ile jest w tym prawdy, wie sama autorka. Ja mogę jednie domniemać. Ava jest sprytna, odważna i zawzięta- jak już coś sobie postanowi, to nie ma opcji, by nie doprowadziła sprawy do końca. Jej empatia i lojalność wobec przyjaciół, nieraz przyćmiewa zdrowy rozsądek oraz odpowiedzialność. Dla mnie jest ona arcyciekawą postacią, która mam nadzieję, jeszcze pojawi się na kartach powieści- kto wie, może już jako dojrzała kobieta. Dlaczego? To proste- zastanawia mnie to, na kogo ona wyrośnie. Czy jej obecne traumatyczne przeżycia, które teraz przyjmuje z chłodną głową czy też zupełnie obojętnie, nie przyniosą konsekwencji w przyszłości?
Narracja prowadzona w trzeciej osobie z perspektywy kilku osóbświetnie oddaje charakter całej powieści. Ten zabieg umożliwia poznanie wydarzeń i postaci z niemalże każdej strony. Wszystko opisane bardzo szczegółowo i obrazowo, nawet sceny brutalne, a to z kolei może zniesmaczać czytelników o słabych nerwach. Akcja cały czas jest dynamiczna, wiec nie sposób się tutaj nudzić. A autorka chyba świadomie nie dała nam chwil na wytchnienie, by nie tracić tego, co najważniejsze.
Drobny minus pojawił się na początku tej historii, jednak później wszystko złożyło się w logiczną całość. Mam tutaj na myśli zbyt dużą ilość bohaterów na tzw. dzień dobry. Musiałam miejscami się zatrzymać, niekiedy i powrócić na poprzednich strony, by rozszyfrować kto, jest kim, dlatego ten etap lektury czytałam w ciszy i skupieniu.
Co zaś się tyczy tożsamości mordercy, to już od połowy książki znałam jego personalia, jednak nie przeszkadzało mi to w przyjemności i właściwym odbiorze fabuły. Wręcz uważam, że ta postać również jest intrygująca i zawiła, przez co trudna do schwytania. Kolejna ciekawa i tajemnica osobowość do analizy psychologicznej. I jak to bywa z takimi osobnikami, łatwo przywdziewają maski przyzwoitych ludzi, których nikt nigdy nie posądzałby o cokolwiek złego.
Podsumowując, „Martwe zwierzęta” Marie Tierney to niesamowicie wciągający, intrygujący i nieobliczalny kryminał z równie frapującymi wątkami thrillera psychologicznego oraz charyzmatycznymi i nieszablonowymi bohaterami, którego nie sposób odłożyć na bok. To książka, która nie pozwala się nudzić, która szokuje swoją brutalnością, przyciąga zawiłością postaci, ukazuje konsekwencje „zbyt twardego” wychowania, niewłaściwych decyzji oraz przeżytych traum. Ta powieść jest tak skomplikowana, jak jej bohaterowie.
#zapowiedziksiążkowe #zapowiedziwydawnicze #recenzjaprzedpremierowa #wydawnictwofilia #martwezwierzeta #wiejskabiblioteczka